wtorek, 30 października 2012

Taki dziś trochę osobisty temat


04 listopada 2008

Mój brat jedyny ukochany prze zemnie taki mi bliski a tak daleki.Nigdy między nami nie będzie dobrze,jestem tego niemal pewna i dlatego z tego powodu jest mi bardzo ciężko.On myślę nawet wie o tym ,wie   ,ale to urodzony skorpion nie zrobi nigdy pierwszy krok. Ja ich robiłam dziesiątki razy i na pewno znów wyjdę na idiotkę i to zrobię jak to siostra a on to dobrze wie .Charakterami różnimy się zupełnie.Błąd trzeba chyba szukać już w naszych wczesnych latach dzieciństwa. Rodzice nie traktowali nas równo. Mama traktowała nas ozięble .nigdy nie pamiętam żeby nas tuliła t.z. zimny wychów cieląt. Byliśmy ubrani, nakarmieni ,za to mieliśmy być bardzo posłuszni i takimi we wczesnych latach dzieciństwa byliśmy ja i mój mały brat.Puszczała nas samych do przedszkola. Ja niespełna pięcioletnia prowadziłam za rączkę mojego trzyletniego braciszka. W przedszkolu braciszek siedział samotnie na krzesełku i nie chciał się z nami bawić.Zajmował się dłubaniem w nosku. W domu bawiliśmy się zawsze razem.On moimi lalkami,a ja wolałam jego konia na biegunach . Nie widzę wtedy konfliktów między nami, choć myślę,że ojciec swoją miłością do córki a nie do syna spowodował początek konfliktów między nami.Zazdrość. Dorastający brat dawał mi to odczuć bardzo często. Im byłam milsza dla niego tym bardziej mi dokuczał. Nieszczęściem było to,że jego pierworodny syn umarł w szpitalu po porodzie w kwietniu,zaś w lipcu tego samego roku w tym samym szpitalu urodził się mój drugi syn. Brat ma córkę o rok młodszą od mojego młodszego.Myślę,że patrząc na mojego młodszego widzi swojego i ma mi za złe,że mój żyje. Zresztą pokazuje mu swoją niechęć ja mu się w tym miejscu nawet nie dziwię.Los bywa tak niesprawiedliwy i okrutny. Dziś rano patrząc przez okno widziałam go jak wracał z kościoła i cmentarza.Modlimy się ..i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy . Chcemy odpuszczenia win a sami nie odpuszczamy......
Ulka

Jeszcze jedna powtórka z lekturki.
 Rodzina bardzo często najlepiej wychodzi na obrazku. To już dawne dzieje ,bo od pewnego czasu nawet o dziwo, mój brat się czasem do mnie odzywa. Jest bardzo samotny, ale ma to na własne życzenie . Nawet raz mnie wzruszył bo przyszedł zobaczyć czy jeszcze żyję, bo jak mówił nie słyszał mnie  z za ściany, zresztą mam podobnie, też się niepokoję jak tam u niego cicho. I tak to żyjemy sobie we dwoje ściana o ścianę, on sam, i ja sama. Szkoda, no nie? przecież to życie już nam się kończy.

27 komentarzy:

  1. Witaj:-). Przykre, ale wiem jak to jest kiedy jesteśmy chowani "w zimnym chowie". Mnie tak chowano, ale rodzeństwo już miało niebo nad głową i słońce przy sercu. Rozumiem, że rodzice byli już niemłodzi a ja urodziłam się dość późno, i nie mieli czasu na miłość. Tata po 50-ce, Mama grubo po 40-ce... prawie jak dziadkowie:-)). Może dlatego jestem taka jaka jestem, czyli nieznośna i buńczuchna:-)).
    Nawiązując do Twego postu... brat kiedyś dojrzeje do swego błędu, oby tylko nie było za późno. Ja na szczęście mam najukochańszego braciszka pod słońcem. Buziaczki i pozdrawiam:-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś wogóle inaczej dzieci kochano jak dziś Majka, to nie tylko tak u ciebie i u mnie było. Teraz za to też jest niedobrze bo dzieci to oczka w głowie i wszystko dla nich, to okazuje się tez nie zawsze do końca takie dobre.Brat ma jedyną córkę i bardzo fajne wnuki i też do nich tak samo się odnosi,i aż żal mi czasem tej jego córki jedynaczki, że ma takiego ojca dziwaka

      Usuń
    2. Teraz dzieciaki mają aż za dobrze i nieraz nadmiar miłości szkodzi. Jesli się pozwala na wszystko bez wyjątku wyrastają egoiści a nawet mordercy. Buziol.

      Usuń
    3. Na młodych zawsze narzekano Majka. A mordercy tez zawsze byli i w przeszłości. zawsze potem rodzice winni, i czasem tak też jest ale nie do końca wiadomo co w człowieku siedzi i może ma jakieś zwichnięte geny po jakiś przodkach nawet z dalekiej przeszłości. Skomplikowane to wszystko. Buziol wzajemnie-;))

      Usuń
  2. Uleczko, to przykre jak dwoje bliskich ludzi nie potrafi się dogadać, tym bardziej, że wychowanych razem. Wiesz, moi rodzice też nie darzyli nas wielkimi dowodami rodzicielskiej miłości, ale dbali o nas jak potrafili najlepiej. Natomiast wiele miłości mieliśmy od babci i dziadka. Oni nas dopieszczali o rozpieszczali wręcz. Wyobraź sobie, ze w dzieciństwie bardzo się z bratem żarliśmy. Ja byłam na niego zła, że musiałam go wszędzie ze sobą zabierać, a on znowu skarżył rodzicom o tym co mówiłam czy robiłam. Jak byliśmy troszkę starsi, to i do rękoczynów dochodziło. Raz byłabym brata zabiła ciężkim pogrzebaczem, dobrze że się uchylił i pogrzebacz wbił się w stół, a nie w jego głowę. I wiesz, dopiero gdy byliśmy już bardziej dorośli, po maturach, to wszystko się jakoś samo odwróciło. To znaczy nie samo, po prostu pewnego dnia jako starsza siostra zaprosiłam brata do swojego pokoju, kupiłam winko i przy winku, papierosach szczerze sobie pogadaliśmy, tak kawa na ławę. Od tamtego dnia ustały wszelkie niesnaski i wierz mi, że ta rozmowa otworzyła nam oczy na wiele spraw, które błędnie ocenialiśmy. Kochamy się i pomagamy sobie we wszystkim. Po śmierci ojca, brat chociaż młodszy ode mnie o 3 lata, stał się głową całej naszej rodziny i tak jest do dzisiaj. Uleczko, rodzice mają duży wpływ na kształtowanie się relacji między dziećmi, ale dzieci same powinny umieć się dogadać. Jeśli zauważyłaś, ze brat się trochę zmienił., to zaproś go kiedyś na obiad, może na piwo i powiedz mu wprost co czujesz, o czym myślisz. Skąd on może wiedzieć, że Ty masz ochotę na jakieś bliższe kontakty z nim? Szczera rozmowa może naprostować wasze relacje. Spróbuj, kochana. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azalia to nic nie da, bo już i to mam za sobą. Brat się wcale nie zmienił ,to taki humorzasty typ. Jego córka ma z nim podobnie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Myślę, że Twój brat jest trochę zdziwaczały, wnioskuję z wcześniejszych Twoich opowiadań o nim. Nie sądzę, że samo wychowanie, to charakter, bo sama piszesz, że juz w przedszkolu siedział sam w kącie. Ja to sobie tak myślę, że 90% zachowań wynosimy z domu rodzinnego, potem się docieramy w jedną lub drugą stronę. Natomiast sprawa charakteru to inna rzecz. Upatruję promyka nadziei w zaineresowaniu brata Tobą. Może warto do niego także zapukac ?? Właśnie wróciliśmy z nabożeństwa różańcowego, dzisiaj szczególnie bliskie były mi sprawy rodziny. Nadchodzące święto sprzyja takim rozważaniom. Mam dwoje rodzeństwa, mamy swoje rodziny, dzieci, wnuki, ale jednak ważni jesteśmy dla siebie. Tak jak i Wy napewno, ale Twój brat ma problemy z ujawnianiem uczuc. Jak wiem, po śmierci żony pogorszyło się. Życzę Wam ropoczęcia wędrówki do siebie, maleńkimi kroczkami......Całuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak Aniu. Trafiłaś w sedno. Takie silne wahania w jego zachowaniu zawsze miał . I to nie tylko wobec mnie, ale to nie pomniejsza mój ból z tego powodu. Jakieś poważne zaburzenia emocjonalne których on nie jest wstanie zmienić. Cierpią również jego fajne wnuki i jedyna córka. Bo wobec nich zachowuje się dokładnie tak samo. Szkoda że tak jest. Jego żona też z nim łatwe życie nie miała. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zdania, że rodzice, ich stosunek do dzieci, mają olbrzymi wpływ na relacje między rodzeństwem.Znam przypadek, gdzie matka faworyzowała jedną z córek, drugiej nie tolerowała.Jedna dostawała zawsze lepsze, więcej, do tego dużo serdeczności.Najwyraźniej przyczyniała się do izolacji jednej od drugiej.Czy można się dziwić, że po latach ich relacje są nijakie.Zupełny brak życzliwości i serdecznośi.Mało, chyba tam jest nawet brak kontaktów.
    Ula z dawnodawnotemu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Ula w moich blogowych progach. Podzielam twój punkt widzenia. Ale nasz ojciec zmarł kiedy brat był siedmioletnim dzieckiem, a potem to raczej brat był lepiej w domu traktowany, i zawsze wszystko uchodziło mu płazem. Myślę że to trochę też rzutuje nawet i teraz na jego zachowanie. Zawsze jego jest i teraz górą. Bo jak się raz raczy sympatyczniej zachowywać całe otoczenie to widzi i się cieszy, że taki dziś miły się zrobił. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. To przykre, kiedy najbliższa rodzina staje się sobie obca...Ale wiem, że czasem ciężko jest się porozumieć. Ja mam dwóch starszych braci i przyznam, że też nie zawsze się z nimi dogaduję. Pozdrawiam Cię Uleczko:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze się obawiałam,że może się to powtórzyć wśród moich dzieci, ale widzę że się lubią i wzajemnie sobie pomagają . Zawsze się wydaje że to oczywiste że rodzeństwo się kocha, ale przecież pierwsze zabójstwo biblijne to właśnie jak Kain zabił swojego brata Abla.A powodem była zazdrość. Pozdrawiam Irenko serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Są ludzie, którzy nie potrafią kochać. Nikogo! Albo tylko jedną, jedyną osobę. I nie zawsze winne jest wychowanie, ciepłe czy zimne. Tak bywa i już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli socjopaci. Dobrze że jak na razie w dalszych naszych potomkach tego nie widać

      Usuń
  10. To wszystko o czym piszesz Uleczko jest bardzo przykre i powiem Ci, że ja mam córkę i syna i oni też za sobą nie przepadają. Chociaż miłości im dałam dostatek i dalej ją im daję ...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. JaGa, wiem że to nie powód do euforii, ale tak czasem bywa w rodzinach i pomiędzy rodzeństwem. Widocznie mają inne charaktery. Pozdrawiam cię bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobre rano Uleczko! Wróciłam już z Niemiec. Co się nacieszyłam to moje. Śmieszne są te nasze smyki, jeden kocha dziadka, drugi babcię, po sprawiedliwości ;-). Różnią się wszystkim, ale o dziwo na razie dobrze to działa i mam nadzieję, że tak zostanie.
    Co do Twojego brata, Uleczko- to po pierwsze rzeczywiście charakter. Po tym wszystkim co na ten temat czytałam,bo psychologia i dziedziny pokrewne b. mnie interesują, to prawdopodobnie tzw. krzyż życia mamy wyznaczony (główny tor), natomiast na wiele spraw mamy wpływ. Trudno do końca powiedzieć jak jest z Twoim bratem, ale czasami winę ponoszą mikrouszkodzenia mózgu zaistniałe już w niemowlęctwie, albo i wcześniej. Napiszę w dwóch rzutach...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie wiadomo co i w jakim stopniu jest dla kogoś traumą na całe życie, a jezeli coś przykrego spotyka kogoś w okresie kształtowania się, to potem ma to wpływ na całe życie właśnie, ale to nie socjopatia! To raczej pewne wdrukowanie i w kontekście całej Twojej oowieści jest mi ogromnie żal Twojego brata. No bo pomyśl, kto chciałby być sam z siebie źle odbieranym, mało kochanym etc.? On jest taki, jakim potrafi być, choć to przykre dla otoczenia. W tej samej rodzinie bywa, że jedno dziecko wymaga więcej czułości, bo jest słabszej konstrukcji psychicznej, a jeżeli cokolwiek da mu poczucie nierównego traktowania, to rodzi się zazdrość i zostaje w dziecku. Emocje i poczucie bezpieczeństwa sa najważniejsze w rozwoju... tak "ulepiony" człowiek nie ma szans się przebudować, bo to tylko takie pobożne życzenia, to jak mówić ślepemu o kolorach. Nasi rodzice wychowywali nas tak, jak umieli najlepiej, wg wzorców wyniesionych z własnego domu, w warunkach, jakie wówczas mieli... i zatacza się koło. Brat jaki jest, taki jest i trzeba się pogodzić, bo nie każdy jest wylewny, nie każdy też, który udaje nawet gruboskórnego właśnie mniej odczuwa, bo bywa akurat odwrotnie. Miłości i okazywania uczuć też trzeba człowieka nauczyć, tak samo, jak od zarania tępić przejawy egoizmu. Kazdy z nas chciałby być tym dobrym i dobro to definiuje po swojemu. Każdy chciałby urodzić się w pałacu, a urodził się, gdzie mu dano itp. - Myślę, że jeżeli masz poczucie, że brat od Ciebie stroni i chcesz się do niego zbliżyć, to mimo wszystko próbuj, nie zrażaj się i szukaj dróg dostępu... może we wspomnieniach o rodzicach, dzieciństwie, a może w tematach bieżącego życia. Warto próbować i zdążyć się porozumieć, bo szkoda życia. A kto wie, czy czasem kiedyś nie poszło o zwykłe nieporozumienie - każde odczuło po swojemu i tak też zrozumiało. Życzę Wam obojgu wszystkiego dobrego. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Nina.Może by i było tak jak piszesz gdyby- no właśnie. to dlaczego podobnie traktuje własną córkę swoje jedyne dziecko i swoje wnuki, takie wspaniałe grzeczne dzieci, które bardzo cierpią z takiego nierównego traktowania przez dziadka, niby jest zazdrosny o tego drugiego dziadka na którym suchej nitki nie pozostawia nota bene. Raz je do siebie wpuszcza do domu a innym razem dzwonią do drzwi, wiedzą ze jest u siebie a on je nie wpuszcza, bo potem twierdzi że nie chciało mu się. Powolutku jednak zaczynam mieć podejrzenie że coś z nim nie tego. teraz widzę jak na dłoni, że przecież zawsze był jakiś dziwny, nawet już jako dziecko.Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. A więc sama widzisz, że to nie jest jakaś zapiekłość względem Ciebie, bo i innych bliskich podobnie traktuje. Trudno żyć z taką osobą, ale podejrzewam, że i jemu samemu też, choć pewnie nigdy się do tego nikomu nie przyzna. To już taka konstrukcja psychiczna, choć nic nie dzieje się bez przyczyny. Szkoda, że właśnie tak jest między Wami, bo w późnych latach, gdy dzieci założą już własne gniazda, a rodzice z konieczności już są niejako na boku, to mielibyście o czym ze sobą porozmawiać, wrócić do dzieciństwa itp. Szkoda mi zawsze jest takich ludzi, bo niby to najeżony, ale ciepła pragnie jak każdy, ale nie umie go od innych wziąć i przede wszystkim innym dać. - Wiesz, ja to jestem z tych, co to niby zapłacze nad każdym, ale to wynika przecież z tego, że przecież nikt nie jest złym, bo tak sobie to założył. Jest "zły", czy raczej - nieznośny, niedostępny, bo nie umie być innym. Och, Uleńko, kończę swoje wywody. Ciebie to lubię bardzo, buziaki! Nina

      Usuń
    3. Nina wierz mi że to dla mnie bardzo niemiły temat. Tak przeglądałam posty z lat ubiegłych i natrafiłam właśnie na ten. Teraz to jest już powiedziałabym poprawnie pomiędzy nami i niech tak pozostanie. Nie pisałam jednak że jest wyjątek, a to wyjątkowo dobry kontakt brata z moim starszym synem. Jest jego chrześniakiem. Nigdy pomiędzy nimi nie było jakieś niezgody. To prawie wręcz sytuacja fenomenalna. Ale mój syn też ma wyjątkowy dar w obcowaniu z ludźmi to inna sprawa. Dobranoc Nina

      Usuń
  14. Coś z tymi skorpionami jest na rzeczy, ale jak sama wiesz, niezłe gagatki są też w innych znakach. Ja się pocieszam, że jestem skorpionica z ostatniego dnia, więc jedną nogą już w strzelcu :-))
    Uleczko, widzę, że masz problem ze stawami. Czytałam w "Zdrowiu", że pomagają ryby,śledzie, owoce morza, myślę że też tran, więc sobie nie żałuj tych potraw, tym bardziej, że masz niedoczynn. tarczycy... Wiem, że jakiejś odmianie ch. stawów służy zimno... Chciałam Ci napisać maila na temat moich przemyśleń o lecz. natur. , ale ciągle gorzej u mnie z czasem, może zimą będzie lepiej. Ledwo przyjechaliśmy, szybko muszę na cmentarz, a grobów mam trochę, ciągła gonitwa. Pozdrawiam Cię najserdeczniej. Bądź zdrowa Uleczko- Adela

    OdpowiedzUsuń
  15. Chcę jeszcze dopisać słówko, bo właśnie "rozdzieliła" mnie Nina, i jak zwykle napisała b. rzeczowo. Element zazdrości, rzeczywiście może działać w przypadku Twoim, Uleczko. Może też trochę działać w relacji do córki (strata syna), chociaż to już okrutne, ale wnuki... Nie pojmuję, niestety... Pozdrowienia dla Pań- Adela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako niemowlę podobno spadł mamie zetołu. Może faktycznie jego zachowanie ma z tamtąd jakieś echa. Trudno wyczuć po latach. WieszAdela to dziwak i na szczęscie teraz jest z nami poprawnie. Ja dmucham na zimne. przecież go nie zmienię. Są rorsze czasem sytuacje rodzinne, wloką się po sądach i się naprawdę nienawidzą. Brat ma swój własny świat w którym się najwidoczniej dobrze czuje ze swoją sunią i wśród naprawdę pięknie zadbanego swojego ogrodu. Teraz sobie meble w mieszkaniu przestawia. Takie czasem jest to nasze życie. Każdy z nas w pewnym stopniu dla innych jest dziwny. Ze mnie też się śmieją że siedzę za dużo tu w necie, i mają też rację hi hi . Ja także za chwilkę idę na groby ale mam swoich pomagierów ze względu na chore stawy moje starsze wnuki będą sprzątać a ja mam tylko nadzór.Moje chore stawy to chyba lek żle dobrany na niedoczynność. Już mam zmieniony i oby mieli rację. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Pięknie między rodzeństwem to bywa na filmach. W życiu różnie. mam podobną sytuację z siostra i już od lat odpuściłam, nie ratuję, nie zabiegam. Trudno.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie podpisałam sie.
    Pogoda

    OdpowiedzUsuń
  18. No nareszcie Pogoda. Cieszę się że zaglądasz do mnie, bo mi ciebie tu naprawdę brakuje. Jesteś przecież już u mnie na Onecie od samego początku. Na szczęście nie tylko na filmach Pogoda jest OK pomiędzy rodzeństwem. Raczej większość się lubi a tak jak u ciebie albo u mnie to katastrofa. Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga