Jak by tu coś zaoszczędzić
Judith szuka oszczędności wydając jak najmniej na cotygodniowe zakupy dla siebie, męża Steve’a i dwóch synów: 15-letniego Jamesa i 13-letniego Nathana. – Zawsze bardzo ostrożnie obchodziliśmy się z pieniędzmi – opowiada oszczędna gospodyni.
– Woleliśmy odczekać trochę czasu z kupnem czegoś, zamiast zaciągać kredyty.
Na dachu domu zainstalowaliśmy baterie słoneczne do podgrzewania wody. Latem to nasze jedyne źródło energii, więc czekamy na dobrą pogodę, by móc się wykąpać.
W pochmurne dni nie bierzemy prysznica.
Pod tym względem tegoroczne lato było świetne, ale w poprzednim roku pogoda nam nie sprzyjała.
Do pracy jeździ na rowerze, by zaoszczędzić na transporcie.
Zapowiada, że tej zimy zamierza „zahartować” rodzinę, włączając ciepłą wodę tylko na godzinę dziennie.
– Centralne ogrzewanie uruchamiamy jedynie we wtorki – chwali się.
Gdyby zapytał mnie o zdanie, byłam za tym, żeby jeszcze trochę poczekać.
Judith zapewnia, że jej rodzina nie ma nic przeciwko takiemu gospodarowaniu pieniędzmi.
Lecz zaznacza, że od czasu do czasu pozwala sobie na małe przyjemności.
– Bliscy rozumieją, że w ten sposób oszczędzamy pieniądze, które później będziemy mogli przeznaczyć na coś fajnego.
Na przykład na wycieczkę do Peru.
*****
A już myślałam że dziś nic nie będzie tu u mnie .
A jednak.
Rano byłam na jednym blogu poleconym przez Onet, w którym autorka tego bloga opisuje biedę i głód w naszym społeczeństwie wśród emerytów i dzieci.
Ja też się jeszcze ciągle uczę.
No i proszę jest!!
Tylko kopiować oszczędzanie.
Podobało mi się to z tymi bateriami słonecznymi na dachu i kąpielą jedynie wtedy kiedy się woda zagrzeje.
(Tamci to chyba dopiero w tym Peru się wykąpią bo tam ciepły klimat hehe)
Chyba u nas poczekać do wiosny albo do lata. hehe.
Tylko ze to wcale nie takie śmieszne i może nam się naprawdę kiedyś tak przytrafić jak koszty energii dalej tak urosną.
Miłego oszczędzania wszystkim zaglądającym tu do mnie życzę.
Oszczędzać owszem, ale żeby nie odbiło sie to na zdrowiu. Bo lekarstwa droższe niż energia. Pozrdawiam serdecznie Uleczko :))
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem teraz częściej się choruje przez to przebywanie w przegrzanych pomieszczeniach. Pamiętam ten zimny nieogrzewany dom po wojnie z moich lat dziecięcych i tylko ogień w piecu w naszej kuchni. nie chorowaliśmy Aniu. A na Roraty dzienne wstawanie po 5 rano bo w kościele Roraty za 15 szósta. I nigdy ani jednej nie opuszczałam. Na razie na zdrowie moje grzech byłoby narzekać ostatnio. Odpukać. Pozdrawiam serdecznie-;)
OdpowiedzUsuńRozumiem rozsadne gospodarzenie pieniedzmi, oszczedzanie na tym co niekonieczne - zreszta tak robilam przez pierwsze lata emigracji - ale nigdy nie odmawialismy sobie kapieli, raczej rozrywek czy nadmiaru ciuchow.
OdpowiedzUsuńU nas jest inny system ogrzewania/ochladzania co pozwala w domach pietrowych miec osobny unit dla parteru I pietra. Gdzie sie nie przesiaduje to sie nie naduzywa. Ale ogolnie I tak nie mamy przesady w oplatach I nie musimy marznac.
Nie marznij I Ty, zwlaszcza ze oplaty I tak podobno masz duze - tym sposobem przynajmniej bedziesz wiedziec za co placisz:)
Jakże się cieszę haha. Uderz w stół . itd..-;) Masz rację z tym co rozsądne a co nie. Już wybadałam co było przyczyną tego,że pomimo prawie zimnych kaloryferów licznik się kręcił jak wentylator.(przesadzam oczywiście) Termostat najwidoczniej przy kotle. Wprawdzie się wytłaczał ale nie zastopował gaz. Ale nauka nie poszła w las. Teraz przynajmniej wiem, ale ta nauka mnie drogo kosztowała,a to boli. Pozdrawiam Serpentynko-;))
UsuńZ tymi bateriami słonecznymi nie jest tak, że tylko latem. Ja mam takie i np. wczoraj mialam gorącą wodę mimo iż słońce świeciło bardzo krótko. Prócz tego bojler jest podłączony do co i grzeje się woda też od pieca ale bywa , że jest odwrotni przy duzym nasłonecznieniu grzeje także grzejniki-oczywiście latem je zakręcamy. Oszczędnośc jest jednak bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńOgrzewanie na gaz jest jednym z najdroższych, ale chyba najlżejszym zwlaszcza dla starszych i chorych ludzi.
U mnie w domu jest piec z podajnikiem na ekogroszek i jest dobrze bo raz na jakiś czas tylko się dosypuje. Jednak jak spojrzec to miliony ida kominem a reszta "do sedesu" bo jeść też coś trzeba.
Pocieszam się, że tak mają na całym świecie bo w Australii kasa im leci nie mniejsza niż u nas na ogrzewanie - na klimatyzację. Więc zimno źle ale i gorąco źle:( Pozdrawiam- Livia
Też mam duży bojler podłączony do ogrzewania. A moi synowie mają podobnie jak Ty baterie słoneczne na dachach.Podobnie jak piece z ekogroszkiem. Ale Oni gazu nie mają. Już wyjaśnione skąd ten duży pomiar gazu. Od dziś chyba juz wszystko w normie. Ale i tak zawołam fachowca na wszelki wypadek.Trzeba naprawdę dobrze uważać bo portfel to nie drukarka pieniędzy. Pozdrawiam serdecznie-;))
UsuńUleczko - zapomnialam przeprosic za rzadsze zagladanie ale to troche wina jednej blogowiczki od ktorej linkowni sledze nowe posty I gdy nie widze nic o Twoim blogu to nie zagladam myslac iz nie piszesz. Zauwazylam ze u niej I moj sie nie odnawia wiec pewnie jakas awaria systemu.
OdpowiedzUsuńDobrze że się wyjaśniło bo cały czas zastanawiałam się co jest powodem..a.przeprosiny przyjęte. Buziaki serdeczne-;))
Usuń... zróbmy naradę ... bo większość tak ma ... bieda do biedy ... i już są dwie ! ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńMoże nie do końca dziady z nas, ale statystycznie raczej do tych mało zasobnych raczej... Pozdrawiam wzajemnie Andrzeju-;)
OdpowiedzUsuńBiedo moja biedo żebyś dupę miała tak bym ci nakopał aż byś się...skitrała!
OdpowiedzUsuńKażdy biedak tak chce ale guzik z pętelką(-;
OdpowiedzUsuńWitam Uleczko! Ja palę piecem węglowym, tak 3 tony na zimę i trochę drzewa, ale mam dom ze steropianu, to b. ciepły, ale nie przegrzewam się, bo nie lubię upałów, po prostu lepiej się czuje, wystarczy 20 stopni, jak 21 to już za gorąco, a przy tym mam ciepłą wodę w bojlerze..a oszczędzam przez cały rok by móc kupić węgiel...pozdrawiam cieplutko..Aga
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty Aga ma mój młodszy syn . Ma piec z podajnikiem ale ten także jeszcze do tego pobiera prąd który także trzeba liczyć i tą robotę związana z paleniem,kupnem węgla który trzeba potem jeszcze samemu gdzies ulokować to nikt sobie jakos nie liczy a przecież niby nie wydane z portfelu a jednak wydatki. Bardzo sobie chwalę moje ogrzewanie gazowe, a jak dodać że dom wybudowaliśmy w 1079 roku to naprawdę dobrze jest zaprojektowany bo jako fachowiec wiedziałam co i jak oczywiście jak na tamte czasy i tamte możliwości. Miałam problem ale się wyjaśniło gdzie leżał feler i tą żabę muszę połknąć ale teraz opłaty miesięczne kontrolowane z ołówkiem w ręku. Podobnie jak /ty nie lubię przegrzanych pomieszczeń tak ze może (i oby odpukać) teraz będzie juz OK. Życie zawsze jest skore do niespodzianek a te na zaskakują w najmniej spodziewanym czasie. Jak ta lodówka która mi służyła ćwierć wieku i akurat teraz mi padła. Ale ma już nową. A teraz zdrowia i oby do wiosny Aga. Serdecznie i również bardzo Cię cieplutko pozdrawiam-;))
UsuńWitaj Uleczko.Ja całe życie oszczędzam i nic nie mam na koncie.Co prawda nie palę w piecu i wogóle prawie nie odkręcam kaloryferów,a rachunki coraz większe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Otóż to Ewa. Mieszkanie pomimo oszczędzania na ogrzewaniu i tak jeszcze sporo kosztuje. Życie rzeczywiście bije nas po naszych skromnych portfelach. I nie daj Panie potem jakieś finansowe niespodzianki przekraczające te nasze zasoby finansowe. Ja przez to spać nie mogłam pomimo mojej jako takiej rezerwy finansowej,która ma jednak ograniczone juz mocno możliwości dofinansowania w wypadku jakieś finansowej katastrofy. Ech.. Ale nasze zdrowie najważniejsze i te nadszarpane nerwy, na które w moim wieku próżno już rezerw szukać. Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńOszczędzają na wszystkim ,a o lekarzach i chorobach nie wspomnieli????
OdpowiedzUsuńNie wszyscy na szczęście chorują Bogusiu. A jak przyjdzie chorować to juz zupełny szajs oczywiście. Dlatego zdrowia i Tobie i nam wszystkim życzmy. Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuń