CZASAMI MNIE TAK PO PROSTU TYLKO WYSŁUCHAJ
.
- Pierwszy raz samochód zepsuł się, gdy byliśmy gdzieś w Karolinie Północnej – opowiadała mi teściowa przez telefon. – Naprawiliśmy go, po czym nawalił nam znowu w Delaware.
Jednak najgorsze ze wszystkiego było to, co przytrafiło się nam na moście Yerrazano w godzinach szczytu.
Myślałam wtedy, że już nigdy nie uda nam się dotrzeć do domu.
- To brzmi rzeczywiście okropnie – użaliłam się nad nią,
gotowa natychmiast opowiedzieć jej w zamian swoją straszliwą historie o samochodzie,
który wysiadł mi o wpół do dziesiątej wieczorem na puściuteńkim parkingu centrum handlowego.
Jednak najgorsze ze wszystkiego było to, co przytrafiło się nam na moście Yerrazano w godzinach szczytu.
Myślałam wtedy, że już nigdy nie uda nam się dotrzeć do domu.
- To brzmi rzeczywiście okropnie – użaliłam się nad nią,
gotowa natychmiast opowiedzieć jej w zamian swoją straszliwą historie o samochodzie,
który wysiadł mi o wpół do dziesiątej wieczorem na puściuteńkim parkingu centrum handlowego.
**
Ktoś jednak zapukał do drzwi mieszkania teściowej, musiała
więc kończyć rozmowę.
- Dziękuję ci za to, że mnie wysłuchałaś — dodała na do widzenia.
- Jednak najbardziej jestem ci wdzięczna, że nie opowiedziałaś mi swojej najgorszej przygody z samochodem.
Czerwona ze wstydu odwiesiłam słuchawkę.
Przez wiele kolejnych dni myślałam nad mądrością jej pożegnalnych słów.
więc kończyć rozmowę.
- Dziękuję ci za to, że mnie wysłuchałaś — dodała na do widzenia.
- Jednak najbardziej jestem ci wdzięczna, że nie opowiedziałaś mi swojej najgorszej przygody z samochodem.
Czerwona ze wstydu odwiesiłam słuchawkę.
Przez wiele kolejnych dni myślałam nad mądrością jej pożegnalnych słów.
Nie potrafię zliczyć, ile razy, gdy zaczynałam na coś narzekać – na kłótnie z synem,
zawodowe rozczarowania lub nawet problemy z samochodem
- moja przyjaciółka natychmiast wtrącała:
”To dokładnie jak u mnie”.
I nagle rozmawiałyśmy już tylko o jej niewdzięcznym dziecku,
jej beznadziejnym szefie,
jej cieknącym przewodzie paliwowym.
Mnie zaś pozostawało tylko kiwać głową w odpowiednich momentach,
zastanawiając się,
czy wszyscy nie cierpimy na przykry przypadek zaburzeń wyrażających się
w niezdolności okazywania innym uwagi.
**
**
Oczywiście nie ma nic bardziej naturalnego niż chęć pocieszenia wyczerpanej nerwowo przyjaciółki
zapewnieniami, że nie ona jedna znalazła się w trudnej sytuacji.
Jednak katastrofy życiowe są podobne do siebie jedynie z daleka.
Mąż Twojej przyjaciółki mógł stracić pracę tak jak Twój,
ale nie ma dwóch rodzin, które miałyby identyczne konta w banku czy plany awaryjne.
Mówienie „doskonale cię rozumiem”
może stanowić preludium do udzielenia rady: „
Ja w podobnej sytuacji postąpiłam tak a tak i Ty powinnaś zrobić to samo”.
**
Jednak gdy podróż do jakiegoś miejsca trwa trzykrotnie dłużej niż powinna albo Twoje dziecko dostaje wysokiej gorączki w środku nocy,
czy naprawdę chcesz słyszeć, jak Twoja przyjaciółka poradziła sobie z podobną sytuacją?
**
Gdy znajdujemy się w dołku psychicznym albo szalejemy ze szczęścia wszyscy marzymy,
by znaleźć przyjaciela, który sprawia wrażenie, że ma dość czasu, by nas spokojnie wysłuchać.
Ta umiejętność bycia z kimś, dzielenia jego bólu lub szczęścia jest podstawą prawdziwej empatii.
Na szczęście tej empatii bardzo łatwo się nauczyć.
**
Na przykład, od tamtej rozmowy z moją teściową tłumię w zarodku impuls przerwania przyjaciółce, która mi się zwierza.
Uczę się zwracać uwagę na zachowanie drugiej osoby, na język ciała, wyraz twarzy, ton głosu i to, co zostało niedopowiedziane.
Potrafię też łatwiej rozpoznać i docenić empatię, gdy to ja z niej korzystam.
Uczę się zwracać uwagę na zachowanie drugiej osoby, na język ciała, wyraz twarzy, ton głosu i to, co zostało niedopowiedziane.
Potrafię też łatwiej rozpoznać i docenić empatię, gdy to ja z niej korzystam.
**
Pewnego dnia zadzwoniłam do przyjaciółki, by poskarżyć się, że jestem zdenerwowana i nie potrafię się skoncentrować.
- Chcesz o tym pogadać? – spytała.
Przez długą chwilę mówiłam bez ładu i składu.
W końcu podziękowałam jej za to, że mnie wysłuchała i zapytałam,
jak ona się czuje.
- O mnie możemy porozmawiać jutro – powiedziała.
I to właśnie jest empatia.
- Chcesz o tym pogadać? – spytała.
Przez długą chwilę mówiłam bez ładu i składu.
W końcu podziękowałam jej za to, że mnie wysłuchała i zapytałam,
jak ona się czuje.
- O mnie możemy porozmawiać jutro – powiedziała.
I to właśnie jest empatia.
Nie zawsze chcemy odpowiedzi i porad. Czasami pragniemy po prostu, by ktoś nas wysłuchał.
R. Israeloff
Ciekawa jestem co o tych mądrościach powyżej sądzicie.
Bo ja z jednej strony przyznaję tu trochę racji ale nie zupełnie.
Bo to wszystko zależy od tego , no własnie.
Tu na blogu to ja czasem właśnie oczekuję,
by ktoś w komentarzu udzielał mi jakiejś rady,
albo by napisał jakieś u siebie porównywalne wydarzenie.
to się bardzo cieszę, że napisałaś o swoich oczekiwaniach bo ja mam tak samo, bardzo lubię, gdy ktoś napisze o swojej przygodzie, a jednocześnie wystrzegam się rad mając w pamięci ostre słowa wielu blogerów "nie porównuj się do mnie, nie radź mi, każdy z nas jest inny i co jest dobre dla ciebie, nie będzie tak samo dobre dla mnie".
OdpowiedzUsuńLubie kiedy do mnie tu zaglądasz i każdy wpis mnie tu cieszy.Czasem dobrze poczytać sobie takie ,,mądrości" by nie popełniać podobne jak tu opisane błędy.. Pozdrawiam Klarko-;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, każdy z nas jest inny, podobne sytuacje są z reguły tylko podobne, nie takie same. Wiele okoliczności je różni. Oczekuję jednak jakiegoś zdania osoby życzliwej na konkretny temat. Czasem sie okaże, że z dużej chmury mały deszcz, a my, pod wpływem chwilowych emocji trochę przesadzamy. Ale bywa i inaczej, wtedy sama możliwość wygadania się jest cenna, a obiektywna ocena pomaga rozwiązać problem. Całuski ślę, Uleczko :)
OdpowiedzUsuńCoraz mniej ludzi ma ochotę nas słuchać i uczestniczyć choć wysłuchując nas w naszych problemach, a juz najgorzej jest wśród młodych, bo ci mają wciąż oczywiście tylko własne sprawy i mało je interesują problemy ludzi w starszym wieku, a gdzieś podzielić się z własnymi obserwacjami i nawet nie problemami to jedynie dla mnie pozostaje tu mój blog i internet. Jak ja się cieszę ze go mam Aniu. Buziaczki wzajemne-;)
OdpowiedzUsuń... jeśli będzie szczery, jeśli to poczciwina, bezinteresowny ... to tak ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńbezinteresowny poczciwina, hehe. Dobre.. pozdrawiam Andrzeju
OdpowiedzUsuńNie lubię, gdy ktoś chce mi pokazać, że mu gorzej niż mnie... Dlatego nie zwierzam się z problemów!
OdpowiedzUsuńGrażynko to co piszesz i jak to piszesz to dla mnie wzór . Robisz to tu na Twoim blogu super. a w realu to tego juz przecież nie wiem jak jest. Serdeczności -;))
UsuńA ja napiszę tak - i to chyba nie będzie nic odkrywczego:
OdpowiedzUsuńKażdy lubi opowiadać o sobie i skarżyć się jakiego ma pecha i ciężkie życie.
Mało kto lubi słuchać opowieści innych i ich problemów i utyskiwań.
Myślę, że każdy z nas /w mniejszym lub większym stopniu/ powinnie nauczyć się uważnie słuchać drugą osobę. I nie przerywać jej. Bo samo uważne wysłuchanie już jest udzieloną pomocą.
Ja się staram, ale pewnie też nie zawsze mi wychodzi.
Serdeczności Uleczko:-)
Poznałam Cię jako osobę o wielkiej kulturze i odpowiedzialności za słowa. Pewnie i w realu taką jesteś. Pozdrawiam cieplutko -;))
OdpowiedzUsuń