sobota, 7 lipca 2012

Prywatnie prześladuje mnie pech

Już dawno nie miałam takie pechowe sytuacje jedne za drugimi. Znów zalało mi dół domu. Może nie tak mocno jak zeszłego roku, bo młodszy syn dół odciął mi od kanalizacji. Ale dlaczego znów miałam tam wodę? Może teraz z tej rury którą mi założył  teraz mi leci jak tak moc wody z nieba leci, i nie nadąża ściekać? Ale woda to jeszcze nie wszystko,tylko w kącie w tej wodzie leżał nieboszczyk kot. I to nie mój . Wszedł do mnie by wyzionąć ducha. Brat się ulitował i mi pomógł go pochować. Szczegóły za oszczędzę bo przy tym upale i w wodzie wystarcza trochę wyobraźni jak to wyglądało. Teraz wysiadł mi telewizor. No i widzę że mam kłopoty nie dość z moim komputerem bo to już wiekowy sprzęt, To jeszcze się dowiaduję 
że moja przeglądarka nie jest juz obsługiwana przez Bloggera. Przecież ja się na tym ustrojstwie nie znam.
       Najpierw kłopty miałam w Onecie a tak sie tu juz zadomowilam. Ech chyba chcialam z motyka na księżyc. Jakaś szarańcza mi teraz wleciała przez otwarte okno. Brr.A noc wyjątkowo spokojna i ciepła. Muszę szarańczę jakoś wyprosić bo mi tu niebezpiecznie fruwa nad głowy.
Złapałam ja i chyba niezbyt jej sie to podobało. nie wiem czy by mnie ugryzła, jednak taki ruch w kierunku moich palców zrobila. Wrzasnęłam i prawie zawał tu jeszcze przez to bydlę dostanę.
Gdzieś tu jest ta zaraza jedna. Chyba sie stąd wyniosę. Może jutro sobie pójdzie. A ja daję ztąd drapaka.

12 komentarzy:

  1. I znowu takie nieszczęście, znowu Was pozalewało. To jest coś okropnego, jak co niektórzy ludzie stracą dorobek całego życia. U mnie też gorąco, że nie idzie spać w nocy, właśnie przed chwilą wstałam, bo się tak spociłam,jak kot :)
    Serdecznie pozdrawiam i miłych snów.

    OdpowiedzUsuń
  2. JaGa ja też nie śpię. Pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj na pokładzie "Siedmiu smutków"... między pieronami, kolejnymi nawałnicami, ulewami - zalewami próbuję wejść do internetu, by czymś myśli zająć. Śpię mało, bo jak spać, gdy takie wariactwo na dworze? Rano liczenie strat, wypompowywanie wody i to dziś np. szybko, bo od Czech zmierza kolejna fala, już chmury sinieją... Już liczę dni do zmiany frontu pogodowego! - Uleczko, zaglądaj do poczty, od czasu do czasu tam Ci trochę szrajbnę. Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
  4. Uleczko, nie ma Ci lekko na swojej posesji. Ja sobie czasem myślę, że najlepiej to bym poszła do miasta na mieszkanko, a dom sprzedała, ale z tym też chyba różnie bywa.
    Ale zobacz, czy taką wodę miałabyś dawniej w latach 60., 70. Wtedy było jak w raju, burza była burzą, a trąb nie bywało. A teraz masz , same ekstrema wokół. I jeszcze ten blogger, bardzo tu jest OK, więc szkoda by było. Trzymaj się kochana i nie nadwyrężaj pomimo kłopotów :) Adela

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Uleczko:-). Wyobrażam sobie co czujesz, ale to moja wyobraźnia bo w zyciu czegoś podobnego nie uświadczyłam... no, może u rodziców bo tam jest cięzka gleba. Ale tylko zalało piwnicę... Ogladałam w TV co się dzieje i mnie zamroziło. Tyle domostw bez prądu, zalane domy... straszne:-(. Pomyslałam o Tobie... Skarbie, wejdź w dobre programy pl i ściągnij sobie mega szybką przegladarkę na bazie mozilli: ComeBird. Nie pożałujesz:-). Też mam wiekowego kompa i taka przegladarka to cud. Serio. Trzymaj się i nie poddawaj chociaż bardzo Ciebie rozumiem... Buziaczki i miłego dnia. Oby:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ula, to rzeczywiście pech. Ale dobrze, że masz poczucie humoru. U mnie na razie spokój z wodą i wiatrem. Zresztą, mieszkam na górce, w potok jest dużo niżej. Bardziej się obawiam wichury, niż burzy.
    U;a, Onet się wysilił i wystawił mój post. Ludzie piszą różnie, jedni mądrze inni same głupoty, a ja się z tego śmieję.
    O! zaczyna grzmieć. deszcz nareszcie pada i robi się trochę chłodniej. Trzymaj się, Ula. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję Uleczko, oglądam w TV jakie straszne powodzie i nawałnice są w kraju. U nas na odmianę - susza, od dłuższego czasu nie było deszczu, tylko wczoraj popadało ok. 40 minut. A upał do 38 st. w cieniu. Serdeczności Ślę, kochana Uleczko, nie daj się :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Siła złego na jednego... Trzymaj się, Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  9. to nie pech to szereg zdarzeń które się zbiegły, tak brzmi lepiej będzie dobrze pech juz nie wróci, bo to się tylko zdarzenia nałożyły nic więcej, prawda?
    j

    OdpowiedzUsuń
  10. To lato daje się nam we znaki, Uleczko. Ja tez mam sajgon w domu, tym razem z mamą, bo chora. Ale Ty masz poczucie humoru, i dajesz sobie radę, tak trzeba... Pozdrowienia ciepłe... Ella

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak to sie mówi ,nieszcześcia chodzą parami ,jak nie jedna para to dwie na raz ,to taki makabryczny żart ,ale jak już wiadomo to sie z tym uporasz ,i jak widac nie tracisz poczucia ze nie ma co sie załamywać tylko stawic czoła przeciwnością ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochani coś mi się popsuło tu na Bloggerze, ale chyba już wszystko OK. Dziękuję wszystkim za miłe sercu komentarze i słowa otuchy-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga