http://www.youtube.com/watch?v=1gVEbNLaTnU
Dlatego tu tak mało jest chętnych do odwiedzin
Wczoraj wreszcie odwiedziła mnie moja córka a ja przechodziłam właśnie taki typowy ,,przemarsz wojsk", ale dziś już mi lepiej i mogę już pożegnać gorzką herbatę i suchary.
Znalazłam na moim starym blogu ten śmieszny tekst,który tu dziś wkleję tym którzy pomimo wakacji do mnie czasem zaglądają. Miłego dnia życzę
Mąż miał dłuższy urlop, pojechał więc o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety pomylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy na poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
„Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu.
Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maile do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro.
Dlatego tu tak mało jest chętnych do odwiedzin
Wczoraj wreszcie odwiedziła mnie moja córka a ja przechodziłam właśnie taki typowy ,,przemarsz wojsk", ale dziś już mi lepiej i mogę już pożegnać gorzką herbatę i suchary.
Znalazłam na moim starym blogu ten śmieszny tekst,który tu dziś wkleję tym którzy pomimo wakacji do mnie czasem zaglądają. Miłego dnia życzę
Coś na wesoło
Kiedy będziesz?
Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę, i zamieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej.
Mąż miał dłuższy urlop, pojechał więc o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety pomylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy na poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:
„Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu.
Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maile do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro.
Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.
PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco”.
PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco”.
Komiczne jak nie wiem Ula :-)))))))))) Zaraz podam dalej hahahahaha Adela
OdpowiedzUsuńI pisz tu maile do domu he he he-;))))
OdpowiedzUsuńChociaż znam ten tekst, trudno było nie uhahać się znowu ! Uluś, u nas żar leci z nieba i wysusza wszystko w ogrodzie. Deszczu od dawna niet, podlewam co dwa dni rabatki i kwiaty w donicach, ale trawa jest w opłakanym stanie, wysuszona i brzydka. I liście opadają :(( To ostatni miesiąc wakacji, wykorzystujmy go, żeby jesienią i zimą było co wspominać. Wtedy usadowimy się wygodniej i na dłużej przed komputerami :) Buziaki ślę :)))
OdpowiedzUsuńLata ciężkiej pracy mojej w ogrodzie teraz procentują. Dobrze że mąż pozostawił mi wolne ręce w projektowaniu i w wykonawstwie. Niewiele drzew liściastych owocowych, reszta iglaki, krzewy i byliny które same rosną i nie muszę podlewać. Mało trawników, i nie na widoku z ulicy, nawet nie strzyżone teraz nie wyglądają najgorzej. Większość dnia spędzam więc na balkonie w cieniu iglaka na którym pnie się dławisz nie wiem czy znasz to pnącze. Okropnie zaborcze ale daje wspaniały cień za którym jest mój leżak. Tekst z 2009 roku, ale ciągle śmieszny. Pozdrawiam Aniu serdecznie
OdpowiedzUsuńUlA, kiedyś i ja ten tekst publikwoiałam u siebie, ale wcią mnie śmieszy. Ty miałas jelitkówkę czy tylo sraczunię? Mnie by się coś takiego przydało, bo ostatnio jestem "uparta", mimo że jem śliwki i papierówki do oporu. Susza daje się we znamki. Moja trawa wyglada jak późną jesienią. Chyba się już nie podniesie jak dłuzejją poparzy słońce. Liście lecą z wierzby i brzóz aż żal patrzeć. Pozdrówki ślę z Loży, haaa..haaaa
OdpowiedzUsuńCzuję się głaskana po brzuchu kiedy tu w komentarzach z loży mi komentują he he, ale taki przemarsz wojsk naprawdę czasem wskazany, o ile to nie jelitówka . Ale alarm odwołany bo jelitówki nie było na całe szczęście.Upały tego typu wiele roślin nie wytrzymuje. Nie potrafią uciec do cienia biedactwa. Kiedyś jak woda jeszcze nie była tak droga podlewałam wszystko co się dało. Teraz w ogóle nie podlewam bo jarzyn nie uprawiam. Dobranoc Azalia, choć spać się nie da przy takiej tropikalnej nocy
OdpowiedzUsuń-- no tak... prawie wszyscy znają , a ja niestety nie... widać , że jestem tu świeża i zielona, jak przysłowiowy szczypiorek na wiosnę, który buszuje wśród dorodnych cebul... // ale mi się skojarzenie walnęło... sorki.. no ale to chyba przez te upały.... //-- muszę się jeszcze wiele nauczyć... :)
OdpowiedzUsuńPewnie jeszcze wielu takich którzy nie czytali zresztą nawet jak to przypomnienie także wzbudza co najmniej uśmiech na twarzy. A cebula jak najbardziej trafna w opisie tutejszej blogowiczki chociażby bo samej mi się juz płakać chce ,kiedy się rozbieram szczypiorku miły ,he he. Pozdrawiam . uciekłam z balkonu,bo nawet w cieniu za gorąco-;))
OdpowiedzUsuńWitaj Uluniu :)
OdpowiedzUsuńTekst przedni :):):)
Pozdrawiam mile po przerwie i zdróweczka życzę :)
Wzajemnie zdróweczka Morgana, i pozdrawiam wzajemnie-;))
OdpowiedzUsuńoby dolegliwości były chwilowe;))
OdpowiedzUsuńByły na całe szczęście:))
OdpowiedzUsuńKocham ciepło i kocham lato, może dlatego, że wtedy kości jakby mniej bolą. U mnie w nocy przeszła burza ale teraz znowu upalnie i widzę jak turyści "ciągną" nad morze. Pozdrawiam-Livia
OdpowiedzUsuńTeraz trochę jakby się chmurzyło i u nas. Przydałby się jakiś krótki ale intensywny deszcz bo sucho straszliwie. Prawy bark mnie boli to pewnie i będzie padało. Pozdrawiam wzajemnie Livia-;))
OdpowiedzUsuń