wieczność jest równoznaczna z nieskończonością, jednak przez wielu określana jest jako istnienie poza czasem. Wieczność występuje m.in. w eschatologii chrześcijańskiej, w której występuje wiara w pośmiertne życie wieczne. Zwolennicy istnienia wieczności, między innymi Arystoteles, twierdzą, że materia, siły i czas muszą istnieć wiecznie.
http://adonai.pl/wiecznosc/
Sen
**********************************************************************************************************************************
godzina 14,dzień 1 listopada
A u mnie cisza i spokój. Wróciłam z cmentarza, a na 12 byłam w kościele na mszy.
Jestem już także po obiedzie. Dziś w prawdzie dzień świąteczny, ale miałam ochotę na rybę.
Kartofle, dorsz(bez panierki i z minimalną ilością tłuszczu) mizeria z ogórka z jogurtem greckim ze świeżym koperkiem.
Teraz piję tu zieloną herbatę. Umówiłam się z moim starszym synem pojechać na grób jego Babci a mojej teściowej, która wprawdzie zmarła tu w moim domu, i wygodniej byłoby ja mieć tu prawie obok na naszym cmentarzu, ale Ona zawsze w tej swojej demencji żyła w dawnym jej domu rodzinnym,
a groby jej rodziców miałam całe lata pod moją opieką, więc Ją w grobie jej rodziców pochowałam.
Moja córka opiekuje się teraz jej grobem, bo ma na ten cmentarz bliżej.
Dobrze że pogoda dziś dla nas taka łaskawa. Aż chce się wyjść z domu...
http://adonai.pl/wiecznosc/
Pewnej kobiecie zmarł synek. Kobieta bardzo rozpaczała. Którejś nocy synek przyśnił się jej. Szedł drogą ubitą kamieniami a przed nim łąka i zieleń nadnaturalnej piękności. Dziecko dźwiga wiadra pełne wody, chce wejść na tę łąkę ale co się zbliży droga wydłuża się i łąka się oddala. Dziecku chce się pić a nie może napić się nawet kropli z wiader musi dojść do łąki i napić się wody źródlanej, ale dojść nie może.
Matka podchodzi do dziecka i mówi:
- "Syneczku postaw wiadra i pobiegnij na łąkę i możesz napić się wody z wiadra, będzie Ci lżej".
- "Nie mamusiu nie mogę Te wiadra to nie wiadra wody to wiadra twoich łez, a jedna łza waży tyle co tysiące wiader wody".
Matka obudziła się, przestała rozpaczać a pomodliła się za swojego synka. Następnej nocy synek znowu jej się przyśnił. Tym razem szczęśliwy, uśmiechnięty biegał po łące, bawiąc się ze zwierzętami, a dalej stał ładny domek. Matka spytała synka czemu taka zmiana. Synek jej odpowiedział:
- "Widzisz mamo każdy z nas popełni jakiś grzech, choćby najmniejszy. I żeby dojść do tej łąki, do tego domu musimy odbyć pewną drogę. Droga ta zależy też często od naszych bliskich. Jeśli popadają w rozpacz tak jak Ty droga nasza się wydłuża. Każda łza jest ciężarem nie do zniesienia i długością nie do zmierzenia. Każda modlitwa skraca drogę. Gdybyś nie rozpaczała już dawno bym tu był. Musisz też wiedzieć że często rozpacz zamyka nam na zawsze możliwość spotkania i zamieszkania razem w tym domu."
obrazek z sieciMatka podchodzi do dziecka i mówi:
- "Syneczku postaw wiadra i pobiegnij na łąkę i możesz napić się wody z wiadra, będzie Ci lżej".
- "Nie mamusiu nie mogę Te wiadra to nie wiadra wody to wiadra twoich łez, a jedna łza waży tyle co tysiące wiader wody".
Matka obudziła się, przestała rozpaczać a pomodliła się za swojego synka. Następnej nocy synek znowu jej się przyśnił. Tym razem szczęśliwy, uśmiechnięty biegał po łące, bawiąc się ze zwierzętami, a dalej stał ładny domek. Matka spytała synka czemu taka zmiana. Synek jej odpowiedział:
- "Widzisz mamo każdy z nas popełni jakiś grzech, choćby najmniejszy. I żeby dojść do tej łąki, do tego domu musimy odbyć pewną drogę. Droga ta zależy też często od naszych bliskich. Jeśli popadają w rozpacz tak jak Ty droga nasza się wydłuża. Każda łza jest ciężarem nie do zniesienia i długością nie do zmierzenia. Każda modlitwa skraca drogę. Gdybyś nie rozpaczała już dawno bym tu był. Musisz też wiedzieć że często rozpacz zamyka nam na zawsze możliwość spotkania i zamieszkania razem w tym domu."
wg Emmy Simms
**********************************************************************************************************************************
godzina 14,dzień 1 listopada
A u mnie cisza i spokój. Wróciłam z cmentarza, a na 12 byłam w kościele na mszy.
Jestem już także po obiedzie. Dziś w prawdzie dzień świąteczny, ale miałam ochotę na rybę.
Kartofle, dorsz(bez panierki i z minimalną ilością tłuszczu) mizeria z ogórka z jogurtem greckim ze świeżym koperkiem.
Teraz piję tu zieloną herbatę. Umówiłam się z moim starszym synem pojechać na grób jego Babci a mojej teściowej, która wprawdzie zmarła tu w moim domu, i wygodniej byłoby ja mieć tu prawie obok na naszym cmentarzu, ale Ona zawsze w tej swojej demencji żyła w dawnym jej domu rodzinnym,
a groby jej rodziców miałam całe lata pod moją opieką, więc Ją w grobie jej rodziców pochowałam.
Moja córka opiekuje się teraz jej grobem, bo ma na ten cmentarz bliżej.
Dobrze że pogoda dziś dla nas taka łaskawa. Aż chce się wyjść z domu...
... ja sześć godzin byłem ... i jutro pójdę ... a teraz pokapało, aż mi się zdrzemnęło ... zamyśliłem się, podumałem, pogadałem sam z sobą ... i z Nimi po cichu ... zadowolony jestem ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńMieszkamy sami to z kim rozmawiać jak nie z samym sobą.Pozdrawiam-;)
UsuńNam sprzyjała pogoda; wprawdzie było chłodno, ale trochę słońca również. Cieszy fakt, że cmentarze odświętne, groby piękne przybrane, rodziny w skupieniu nad grobami. Oby tak zawsze było, oby dziwactwa zachodnie nie zdominowały pięknych tradycji. Pozdrawiam Uleczko :))
OdpowiedzUsuńTu u nas także było spokojnie. Pozdrawiam Aniu-;)
UsuńSkoro wiemy, że czas jest względny, wieczność jest niczym innym jak nicością. Też byłam na cmentarzu, bo pogoda piękna, a potem zjadłam dobry obiad z bliskimi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :).
Jak na razie to cieszę się teraźniejszością Cynia. Przyszłość to tak naprawdę pozostawiam opiece i mądrości Bożej. A ja zjadłam przed chwileczką pyszny budyń czekoladowy,Musze w tabeli zobaczyć ile to było kalorii hehe. buziaki-;))
OdpowiedzUsuńU nas mgliście, ale dość ciepło było. Cztery cmentarze odwiedziliśmy, 3 samochodem, a do Rodziców poszliśmy od Asi na pieszo przez las. Tak ze 2,5 kilometra w jedną stronę. Jak potem smakował obiad u dzieci!!!
OdpowiedzUsuńZaliczyłam w takim razie o 1 mniej. Dwa cmentarze samochodem starszego mojego syna . Jutro dzień zaduszny . A że to niedziela ,więc i msza niedzielna, a po mszy odwiedzę groby , ale już tylko na naszym cmentarzu i na piechotę.2,5 km to już nie dla mnie,zabrakłoby mi kondycji. Wierzę Grażynko,że po takim maratonie obiad potem smakuje hehe-;)
OdpowiedzUsuń