http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/narzekanie-stalo-sie-obyczajem
(...)
Jesteśmy społeczeństwem, w którym wspólne mówienie źle o świecie zbliża ludzi. Optymizm budzi podejrzenia o zarozumiałość, nieszczerość.
- Skąd się to bierze w Polsce?
- To nie jest objaw typowy dla Polski, a zjawisko w całej środkowej Europie. Można tu znaleźć powody historyczne. W naszej kulturze wyraźny jest rys cierpiętnictwa co najmniej od połowy XIX w. - to romantyczna tradycja Polaków, mówienie o tylko swoich troskach. Z badań na próbach ogólnopolskich wynika, że 30-40% osób uważa, że wręcz w złym tonie jest mówienie o swoich sukcesach.(...)
**************************
Ech miałabym ochotę dziś ponarzekać. W dniu Ojca mój wnuczek Pawełek ma urodziny. Ale tam wszyscy tylko pracują od rana do wieczora a dom zostawiają na głowie Mamie mojej Synowej.
Na dworze słonko ale mały wiaterek, to Madzi (5 lat) już nie wolno wychodzić z domu. Dziecko w getrach, rozumiem bo w domu zimniej niż na dworze. I to podawanie leków kiedy tylko dziecko raz zakaszle ,to juz panika w rodzinie bo dziecko chore i do lekarza, a ten jak zawsze zaraz leki przepisuje.
Cała ta sytuacja tam chyba jest chora, i chyba tymi lekarstwami bardziej dzieciom szkodzą, bo nienormalne te ciągłe choroby tam u nich..Wczoraj widziałam już że była na mnie zła, bo nie wytrzymałam i powiedziałam co o tym wszystkim myślę. Przecież to i moje wnuki, więc ich zdrowie jak najbardziej jest dla mnie ważne.. w mojej bezradności rozkładam ręce. Co robić naprawdę nie wiem, bo do nich nic nie dociera..A w mieszkaniu dzieci się nudzą (bo przecież nie są chore) a babcia tylko krzyczy nie skacz usiądź zaraz dostaniesz syropek.. Uwierzcie mi ze ja stamtąd wczoraj uciekłam bo naprawdę bym się pokłóciła.. Na to patrzeć się nie da..
(...)
Jesteśmy społeczeństwem, w którym wspólne mówienie źle o świecie zbliża ludzi. Optymizm budzi podejrzenia o zarozumiałość, nieszczerość.
- Skąd się to bierze w Polsce?
- To nie jest objaw typowy dla Polski, a zjawisko w całej środkowej Europie. Można tu znaleźć powody historyczne. W naszej kulturze wyraźny jest rys cierpiętnictwa co najmniej od połowy XIX w. - to romantyczna tradycja Polaków, mówienie o tylko swoich troskach. Z badań na próbach ogólnopolskich wynika, że 30-40% osób uważa, że wręcz w złym tonie jest mówienie o swoich sukcesach.(...)
**************************
Ech miałabym ochotę dziś ponarzekać. W dniu Ojca mój wnuczek Pawełek ma urodziny. Ale tam wszyscy tylko pracują od rana do wieczora a dom zostawiają na głowie Mamie mojej Synowej.
Na dworze słonko ale mały wiaterek, to Madzi (5 lat) już nie wolno wychodzić z domu. Dziecko w getrach, rozumiem bo w domu zimniej niż na dworze. I to podawanie leków kiedy tylko dziecko raz zakaszle ,to juz panika w rodzinie bo dziecko chore i do lekarza, a ten jak zawsze zaraz leki przepisuje.
Cała ta sytuacja tam chyba jest chora, i chyba tymi lekarstwami bardziej dzieciom szkodzą, bo nienormalne te ciągłe choroby tam u nich..Wczoraj widziałam już że była na mnie zła, bo nie wytrzymałam i powiedziałam co o tym wszystkim myślę. Przecież to i moje wnuki, więc ich zdrowie jak najbardziej jest dla mnie ważne.. w mojej bezradności rozkładam ręce. Co robić naprawdę nie wiem, bo do nich nic nie dociera..A w mieszkaniu dzieci się nudzą (bo przecież nie są chore) a babcia tylko krzyczy nie skacz usiądź zaraz dostaniesz syropek.. Uwierzcie mi ze ja stamtąd wczoraj uciekłam bo naprawdę bym się pokłóciła.. Na to patrzeć się nie da..
~Uleczko, masz rację. Ale nic nie wskórasz. Dopiero po wielu latach przypomną sobie / albo i nie /, że babcia prawdę mówiła. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńPrzecież wiem i na ogół się też nie wtrącam bo to odpowiedzialność rodziców a nie moja.Pozdrawiam Andrzeju-;)
UsuńJa Ciebie rozumiem, bo mnie też wiele rzeczy nie podoba się u moich dzieci. Na szczęście nie mieszkamy razem, bo by pewno trudno było przemilczeć. Każdy musi żyć po swojemu i po swojemu wychowywać dzieci. Cieszmy się więc, Uleczko, że nikt nam na głowie nie siedzi !!!!
OdpowiedzUsuńBuziaczki :)
Tak, i bardzo się z tego cieszę Aniu. Buziaki-;))
UsuńPierwsze co napisała mi córka z Australii jak tam była z miesiąc- mamo tutaj nie wypada mówić o swoich chorobach, nikt nie narzeka, nie mówi sie polityce. Tutaj ludzie od rana są weseli i uśmiechnięci.... My Polacy mamy taki zwyczaj narzekania.
OdpowiedzUsuńMłodzi nie lubią gdy się ktoś wtrąca w ich życie .Musza chyba na własnych błędach się uczyć. Dopiero jak są w sytuacji podbramkowej wtedy lecą do rodzicow. Czasami jest zbyt późno na pomoc ale tak mają w zwyczaju i chyba nic na to nie poradzimy. Pozdrawiam-Livia
Synowa z przesadą jednak wykorzystuje swoja Matkę, która nie tak dawno jeszcze była na chemii. Ale ja im naprawdę się tam nie wtrącam.Choć wnuków mi szkoda..Pozdrawiam Livia serdecznie-;)
OdpowiedzUsuńno to bardzo szkoda, że ta mała nie chodzi do przedszkola, dorosły człowiek nie jest dobrym towarzystwem dla przedszkolaka, tak myślę.
OdpowiedzUsuńJest odwrotnie Klarka. Mała jednak każde kichnięcie w przedszkolu odchoruje. Bo chyba zabili jej przez te leki odporność i ciągle potem taki ,,areszt domowy"..
UsuńA potem alergie na wszystko, mizeroty rosną... Ech! W Anglii dzieciaki przy dziesięciu stopniach na zewnątrz biegają z bosymi nogami i w pojedynczym rękawku. Nasze się opatula jak bałwanki.
OdpowiedzUsuńOjciec i matka w krótkich rękawkach a dziecko długie getry i czapka na głowie..
OdpowiedzUsuńoj...lekka przesada...potem takie dzieci sa malo odporne...ja wogoel jestem wrogiem wychowywania dzieci przez babcie...jeśli się planuje rodzine, trzeba mieć dla niej czas- przynajmnej jedno z rodzicow...babcie sa niestety trochę inaczej wychowane ,inaczej patrza już na swiat ...nie cierpie podrzucania dzieci ...
OdpowiedzUsuńTa Babcia to jest za dobra. A potem są tego konsekwencje. Kiedy był czas opiekowałam się wnuczką bo wyjścia nie było. Młodzi koczowali w szpitalu z wnukiem chorym na białaczkę a ja tu u mnie na okrągło samiusieńka z 3 miesięcznym niemowlakiem i potem kilka miesięcy.z dusza na ramieniu bo pierwsze zupki, potem pierwsze ząbki a ja tu w tym dużym domu sama z malutką Oliwią. Kocham wszystkie moje wnuki nikomu się nie wtrącam, tam teraz także przecież robią co uważają za słuszne.Zresztą nie tylko ja obserwuję to co się dzieje w domu u syna z tymi wiecznie chorymi wnukami. Non stop na antybiotykach..ech..i u lekarzy
Usuńdzieci zawsze chorowały, jedne mniej drugie bardziej - z wiekiem jest lepiej.
OdpowiedzUsuńAle do sedna: wyczuć tu można zazdrość?- wszyscy sobie świetnie radzą bez zrzędliwej Starszej Pani? Wszyscy wokoło źli: i córka, i synowa, i przyjaciółka itd... A może to Uleczka ma problem ze sobą??? Ja odkąd wyprowadziłam się z centrum miasta mam święty spokój od fałszywej kobieciny, która potrafiła tylko siać zamęt. A nie znoszę takich ludzi!!! Brrr
Anonimowy wiesz ,bardzo dziękuję za ten mam nadzieję szczery komentarz. Może nie uwierzysz ,ale brakowało mi takiego dokopania mi tu. Buziaki serdeczne ,hehe-;)))
OdpowiedzUsuńHA HA HA ;-). jestes Super Uleczko ;-)
OdpowiedzUsuńTen anonimowy to tchórz bez imienia z "przodu dupa z tyłu gęba". Bięknie Uluczko odpowiedziałaś trollowi.... i co cisza??? Nie wiadomo,czy owa komentatorka miała zołzę teściową,czy sama była paskudna żmiją. Może anonimowa się jeszcze odezwie?
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się Kochana takimi wpisami...:-))My wiemy co przeżyłaś w życiu,jak pomagałaś dzieciom i wnukom .Za to dobre serce masz wiernych oddanych na blogu.Moc uścisków -alutka
Dzięki serdeczne Alutko za Twoje wsparcie. Fakt. Wszyscy moi blogowi przyjaciele którzy mnie tu poznali wiedzą że co jak co, ale ja problemu sama z sobą nie mam na szczęście, a wredną babą także nie jestem.Wszystkim tylko takiej wyrozumiałej i nie wtrącającej się w życie innych życzyć. Daleko mi od tego. No cóż, czasem i tu muszę trochę wypościć z siebie jakies niedobre emocje, skoro w realu się od tego powstrzymuję. ale czasem i święty nie wytrzyma jak się patrzy co się teraz z dziećmi wyprawia. Ta nadopiekuńczość i to chodzenie z każdym kichnięciem do lekarzy naprawdę mnie wyprowadza z równowagi.Dlatego jak najszybciej się ulotniłam z domu mojego młodszego syna gdzie zaproszono mnie na kawę(Pawełek miał swoje 9 urodziny) ale jak widziałam co tam wyrabiali z moja wnuczką zmuszając ja do zażywania leków, zakraplania oczu, za chwilkę jakies krople do nosa, a dla mnie mała zdrowa i żadnych objaw choroby nie widziałam. Podobno w nocy kaszle i tyle. Ach co mam tu jeszcze się tłumaczyć. To i tak nic nie daje. Wzajemnie uściski serdeczne Alutko-;))
OdpowiedzUsuńJak to dobrze ja z corka w sprawie wnuczki sie dosknale zgadzam. Wiem jednak jak to ciezko gdy czlowiek widzi jak rodzice lezcewaza jedne problemy u dzieci a nie widza tego co potrzeba. Nie wiem moze to kwestia zmiany wychowania a moze takie czasy nastaly, ze dzisiaj jajko madrzejsze od kury :) Pozdrawiam-Kormoran
OdpowiedzUsuńMnie tam najbardziej dziwi ta przesadna pogoń za pieniądzem kosztem tej Babci i tych moich Wnuków. Ale Takie teraz czasy. Ta pogoń za kasą czasem mnie przeraża. Pozdrawiam Kormoranie-;))
UsuńPoczytałem post ale poczytałem tez komentarze i nie trzeba być jasnowidzem aby w tym anonimowym rozpoznać Twoją córkę Uleczko. Mam nadzieję, że z czasem i ona będzie ową starsza panią pozostawioną gdzieś na uboczu a własne dzieci jej dokopią czego jej z całego z serca życzę. Tobie Uleczko spokoju przede wszystkim. Buziaczki obserwator
OdpowiedzUsuńChyba nie, bo ostatnio mamy dobre układy na szczęście. Zresztą z wszystkimi w moim środowisku nie mam problemów, tylko tamtej babci i tych małych jest mi szkoda bo choroby zawsze okropne i strach, wiec łatwo o przesadę. Miałam słaby dzień ale do konfliktu nie doszło ,bo przecież to rodzice za dzieci odpowiadają Buziaczki wzajemne.
UsuńPrzeczytałam też komentarze. I powiem Ci, że każdemu jakiś anonimowy się trafi. A czasami ten anonim nie jest anonimowy, tylko prawdziwie się podpisuje i na dodatek bardzo niegrzecznie. Wczoraj wieczorem mnie to spotkało na moim blogu. Ale nie podjęłam dyskusji, bo nie chciałam się "ubrudzić".
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wnuki - to może wreszcie zrobi się cieplutko, więc przynajmniej okna będą szeroko w domu otwarte...
Serdeczności Uleczko :-)
Przykro mi Stokrotko że się i Tobie na Twoim blogu dostało. Wiem ze są tacy którzy lubią dokopać innym . A pogoda rzeczywiście się ostatnio zmieniła. ale ten brak upałów akurat mi bardzo odpowiada. Cieszę się że tu sama mieszkam i nic nie widzę co kto u siebie robi. Chętnie jednak chodziłam do tamtej Babci na kawę skoro sama tam z wnukami w domu od rana do późnego wieczora, bo synowa nie dosyć że pracuje to jeszcze bierze jakieś dodatkowe zajęcia podobnie jak mój syn. a Babcia nie tak dawno po chemii. Nie rozumiem tych młodych i już. Serdeczności wzajemne-;)
OdpowiedzUsuńJa tym dzieciom współczuję. Babcia pewnie chce dla nich jak najlepiej,ale jest takie powiedzenie że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Margo.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci podobnie zawsze wspominają moją teściową ,także bardzo nadgorliwą osobę, która wykorzystywała moją nieobecność i wprowadzała wówczas rygorystyczne nakazy i rozkazy . A przecież była bardzo miłą osobą. Najwidoczniej kiedyś tak dzieci wychowywano i chciała jak najlepiej. Podobnie jak teraz tamta Babcia moich wnuków. Popatrz która godzina hehe. Komar mnie obudził. Ale juz zmykam z powrotem do łóżka. Dobranoc Margo-;))
OdpowiedzUsuń