piątek, 21 lutego 2014

w zakamarkach czai się strach przed niewiadomym.

Nawet kiedy źle mi jest, to nie jest złe,
bo ja gram.( Jak większość z nas.)
A ja dusze na ramieniu wiecznie mam,czyli gdzieś w zakamarkach czai się strach przed niewiadomym.






Nie wychodzi mi ten Stachura wczorajszego mojego postu z głowy. Kurcze, jakie to wszystko prawdziwe, powiedzcie sami, mam rację? 



Sprzątam pokój za pokojem,a końca roboty nie widać. Pewnie znów jak zapytają czy pomóc -powiem że nie,



 i rzeczywiście się cieszę że jeszcze wszystko potrafię robić sama, młodym to bardzo zresztą odpowiada. Ale jak już wyżej -dusze na ramieniu wiecznie mam,bo gdzieś w zakamarkach czai się strach przed niewiadomym.Ech.. idę dalej sprzątać(-;



Remont


Zięć poproszony przez teściową o remont mieszkania wykręca się jak tylko może:
- Wie mama, że pracuje
- To zadzwoń o urlop
Mężczyzna wyciąga telefon i dzwoni do szefa:
- Szefie potrzebuje wolnego, bo chciałbym pomóc teściowej?

- chciałbym?? Co Ty mówisz?
 Idź na chorobowe bo coś Ci się dzieje w głowę
 skoro mówisz, 
że chciałbyś pomóc teściowej…

Sami więc widzicie hehe, nawet kawały tu o pomocy....


16 komentarzy:

  1. Uleczko, strach przed niewiadomym kazdego z nas dopada. To tak na pocieszenie, żebyś nie myślała, że jesteś sama.
    Nie dopuszczaj do siebie złych mysli.
    Serdeczności Kochanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to prawda -Stokrotko, zdaję sobie z tego sprawę że nie tylko ja tak mam. Ale to tak jak z bólem zęba. Każdy jednak sam go czuje, i nie pociesza fakt że innym także boli. Zmęczona już jestem tym sprzątaniem tego wielgachnego domu ,a pomimo to inaczej przecież nie chcę, a jak potem czyściutko to jestem cala w skowronkach bo tak lubię ten porządeczek kolo siebie hehe. buziaki Stokrotko-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. ... pokazana ładowarka do komórki jest lekiem na wszelkie zło, nudy, stres, obawy itp.... byle widoczność była dobra ... więc z niej korzystaj ... i odżywiać się trzeba ... samą miłością nie wyżyje .. strach ? ... pewnie straszy ... ale wszystkich ... więc odpuść sobie ... pamiętasz, prosił nas : " Nie lękajcie się " ... pozdrawiam ... zamknij dom i "siup nura w pióra " ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co bym robiła w malutkim mieszkaniu, chyba bym bzika dostała. a tak to mi dzień zleci nawet nie wiem kiedy. Dziś także znów taką ładowarką byłam hehe, bo choć za dnia węglem nie palę, ale wieczorem muszę zapalić w kotłowni bo zimno w mieszkaniu.Pozdrawiam Andrzeju-;))

      Usuń
  4. Ula, każdy ma stgrachliwe chwile, ale zaraz zajmie się czymś i strachy uciekają.
    Stachurę bardzo lubię. A piosenka "Dwa teatry" zawsze mnie wzrusza i rozczula, bo mój syn często ją śpiewał w towarzystwie swojej gotary, na różnych rodzinnych uroczystościach, na wczasach, na wyjazdach w góry. Ale to było dość dawno, a ja mimo to pamiętam, jakby to było wczoraj. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Strachy jak to strachy ,wiadomo czasem są w ukryciu, a czasem wyłażą nawet nieproszone(-; Zresztą w tych komentarzach pod Twoim ostatnim postem przerażenie człowieka ogarnia jak to czyta co jest w tych naszych rodzinach.Pozdrawiam Azalia wzajemnie-;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież w małym mieszkanku jest przytulnie! Przyjedź do mnie, to się przekonasz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem bo przecież mieszkałam jeszcze w naszym rodzinnym domu. Mnie się tam podobało i mogłam tak mieszkać do dziś,ale mąż zawsze chciał dom, no i tak się tu zadomowiłam że nigdzie stąd nie pójdę, chyba na to miejsce już ostateczne.Gdybyś nie mieszkała tak daleko chętnie zaproszenie bym przyjęła Grażynko-;)) Uściski serdeczne

      Usuń
  7. - oj tak... ja każdą chandrę wyładowuję na pracy... powtarzam sobie , że lepiej wyładować wszystkie żale i złości na pracy , niż na najbliższych, a u mnie Ci najbliżsi ,to dzieci, a cóż one winne paradoksom tego świata...
    -- no a rola teściowej... cóż , jak w przyszłości każdy zięć będzie tak podchodził do pomocy teściowej // a przecież mam 4 córki // to już zaczynam się zastanawiać , czy nie lepiej będzie prosić o pomoc sąsiada... przynajmniej moi do pomocy chętni..
    -- pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym niby dowcipie(choć wcale śmieszny to on nie jest moim zdaniem)mowa o urlopie na remont dla teściowej. hehe. To juz lekka przesada. Może za komuny tak można było kombinować i zwolnienie lekarskie na żniwa się załatwiało, ale to niestety przeszłość. Teraz nawet o płatną pomoc trudno bo wolą jechać za granicę i pracować za euro..-pozdrawiam wzajemnie-;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jasne, że dzieci są w odwodzie, ale obyśmy jak najdłużej mogli być samodzielni. Może wolniej pracować, może robić częste przerwy, ale jednak samemu. Bo dopóki jeszcze chce się nam zajmować prozaicznymi sprawami w domu, znaczy, że chce się żyć. Ale też, kiedy coś nas przerasta - najnormalniej w świecie poprosić dzieci o pomoc. Ten strach schowaj w odległym kącie, ani on pomaga, ani mobilizuje. Całuski kochana Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak masz rację, strachy do kąta. Pozdrawiam Aniu serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak całkiem do mnie podobna hehe...niestety pomimo prawie wiosennej pogody jednak chociaż wieczorkiem zapalić trzeba w kotłowni(komórce) a na gazie oszczędzam, bo za drogi,jak za to co mam do dyspozycji w wydatkach comiesięcznych..

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzeba myśleć pozytywnie i cieszyć się każdym podarowanym dniem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach Beatko, tak w teorii, a praktyka jest trochę inna. Ale dziś słoneczko w okna wysprzątanych pomieszczeń zagląda i jest optymistyczniej zaraz. Warto było okna wyczyścić hehe, Pozdrawiam niedzielnie przy porannej kawie-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga