sobota, 23 maja 2015

udało się uratować maleńkie życie jestem bardzo szczęśliwa ...


obrazek z sieci

Narwij mi róż chochliku poleciał mój prezent. 

Kot nagle pod oknem, a w pyszczku żywa jeszcze sikorka. Kiedy chciałam ją uratować zeskoczył z nią z tarasu, a ja przez drzwi frontowe za nim,ale już był z ptaszkiem pod drzwiami. Krzyknęłam,że nie chcę taki prezent,no i pewnie się wystraszył moją reakcją i na szczęście wypuścił biedną sikorkę, a ona fruuu!!!Ech odetchnęłam z ulgą.. udało się uratować maleńkie życie jestem bardzo  szczęśliwa ... 


A po za tym na zachodzie bez zmian, hehe. Nic ciekawego się nie dzieje, prócz tego że dziś cały czas sprzątam, sprzątam, i sprzątam,a końca i tak nie widać bo dom za duży jak na sprzątanie dla mnie w jeden dzień  ale koniec na dziś....tak to już jest,kiedy pracuje się w ogrodzie zaniedbuje się dom i odwrotnie.. deszcz pada zielsko rośnie i znów trzeba będzie złapać za sekator i kosiarkę jak się tylko wypogodzi..

10 komentarzy:

  1. ... dzieje się, dzieje ... przeskoczyłem od siebie, odpowiedziałem na Twój komentarz i jestem tutaj ... szybciutko jak ta uratowana sikorka ... już jestem w chacie, coś wtrącić trzeba ... odpuść sobie, prawie już wieczór ... nic nie ucieknie ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racjęAndrzeju. Praca nie zając,a dziś niedziela więc odpoczywamy. Miłej niedzieli pomimo deszczowej aury życzę-;))

      Usuń
  2. No i dobry uczynek zrobiłaś, Uleczko :)
    Na pewno dużo masz w domu pracy, ja mam połowę mniejszy dom i też chcąc żyć w przyzwoitych warunkach, wymaga pracy. Ale jak inaczej ? Zarosnąć brudem ? Na szczęście mąż bardzo pomaga tak w domu jak w ogrodzie. Tym bardziej doceniam Twój wysiłek. Buziaczki ślę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mi Aniu zawsze mówili ,że samej w tak dużej przestrzeni(dom i ogród) sobie nie poradzę kiedy ostatni młody potomek opuścił dom. Oczywiście nie jest to takie proste, szczególnie groźnie to wygląda w czasie jakieś choroby. Wówczas wszystko zarasta ,bo choć pomagają to jednak po kątach już jest potem różnie. Ja ciągle nadrabiam te zaniedbania które powstały z powodu mojej choroby, choć to juz było trochę czasu wstecz.Na razie zdrowotnie mi nic nie dokucza(odpukać) więc staram się jak tylko mogę. ale siły juz nie te same jak dawniej. Miłej niedzieli życzę-;))

      Usuń
  3. Po tygodniu nieobecności też się uzbierało... Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nigdzie się w tym roku nie wybieram. za dużo tego się u mnie nazbierało. Patrzeć mi trudno jak coś nie tak jak ma być. Pozdrawiam niedzielnie Grażynko kochana. cieszę się że juz jesteś-;))

      Usuń
  4. Paskudne są te kociska że polują na ptaszki. No ale taki mają instynkt - tak było, jest i będzie. Dobrze, że uratowałaś tym krzykiem ptaszynkę...

    Wczoraj mokłam cały dzień - okropnie było.
    Przytulam serdecznie majowo:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty to drapieżniki i to z natury ptaki ich główną zwierzyną łowną choć wydawało by się że tylko myszy i inne gryzonie. Ale nic na to nie poradzimy, bo ta stworzyła je natura, my widzimy w nich to co widzieć chcemy a nie rzeczywistość która bywa nieubłagana i czasem okrutna. Myszek mi przecież także szkoda i nie jedną juz z pod pazurów kocich uratowałam hehe. Zimno Stokrotko, choć majowo. Cieplutko przynajmniej tu dziś Cię bardzo serdecznie pozdrawiam-;))

      Usuń
  5. od jakiegoś czasu modna jest opinia, że sprzątanie i domowe czynności można sobie odpuścić bo to nie jest ani potrzebne, ani ważne. Lepiej ten czas poświęcić dla siebie - na kreatywne zajęcia, rozrywkę i odpoczynek.
    Otóż ja się zawsze sprzeciwiam bo nie umiem odpoczywać w bałaganie, nie mogę patrzeć przez brudne okna i chodzić po brudnej podłodze i wystarczy zaledwie kilka dni zaniedbania i czuję się w takim domu bardzo źle, doskonale rozumiem Twoją potrzebę dbania o porządek.

    Dziękuję Ci za wsparcie i życzenia zdrowia:).

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś byłam czyścioszkiem i prawie pedantką, ale już siły nie te. Ale i tak jak na mój wiek nie jest jeszcze( Bogu niech będą dzięki), aż tak dramatycznie.
    Klarko jesteś mi jak rodzina, choć tu tylko wirtualnie się znamy. cieszę się że już masz po wszystkim. Zawsze to strach nam towarzyszy w takim przypadku , i takie to przecież ludzkie.Cieplutko Cię pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga