poniedziałek, 5 stycznia 2015

Strach, lęk, obawa. To takie ludzkie.


 Ktoś boi się wejść do ciemnego pokoju.
 Ktoś inny boi się wrócić do domu, w którym czekają na niego tylko awantury, złość, agresja.
 Jeszcze ktoś inny boi się przed konsekwencjami każdej swojej decyzji, więc nawet najdrobniejszą podejmuje miesiącami, a nawet latami.
 A ja się boję o to co ze mną będzie jak się ta moja samodzielność tu skończy.

Czytałam że podobno
 specjaliści od niektórych technik walki, każą swoim podopiecznym skakać z zawiązanymi oczami z wysoka. „Skacz, ja cię na pewno złapię”.
 Taki skok nie jest prosty. 
Wymaga zaufania do tej drugiej osoby. Bezgranicznego zaufania.
 Zaufania, że tego kogoś tam na dole naprawdę interesuje mój los i kiedy rzucę się w dół, on tam będzie i zadba o moje bezpieczeństwo. 
I nie pójdzie sobie na kawę albo się zdrzemnąć.


Młodzi zapominają po prostu zapominają że trzeba by zadzwonić i zapytać jak się czujesz dziś.



obrazki z sieci

 Przynajmniej zadzwońcie do waszych mam albo do babci , dziadka albo starego ojca...
Zadzwońcie- koniecznie zadzwońcie!!!

Jeszcze jedno z takich postanowień noworocznych...



16 komentarzy:

  1. Twoje obawy nie są bezpodstawne bo nie wiadomo, co kogo czeka ale Uleczko nie musi tak być że przestaniesz być samodzielna, znam wiele osób w okolicach osiemdziesiątki, które dają sobie radę bez pomocy i podobnie jak Ty mieszkają same.
    Ty jesteś aktywna, sprawna intelektualnie, ze zdrowiem fizycznym też nie najgorzej, dobrze się odżywiasz, nie masz nałogów, nie będzie źle, nie martw się na zapas. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko wystarczy nieszczęśliwy upadek (moje schody) bez moich komórek w kieszeni, to mam pochlapane. Czasem przez kilka dni nikt z młodych nie zagląda a nawet nie zadzwoni. Zainteresowanie młodych losem ludzi starych pomimo wielu apeli to u niewielu spotka na zrozumienie. Bogaty nie zrozumie biedaka, a młody pełnosprawny zajęty własnymi problemami nie zrozumie (a czasem nie chce zrozumieć, bo tak wygodnie) człowieka samotnego i starego.. Dziękuję Ci Klarko za ten komentarz-;)) Uściski serdeczne

      Usuń
  2. Ludzkie to i prawdziwe. Popieram apel : pamiętajcie o starych rodzicach, dziadkach, krewnych....
    Pozdrawiam Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama postanowiłam wyszukać stare numery telefonów do znajomych do których juz dawno nie dzwoniłam a także albo żyją samotnie albo maja problemy z chorym partnerem.. Pozdrawiam Aniu, u mnie dziś po południu kolęda..

      Usuń
  3. Jeśli idzie o mnie, to jest więcej niż pewne, że w pewnym momencie wyląduję w tzw.
    "domu spokojnej starości", bo zawsze samodzielność w pewnej chwili się niestety kończy. Obym tylko wtedy miała dostatecznie przyćmiony umysł, żeby mnie to nie bolało. To są dobre strony starczej demencji.
    Ostatnio moja córka miała mi za złe, że ja zbyt mało się interesuję ich życiem, ale zgrabnie "odbiłam piłkę" mówiąc, że ona przecież też nie wykazuje zbytniego zainteresowania tym co u nas się dzieje i dla mnie nie jest to tylko brak u niej czasu, ale zwyczajny brak zainteresowania. Wynik meczu 1:1 :)))
    Paskudna jestem, wiem;)))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach Anabell to nie jest łatwy temat szczególnie w moim wieku. Szczególnie jak się już jest bez partnera. Mogłabym w każdej chwili sobie kogoś znaleść ,ale już ten program raz przerobiłam i dziękuję serdecznie ,ale juz nie. Są takie odważne kobiety które sobie znajdują towarzysza dużo młodszego, ale ja do aż tak odważnych się nie zaliczam.Nasze córki mają własne życie a my także jeszcze na szczęście mamy własne. Co nie znaczy, że zainteresować się tym co się dzieje u mamy kiedy teraz dostępny telefon to raczej minimum czego od nich możemy wymagać.Tym bardziej że dosyć czasu naszego życia im poświęciłyśmy. Tak sobie myślę, więc to raczej nie remis Aniu jest. I wcale nie jesteś paskudna, tylko to jednak trochę nas boli.. Miłego wzajemnie-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA TEN ROK DROGA ULEŃKO. Dziękuję za wierszyk z życzeniami.Ja powtarzam sobie zawsze,oby na własnych nogach do śmierci,wiem co to opiekować się leżącym rodzicem,
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Ewa nowo rocznie. Nikt przy zdrowych zmysłach przecież by nie zaplanował dla swoich bliskich takie obciążenie. Sama także przecież lata całe miałam chorą na demencję teściową, a potem męża po wypadku jeszcze i do tego. Moje dzieci czasem i pomagały bo nie było innego wyjścia, i wiedza dobrze co to znaczy opieka nad starym, ale także często nie aż tak starym a jednak po jakiś losowych wypadkach,i także są obciążeniem dla rodziny, bo przecież tak samo wymagają ciężkiej harówy wokół nich. Ale nikt jak już pisałam takiego losu nie może wybierać. Ech ..aż strach myśleć.brrr. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam już do kogo zadzwonić Uleczko.
    Ale dzwonię do wszystkich koleżanek, czasem młodszych ode mnie, które zwalczyły ciężką chorobę, albo są same bo nie założyły rodziny.
    Wyobrażam sobie, że samotność nie jest łatwa.
    Przytulam i pozdrawiam serdecznie :-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dobre serduszko Stokrotko. Wartościowy i serdeczny z Ciebie człowiek A masz męża i cieszysz się możliwością opieki nad wnukami. Dają Ci możliwość odczuć że Cię jeszcze potrzebują. U mnie tak nie jest. Nie potrzebują a i nie chcą mojej pomocy. Do tego się juz zdążyłam przyzwyczaić i nawet jest na jedno i wygodne. Jednak potrzebujemy czasem jeszcze mieć tą satysfakcję ze komuś na nas zależy.. owszem ale jedynie kiedy coś potrzebują.. Dobranoc Stokrotko, i dziękuję za ten komentarz-;))

      Usuń
  8. Pozdrawiam serdecznie Uleczko! Samotność jest straszna...przerobiłam juz to...partner jest dobry, ale jego nachalny syn z rodzinką to 'dopust boży"...często się zastanawiam co zrobić....ech, ludzie młodzi, zamiast się cieszyć, że ojciec na stare lata fajnie mieszka, jest szczęśliwy - to życie uprzykrzają /ciągle tylko daj pieniądze/...nic nie jest łatwe w życiu, uściski mocne ślę z Sosnowego Lasu

    OdpowiedzUsuń
  9. A co , tak się temu synowi źle życie układa że tak do ojca po kasę? Pogonić takiego..Często się słyszy że dzieci nowego partnera ,ale to w ogóle to trudny temat Aga. Współczuję i wierzę że to bardzo niemiłe dla Ciebie przede wszystkim.. Masz rację. Co w tym życiu jest łatwe. Dziś była u mnie kolęda. Bardzo miły młody Wikary. Jutro Święto Trzech Króli , a ja jakoś zmęczona jestem bo wczorajszej nocy prawie nie spalam. ale często tak mam. To podobno jest też częste w starszym wieku. Zawsze się cieszę jak do mnie tu zaglądasz Aga. Nawzajem mocno Cię ściskam Aga z Sosnowego Lasu

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój telefon jeszcze nie milczy, na szczęście. Za to sama czasem nie mogę się długo zdecydować na zadzwonienie do jedynej żyjącej cioci. Trudno rozmawiać z osobą, która ciągle mówi o tym, że zazdrości moim rodzicom tego, że już nie żyją! I mówi to całkiem serio. Raz na trzy-cztery rozmowy jest niezły humor i można rzeczywiście porozmawiać. Poza tym zupełnie nie wiem, jak reagować na tak wielki pesymizm... Ale obiecuję, że w środę zadzwonię!

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko!! To rzeczywiście aż strach dzwonić.Ale pewnie tylko tak sobie narzeka...Starość niejedno ma imię. Ja do pesymistów i smutasów nie należę.. a narzekać to okropnie nie lubię. Odwrotnie właśnie często nadrabiam mina a potem się dziwię że otoczeniu i moim bliskim się wydaje że tryskam szczęściem tu sama ze sobą. Najtrudniej znaleść ten złoty środek. a każdy człowiek ma inną psychikę. Najwidoczniej cioci jest źle więc taka z nią rozmowa.. Pewnie się ucieszy ze o niej pamiętasz. Dobra duszyczka z Ciebie Grażynko.Buziaki serdeczne-;)

    OdpowiedzUsuń
  12. -- tak się to poukładało, że nie mam już ani mamy, ani taty, ale... mam kilkoro starszych ode mnie znajomych... gdy, długo się nie widzimy, łapię za telefon i dzwonię, choć przyznam // co było dla mnie miłym zaskoczeniem//, że to oni pierwsi wyszukali mój numer...
    - :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Alu. Zawsze tez tak robiłam,że nie czekałam a sama dzwoniłam. W tym roku się zaparłam i czekam na telefony, na razie bezskutecznie hehe. ale nie dzwonię choć smutek juz mam za sobą a teraz nawet mi się z tego mojego głupiego zachowania trochę śmiać chce ale idę dalej w zaparte, szczególnie czekam na telefon od mojej córki zołzy jednej, bo widziałyśmy się na wigilię i od tego czasu zero odzywki z jej strony,, (jak będziesz miała ochotę na pogaduszki przez telefon to daj mi znać) Buziaki-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga