piątek, 16 sierpnia 2013

Ojej, to już piątek dziś

http://www.eksperymentykulinarne.waw.pl/2009/01/ciasto-owocowe/



Składniki:
Ciasto:
2 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
1/2 paczki margaryny np. Kasi
2 jaja
1 łyżka oleju
trochę cukru waniliowego
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
Pozostałe:
2 łyżki kaszy manny
powidła owocowe (najlepiej smakują jabłka, śliwki, truskawki, wiśnie)
Wykonanie:
Wyrobić wszystkie składniki,
3/4 ciasta rozwałkować i położyć na spód formy,
resztę wykorzystamy na kruszonkę.
Na położone ciasto kładziemy powidła zmieszane z 2 łyżkami manny i jeżeli potrzeba to z odrobiną cukru do smaku.
Pozostałe ciasto pokruszyć na małe kawałeczki i posypać całą powierzchnię owoców(ciasta).
Wstawić do wcześniej nagrzanego piecyka do temperatury ok. 200 stopni i piec około 50-60 minut w zależności od piecyka.



Teraz sezon na śliwki to zamiast powideł owocowych lepiej kłaść na blachę same owoce-no nie? Ostatnio lubię czytać przepisy ale piec mi się nie chce a mam takie pyszne śliwki na moim drzewie. Skandal no nie? Ale może sobie dziś w piątek zrobię knedle ze śliwkami. Milego dnia-;))

8 komentarzy:

  1. Przepis wygląda mi na prosty, ale ostatnio pofolgowałam i teraz trzeba troszkę się ograniczyć ze słodkim;))pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie na potem tak jak i u mnie. Pozdrawiam serdecznie-;)

      Usuń
  2. Wcale nie skandal - lepiej te śliwki zjeść bez ciasta. Ja robię z nich frużelinę - kroję na pół, pozbawiam je pestek i skórki, zasypuję całość 2 łyżkami cukru i odstawiam na 2, 3 godziny.
    Po tym czasie wstawiam je do garnka z grubym dnem, zagotowuję i gotuję 15 minut. Po tym czasie rozpuszczam w garnuszku 3 łyżki stołowe mąki kartoflanej w 150 ml zimnej wody i mieszając łychą w garnku, wlewam to do śliwek, cały czas energicznie mieszając.Po pięciu minutach wyłączam gaz, zawartość wlewam do słoików., zakręcam gorące, przekręcam dnem do góry. Niestety jeszcze ani jeden słoik nie doczekał się zimy, wszystko zjadamy na bieżąco, właśnie zamiast ciasta.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za przepis na fużelinę Anabell. Spróbuję , bo to prawie jak kisiel własnej roboty. Miłego wzajemnie-;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię ciasto z owocami. Przepis wygląda smacznie, zapisałam. Problem w tym, że jak upiekę - to zjadam bez ograniczeń ! A d.. rośnie jak przenajświętsze niecki :( Muszę teraz wszystkie ciasta po kawałku mrozić i wyciągać tylko małe porcje. Ot, sposób. Pozdrawiam Uluś :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba liczyć kalorie te z całego dnia. To i ciasto się w nich zmieści. Rano wypijam jedynie kawę z mlekiem To po obiedzie to coś słodkiego się w tej liczbie moich kalorii mieści..Oczywiście nie liczę z ołówkiem w ręku ale orientacyjnie wiem ile co ma kalorii. Schudłam w czasie choroby ale mój organizm juz nadrabia stratę . To dobrze ,bo wiadomo ze funkcjonuje poprawnie. Za duże wahania w kg to nic dobrego . A katowanie się dla wyglądu to już nie dla mnie. Pozdrawiam wzajemnie Aniu miła-;))

      Usuń
  5. A u mnie klęska urodzaju... morele, renklody, brzoskwinie, nektaryny tzw. późne, węgierki plus maliny nowej odmiany i zielone jeszcze, ale mnóstwo orzechów włoskich i leszczynowych, a z warzyw - pomidory i ogórki... przerabiam "po łebkach", bo nie przejemy i uraczam krewniaków. Dlatego, Uleczko, łapię każdy nowy przepis, bo mogę sobie poeksperymentować, gdy tak dużo surowca.
    - Z ogromnym żalem stwierdzam, że jesień już w opłotkach: rano czuć już było "przemijającą urodę lata"- trudno mi to jakoś wyrazić, a po niebie w długim sznurze leciały w kluczu dzikie gęsi... i się darły! Może to tylko przelot na jakieś rżysko, ale oznacza i tak już zmiany jesienne. Buuu, mija życie! - Pozdrawiam, Uleńko. Nina

    OdpowiedzUsuń
  6. A ten przepis łatwy do zrobienia i przypomina przepis na ciasto mojej śp.Teściowej Z połowy tych produktów do tortownicy wkładała ,na to owoce, Z pozostałego ciasta robiła z paseczków taką kratownicę. Ach pyszne to było-;) Klęska urodzajów?-To tylko się cieszyć no nie?.Rzeczywiście, masz rację to życie szalenie szybko pędzi. Ale to tylko dla tych starszych, bo kiedy dziećmi byłyśmy to wakacje mi się straszliwie dłużyły. O tej porze doczekać się szkoły juz nie mogłam. Lubiłam do szkoły chodzić. Ale czasy też inne były i nie tyle rozrywek jak teraz było. Miłego dnia Nina życzę i wzajemnie serdecznie cię pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga