http://ppborzecingorny.szkolnastrona.pl/index.php?p=m&idg=zt,84,108
******************
Idą Trzej Królowie do Jezusa. Już wchodzą do stajenki, gdy jeden uderza głową we framugę ( potworek.com/dowcipy/gorące ) i łapiąc się za czoło krzyczy:
- O Jezu!
Na to Maryja do Józefa:
- Widzisz Józefie, takie ładne imię Jezus. A ty ciągle tylko Staszek i Staszek.
*********************
ks. Jan Twardowski
Trzy Królowe
- Jestem żoną króla Baltazara -
pani Baltazarowa mówiła. -
Stale miałam z mężem kłopoty.
Baltazarku - wołałam - śniadanie!
A on patrzył w niebo jak w order złoty.
Podałam mu mleko w dzbanuszku
hojną serdeczną ręką.
Przyniosłam pięć jajek na miękko.
Nie dotknął chleba, mleka;
od śniadania do gwiazdy uciekał.
Wyruszył w noc ciemną, głęboką,
pojechał za gwiazdą wysoką.
Czekam wciąż ze śniadaniem,
ze szczypiorkiem, marchewką,
rumianą chleba przylepką.
- Jestem żoną Kaspra -
królowa Kasprowa mówiła. -
Mój mąż był niepodobny do innych.
Kotem, psem się nie cieszył,
tylko za gwiazdą się spieszył.
Tak szybko, że zapomniał
gdzie sandał, która godzina.
Choć kasłał jak chora owieczka,
pojechał w letnich majteczkach.
Jedzie przez wielkie pustynie
- zapomniał szalika na szyję.
Zanim go uczczą pomnikiem,
czekam na niego z szalikiem.
- Jestem żona króla Melchiora -
królowa Melchiorowa mówiła -
mój mąż wciąż myślał o podróży.
Nie spał, oka nie zmrużył.
Miał łóżko z kołdrą, poduszką,
lecz nie mógł zasnąć w łóżku.
Patrzył w niebo, gwiazdy rachował.
Mężu, najdroższy panie,
czekam z lekarstwem na spanie.
Trzej Mędrcy w świat wyruszyli.
Anioł wieńczy każdemu głowę.
Ze śniadaniem, szalikiem, tabletką na spanie
do dziś jeszcze czekają królowie.
Dopiero piję moją poranną kawę ,a do kościoła wybieram się na 12, bo msze u nas jak w każdą niedzielę. W dawnych czasach kiedy byłam małą dziewczynką i był jeszcze w naszej parafii nasz kochany przez prawie wszystkich, proboszcz,a nie było telewizji i internetu, to w święto Trzech Króli kościół od ludzi pękał w szwach. Pamiętam uroczystą Sumę w której przy ołtarzu trzej księża naraz odprawiali mszę poubierani w złote ornaty. Kadzidło wypełniało zapachem kościół a na chórze wszystkie chóry (był dziecięcy chór także) i orkiestra. Przy ołtarzu aż 20 ministrantów może nawet i więcej ,a w szopce ku radości dzieci już i wielbłąd stał razem z trzema królami.Nasz kochany Ksiądz uwielbiał takie oprawy świąteczne, i muszę powiedzieć że do dziś za nimi tęsknię. Po takim do dwóch godzin trwającym wydarzeniu czuło się prawdziwe święto. Tego nie zastąpi nawet najlepszy program telewizyjny. Ech, było cudownie, pomimo przecież tych czasów tamtego głębokiego stalinizmu. Kto by pomyślał...A potem w domu ten świąteczny obiad ,z gąską własnego chowu ,i kluskami śląskimi z modrą kapustą ,i śliwkami w syropie, deser który u nas kompotem się nazywał ,i podawało się tą smakowitość w szklanych kompotierkach. Wszystko było podawane w prawdzie w naszej kuchni, bo tylko pod kuchnią się paliło, a cały dom nieogrzewany, ale za to na obrusie(nie z ceraty) i na zastawie z porcelany w podwójnych talerzach,(rosół z kury z domowym makaronem) i sztucach ze srebra ,które cudem czasy 45 roku przetrwały. To wspomnienia moje z tego święta, którego teraz już wielu nie świętuje, a szkoda, bo to ostatnie i naprawdę przepiękne święto Bożego Narodzenia.
******************
Idą Trzej Królowie do Jezusa. Już wchodzą do stajenki, gdy jeden uderza głową we framugę ( potworek.com/dowcipy/gorące ) i łapiąc się za czoło krzyczy:
- O Jezu!
Na to Maryja do Józefa:
- Widzisz Józefie, takie ładne imię Jezus. A ty ciągle tylko Staszek i Staszek.
*********************
ks. Jan Twardowski
Trzy Królowe
- Jestem żoną króla Baltazara -
pani Baltazarowa mówiła. -
Stale miałam z mężem kłopoty.
Baltazarku - wołałam - śniadanie!
A on patrzył w niebo jak w order złoty.
Podałam mu mleko w dzbanuszku
hojną serdeczną ręką.
Przyniosłam pięć jajek na miękko.
Nie dotknął chleba, mleka;
od śniadania do gwiazdy uciekał.
Wyruszył w noc ciemną, głęboką,
pojechał za gwiazdą wysoką.
Czekam wciąż ze śniadaniem,
ze szczypiorkiem, marchewką,
rumianą chleba przylepką.
- Jestem żoną Kaspra -
królowa Kasprowa mówiła. -
Mój mąż był niepodobny do innych.
Kotem, psem się nie cieszył,
tylko za gwiazdą się spieszył.
Tak szybko, że zapomniał
gdzie sandał, która godzina.
Choć kasłał jak chora owieczka,
pojechał w letnich majteczkach.
Jedzie przez wielkie pustynie
- zapomniał szalika na szyję.
Zanim go uczczą pomnikiem,
czekam na niego z szalikiem.
- Jestem żona króla Melchiora -
królowa Melchiorowa mówiła -
mój mąż wciąż myślał o podróży.
Nie spał, oka nie zmrużył.
Miał łóżko z kołdrą, poduszką,
lecz nie mógł zasnąć w łóżku.
Patrzył w niebo, gwiazdy rachował.
Mężu, najdroższy panie,
czekam z lekarstwem na spanie.
Trzej Mędrcy w świat wyruszyli.
Anioł wieńczy każdemu głowę.
Ze śniadaniem, szalikiem, tabletką na spanie
do dziś jeszcze czekają królowie.
NA POWAŻNIE
Dzień Trzech Króli jest wielkim świętem Objawienia Boga światu,
po grecku zwanym Epifaneją, ustanowionym i obchodzonym już w III wieku
na pamiątkę hołdu, jaki Trzej Królowie - Trzej Mędrcy ze Wschodu, z Indii, Persji i Arabii:
Kacper, Melchior i Baltazar - złożyli Dzieciątku Jezus.
Pierwsi chrześcijanie w tym właśnie dniu świętowali Boże Narodzenie
i tradycję tę zachowują dotychczas chrześcijanie obrządku wschodniego,
wyznawcy Prawosławia i greko - katolicy.
***************
Za moim oknem dziś bardzo mglisto. Fatalna pogoda dla wszystkich którzy muszą samochodem podróżować. Dopiero piję moją poranną kawę ,a do kościoła wybieram się na 12, bo msze u nas jak w każdą niedzielę. W dawnych czasach kiedy byłam małą dziewczynką i był jeszcze w naszej parafii nasz kochany przez prawie wszystkich, proboszcz,a nie było telewizji i internetu, to w święto Trzech Króli kościół od ludzi pękał w szwach. Pamiętam uroczystą Sumę w której przy ołtarzu trzej księża naraz odprawiali mszę poubierani w złote ornaty. Kadzidło wypełniało zapachem kościół a na chórze wszystkie chóry (był dziecięcy chór także) i orkiestra. Przy ołtarzu aż 20 ministrantów może nawet i więcej ,a w szopce ku radości dzieci już i wielbłąd stał razem z trzema królami.Nasz kochany Ksiądz uwielbiał takie oprawy świąteczne, i muszę powiedzieć że do dziś za nimi tęsknię. Po takim do dwóch godzin trwającym wydarzeniu czuło się prawdziwe święto. Tego nie zastąpi nawet najlepszy program telewizyjny. Ech, było cudownie, pomimo przecież tych czasów tamtego głębokiego stalinizmu. Kto by pomyślał...A potem w domu ten świąteczny obiad ,z gąską własnego chowu ,i kluskami śląskimi z modrą kapustą ,i śliwkami w syropie, deser który u nas kompotem się nazywał ,i podawało się tą smakowitość w szklanych kompotierkach. Wszystko było podawane w prawdzie w naszej kuchni, bo tylko pod kuchnią się paliło, a cały dom nieogrzewany, ale za to na obrusie(nie z ceraty) i na zastawie z porcelany w podwójnych talerzach,(rosół z kury z domowym makaronem) i sztucach ze srebra ,które cudem czasy 45 roku przetrwały. To wspomnienia moje z tego święta, którego teraz już wielu nie świętuje, a szkoda, bo to ostatnie i naprawdę przepiękne święto Bożego Narodzenia.
A wiesz Uleczko, że ja ten dzień traktowałam i traktuję mniej świątecznie, niż Boże Narodzenie ! Może dlatego, że jeszcze nie tak dawno był to zwykły dzień pracy, a takiej wiedzy, którą nam przedstawiłaś pewnie nie miałam.....
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam na dobry, nowy tydzień :)
Tak Masz rację Aniu. Zamiast tego pięknego święta wprowadzono inne państwowe. Także ferie świąteczne które za moich czasów były do dnia dzisiejszego zlikwidowano, i wprowadzono za to ferie zimowe i innym czasie. Nie zawsze te zmiany były takie niby lepsze. Pozdrawiam świątecznie dziś u mnie-;)
OdpowiedzUsuńUla, ja nie pamiętam świętowania z okazji Trzech Króli. Wprawdzie takie święto było w kalendarzu, babcia szła do kościoła, nikt poza nią, i żadnych ekstra obiadów nie było. Normalny dzień. Pamiętam, że po Trzech Królach rozbierało się choinkę i nic więcej mi nie przychodzi do głowy.
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj cudna pogoda. + 7 C, a słoeczko świeci pieknie, niebo błękitne bez chmurki. Czytałam, ze Niemieccy meteorolodzy zapowiadją, ze już zimy nie będzie.
Ja nie narzekam. Buziole dla Ciebie.
Bo przecież ja jestem jeszcze z tego pokolenia przed drugą wojna urodzona, stąd pewnie ta różnica. A poza tym na Śląsku mieliśmy jeszcze te przedwojenne obyczaje i wielu ludzi tutejszych którzy potem składali papiery i zawsze ktoś dostał prawo do wyjazdu na zachód. Powoli zaczęły nam się potem zjażdzać na Sląsk do pracy ludzie z wszystkich regionów Kraju. Księdza także siłą przenieśli do innej parafii i nowi księża to już zupełnie inna kategoria ludzi, zresztą juz potem pracowałam i wieczorem szkoła to niewiele wiem co tam w parafii było. Niedziele jakieś mało świąteczne były. Chóry się rozleciały czasem jedynie orkiestra grała, dopóki jej członkowie nie powyjeżdżali do Niemiec na stałe. Dziś byłam na świątecznej niby sumie o 10,30, ale to już nie to samo co kiedyś. Szkoda wielka. Takie dla mnie odbębnianie powinności . Ale kościół pełen ludzi i to cieszy. A obiad świąteczny,bo typowo śląski z roladami w roli głównej do tego dobra szklaneczka piwa. Buziole wzajemne Azalia-;))
UsuńPopatrz, Uleczko, ilez to zmian zachodzi w kazdej dziedzinie podczas naszego pokolenia, nie tylko w zakresie zwyczajow religijnych. O czym nie pomyslisz jest inne.
OdpowiedzUsuńU nas nie ma swieta trzech kroli, moze poza wspomnieniem o nim w kilku domach katolicko/polskich.
Opisze Ci cos na wesolo:
bylam wczoraj w kinie I do samego rozpoczecia filmu samiusienka na sali. Dopiero wtedy doszlo kilka osob I zrobilo sie 11scie widzow. Przekazuje ta wiadomosc komus mieszkajacemu na prowincji, z malutkim kosciolem katolickim, a on mowi : to I tak w kinie bylo wiecej ludzi niz u mnie w kosciele gdzie bylo 8!
Dobrego tygodnia:)
Obyczaje i te świeckie także i nie tylko religijne wszędzie inne ale i gdzie nie gdzie podobne. Kiedy byłam w Bawarii bardzo podobne okazały się dla mnie te uroczystości religijne u nich i u nas. Podobnie zresztą jest w niektórych miejscach w Austrii. Śląsk jednak za długo nie był związany z Polską a ten nasz opolski dopiero po 45 roku. U nas dziś kościół był pełen ludzi.Tysiąc chyba , choć to szacunkowo, bo przecież nie liczyłam . Ale w kinach jest często podobnie jak i u was bo i bilety drogie bardzo jak na te nasze nie za bardzo zasobne kieszenie. Pozdrawiam świątecznie Serpentynko miła-;))
OdpowiedzUsuńNo ja nie pamiętam takiego obchodzenia święta trzech króli - to o czym jest wspomniane w poście to mi sie z rezurekcją kojarzy ...teraz ludzie odchodzą od kościoła z wielu powodów. To jest temat rzeka. Ludzie a i duchowne osoby zapominają niestety , że księża to też ludzie tacy jak my. Mają swoje słabości i chwały...Pozdrawiam świątecznie i zapraszam na kawałeczek sernika jogurtowego:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wcale bo przecież moje dzieci także juz czegoś takiego w kościele nie pamiętają.Zawsze jednak wszystko zależne jest od czasów w których przyszło nam żyć Olu. Tamtemu naszemu proboszczowi się po prostu chciało. Nawet nie zdajemy sobie sprawę jak wiele od nas samych zależy i tak jak sobie pościelimy tak się wyśpimy mówi stare przysłowie. Wszędzie znajdują się czarne owce i w kościele także ich nie brakuje. U nas na podwieczorek z okazji takich świąt były makówki albo zista,czyli taka pyszna babka świąteczna . Musze poszukać przepis, ale ja ją piec nie potrafię tak jak piekło się u nas ją taka wspaniałą w smaku w czasach mojego dzieciństwa. Pozdrawiam i przyjdę na pewno tam na twój blog Olu-;))
OdpowiedzUsuń-- takie cudne masz wspomnienia... kiedyś to były święta zupełnie inaczej się je przeżywało, może i bardziej biednie , ale za to bardziej rodzinnie....
OdpowiedzUsuń--pozdrawiam ciepluteńko i chyba z nutką żalu za tym co już nie powróci.... chociażby za mamy rosołem....
A mnie nigdy nie udało się upiec takich przepysznych babek świątecznych, jak te które pamiętam z niedziel i świąt w naszym domu rodzinnym . Pozdrawiam serdecznie Alu-;)
OdpowiedzUsuńPamiętam z książek Wańkowicza, że przed wojną obchodziło się Trzech Króli bardzo hucznie, m.in. szukając wśród gości Migdałowego Króla. W jednym ze specjalnie upieczonych na ten dzień ciastek ukryty był migdał. Znalazca dostawał jednodniowe liczne przywileje... Gdzie te czasy?
OdpowiedzUsuńBo przeszkadzało to święto ,a jak to był dzień pracy to szlag to wszystko trafiło. Dziś już wtorek ,to będzie krótki tydzień..
UsuńTo czy się świętuje i jak się świętuje zależy czy należymy do tego orszaku oddającemu pokłon Jezusowi, czy też ogarnęło nas lenistwo w służbie Bożej. Ot i tyle. :)
OdpowiedzUsuńTakie duch ochoczy a ciało mdłe..a ta suma w kościele tez taka mało świąteczna była. Księżom się także już nie chce więcej niż powinni.Szkoda.
OdpowiedzUsuńMiło tu na tym blogu i chętnie tu wchodzę. Jestem z małego miasteczka a wczorajsze święto obchodziliśmy u nas bardzo uroczyście. W kościele msza była bardziej uroczysta niż zwykle, a o godz. 13 spod Urzędu Miejskiego wyruszył Orszak Trzech Króli. Jednym królem był prawdziwy murzyn, jechał na prawdziwym wielbłądzie. Był też koń i osiołek a po drodze młodzież odgrywała jasełka na wybudowanych wysoko scenach , tak że wszystko było dobrze widać. Ludzi było bardzo dużo a dzieci były zachwycone.
OdpowiedzUsuńTo ważne przecież dla nas by nasze święta odróżniły się od tego co mamy na co dzień. Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńU mnie w parafii na mszy o godz. 10,oo był pełny kościół. Oprawa też była bardzo uroczysta: okadzanie ołtarza i wiernych, poświęcenie kredy i kadzidła, wielu małych, bardzo przejętych ministrantów. Ksiądz wygłosił piękne kazanie. Małe dzieci zgromadziły się głównie w pobliżu szopki, która przylegała do ołtarza. Rodzice musieli na nie uważać, żeby nie dobrały się do figurek. Po przyjściu do domu okadziłam wszystkie pomieszczenia a na drzwiach napisałam kredą C+M+B 2014. Z radością ujrzałam, że na drzwiach moich nowych sąsiadów też jest taki napis. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWszystko było u nas podobnie , jedynie (a była to suma) brakowało mi jakiejś bardziej świątecznej oprawy.. Ludzi u nas w kościele także zawsze pełny kościół. Pozdrawiam wzajemnie-;))
OdpowiedzUsuń