poniedziałek, 18 marca 2013

Przeczytajcie, przypomnijcie sobie, jak to drzewiej bywało. Być może za rok sami spróbujecie...

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,2621477.html



Zwyczaje wielkanocne na Śląsku

Józef Krzyk

2005-03-25 , aktualizacja: 25.03.2005 00:00

A A A
Czy gdy siedzicie przy suto zastawionym świątecznym stole i gapicie się w telewizor, z którego raz po raz wyskakują cukrowe baranki, nie możecie pozbyć się natrętnej myśli, że to wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać? W takim razie może jeszcze nie jest jeszcze z wami aż tak źle. Przeczytajcie, przypomnijcie sobie, jak to drzewiej bywało. Być może za rok sami spróbujecie...


Dzieci myją nogi rodzicom, a same pluskają się przed świtem w rzece.

 Na chroboka dobra jest tatarczówka, a na ból gardła - pączki z wierzby.

To już rzadkie, często zapomniane już obyczaje wielkanocne

Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,2621477.html#ixzz2NuWOrY9I




Ciekawostki ???
  • Kolor kroszonek (pisanek) robionych na Śląsku ma swoje istotne znaczenie: 



czerwony- miłość
zielony- nadzieja
żółty- dla chłopaka którego się nie chce
czarny- dla ważnych ludzi - księdza, sołtysa
  • W Wielkim Tygodniu na polu nie pracuje nikt, gdyż według wierzeń
     pola obsiane w tym czasie nie wydadzą plonu. 
  • Do farbowania jaj - "kroszonek" nasze dziewczęta używają najczęściej naturalnych barwników: cebuli, pędów młodego, kory dębu i brzozy.
  • Na Śląsku kobiety wykonują kroszonki wyskrobując wzory na barwionej powierzchni jajka, czasem oklejają je sitowiem.
  • Na wsiach chłopcy łapali dziewczyny, zaciągali je koło studni i oblewali wodą z wiadra.
  • We wtorek po Wielkanocy dziewczyny  goniły chłopców , którzy ich mocno polali, miotłami.

    *******************

    Czy gdy siedzicie przy suto zastawionym świątecznym stole i gapicie się w telewizor, z którego raz po raz wyskakują cukrowe baranki, nie możecie pozbyć się natrętnej myśli, że to wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać- he he, ja też juz się do tych zaliczam. 

    Wszystkie te teksty skopiowałam dla mnie i dla was po to, by wprowadzać się w ten nastrój przedświąteczny o który mi tu jakoś trudno kiedy nawet nigdzie nie wychodzę i siedzę tu sama w domu. Sprzątanie przedświąteczne chyba nie będzie zakończone do czasu świąt,no bo skąd brać siły na to wszystko po tej chorobie. Ale zawsze malutkimi kroczkami coś tam robię.  Z wielkim zainteresowaniem czytam tu jak coś znajduję w sieci o tych naszych dawnych obyczajach. Moja babcia opowiadała,że chodzili do Kłodnicy (to nasza rzeka) nogi myć, ale już nie pamiętam w jakim dniu wielkiego tygodnia to było.
    Byłam tym tak zafascynowana jako małą dziewczynka, że  sobie postanowiłam, że ja także wstanę skoro świt w tym Wielkim Tygodniu i pójdę nogi zamoczyć do naszej glinianki która była tuż obok naszego rodzinnego domu, i w której się sama nauczyłam latem pływać ,a kiedyś byłabym się całkiem serio utopiła, gdyby nie jeden z  chłopców którzy akurat byli na brzegu, tak jak stał w ubraniu skoczył, i mnie półprzytomną uratował. A nogi nigdy jednak nie umyłam  w tym Wielkim Tygodniu he he, bo jak się tak ładnie mówi, że duch wprawdzie jest ochoczy ale nasze ciało jest mdłe. Ech i tak chyba ze wszystkim teraz jest już nawet nie tylko u mnie. Nie chce nam się już no nie???

12 komentarzy:

  1. Teraz najlepiej gotowe kupić w sklepie i bez roboty ,ja jednak tradycyjnie farbuje w cebuli i drapie igłą od ho ho wielu lat

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczytaj co jeszcze tu dopisałam Bogusiu. Ludziom i mnie także już się nie chce. Wygodni jesteśmy nawet już aż za bardzo. Pozdrawiam, a ja także próbowałam szpilkami ale powychodziły okropności hi hi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy byłam dzieckiem, mama rokrocznie chodziła ze mną do rzeki umyć twarz wodą i w nagrodę zawsze otrzymałam symboliczną paczuszkę. Bardzo to było niezwykłe. Kto teraz to praktykuje?
    Uleczko, należy Ci się pochwała. Mimo choroby zawsze coś ciekawego nam zaprezentujesz, po trochu sprzątasz swój domek, wielu młodych mogłoby brać z Ciebie przykład, niektórym nic się nie chce. Trzymaj się kochana- Adela

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Adela. Chyba bym tu do głowy dostała w tym domu sama gdyby nie internet. Telewizję oglądam trochę mniej i to głównie tą zachodnia bo naszej nie mam siły oglądać, choć pamiętam czasy kiedy wspólnie z mężem twierdziłyśmy ze nasza telewizja ma ambitniejsze programy ale to dawne dzieje, i czasy kiedy nawet reklamy były rzadkością. Żyjemy teraz w czasach medialnych i tamte dawne obyczaje zanikną zupełne, Chyba że ktoś je na nowo odkryje i zaczną być lansowane jako przebój mody.Patrzę się przez okno i widzę że nów śniegiem posypało. Dobranoc Adela,śpi dobrze-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Uleczko, nie było u nas zwyczaju mycia nóg w wielkim tygodniu, a to być może dlatego, ze w mojej rodzinnej wsi nie było rzeki ani stawu. Dawniej praktykowano rózne zwyczaje i obrządki, a dzisiaj zabiegani ludzie nie mają do tego głowy ani czasu. Chyba tylko malowane i zdobione jajka sie ostały.
    U mnie cieknie z dachu, gdyby nie wiatr, to byłoby cieplo, bo jest +6. Uleczko, kula ziemska nie stanie, jak nie posprzątasz na święta. Ważne, aby Ci zdrowie się poprawiło. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj azali. Pamiętam czasy mojego dzieciństwa bez mediów i wszechobecnej telewizji. A kiedy miałam własne dzieci i chciałam wprowadzać chociaż to śniadanie wielkanocne po mszy rezurekcyjnej ,to niestety wypełzło na tym ze siedziałam z moja teściową przy stole odświętnie przygotowanym bo nie można było chętnych do śniadania ani prośbą ani groźbą.I tak jest di dziś. Owszem do kościoła ale nie na rezurekcję a potem świąteczny obiad. Ale szukanie zajączka i sobotnie święcenie pokarmów w kościele i to wszystko co pozostało z obyczajów u młodych. Sprzątanie to także obyczaj przeganiania złych duchów i zimy z naszych domów., i jak tu nie sprzątać hehe. Powoli co mogę to robię. Pozdrawiam cię bardzo cieplutko-;))

      Usuń
  6. Z przyjemnością poczytałam o tych dawnych zwyczajach, ale obawiam się, że cały świat nam się już tak bardzo zmienił, że będziemy już o nich zazwyczaj już tylko czytać. Owsze, przyjemnie powspominać swoje dziecięce czasy i "przyłożyć" to wszystko do tradycji, ale wszystko wokół tak się zmieniło - w tym i nasze życie osobiste... coraz mniejsze potrzeby, a wręcz minimalizm, że dokonując pewnego przewartościowania, poczytamy z lubością o dawnych zwyczajach, opowiemy dzieciom, jeżeli zechcą słuchać i TYLE. Szkoda, ale to i my sami powolutku stajemy się SKANSENEM. - O nadchodzących świętach jeszcze zupełnie nie myślę, bo nie czuję się wielkanocnie, gdyż za oknem piękny widok bożonarodzeniowy, a na reklamy z jajkiem i majonezem w TV jestem uodporniona, leci zaś ciurkiem edukacja watykańska. Tak to określam, bo choć cieszy mnie relacja o nowym papieżu, ale te same treści na śniadanie, obiad i kolację... niechby dali czas na refleksję. Przy tym... co powiedział ten i ów, który przecież i tak nigdy nic mądrego nie powiedział... Jednym słowem: papież tak zdominował Wielki Post, że brakuje właściwej atmosfery. Właśnie szkoda, że nie łączą tych wydarzeń, bo aż się prosi.
    Tak sobie myślę, czy aby nie zrobić sobie na święta gdzieś wycieczki - kościoły są wszędzie, święconym mogę się podzielić też na wyjeździe, a że będzie skromniej, to akurat właściwie, bo coraz mniej nam potrzeba i coraz mniej sił na przygotowywania. A mimo tego, że o tym wiem, to jak już zacznę robić, to nie mogę przestać, bo jeszcze i o, i owo, i sio... Właśnie wspomnienia powodują, że człowiek chciałby to wszystko znów zrobić, pokosztować, a przecież tak niewiele trzeba. Młodzi posiedzą z nami chwilę, a potem pojadą do drugiej mamy i tam zabawią dłużej, bo tam są też dzieci... i my zostaniemy sami przy stole. Pozdrawiam. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Nina. Co do dawnych obyczajów to się z tobą zgadzam ale czytać i dowiadywać się jak to dawniej było to bardzo mnie wszystko interesuje.Co do telewizji, to mam dobrze, bo mam satelitarną i oglądam to co mnie interesuje. Jak się zna jeżyki to to jest już prawdziwe okno na świat. Dziś uczestniczyłam w tym wielkim wydarzeniu w Watykanie i na tym się oglądanie telewizji u mnie do wieczora kończy. Papież to woda na młyn dla mediów i tym się nie ma co się przejmować choć cię rozumiem, że to co najmniej irytujące takie natręctwo. Z śniadaniem wielkanocnym to i u mnie od zawsze absolutny niewypał. (napisałam o tym w komentarzu u Azalii) Wielkanoc, czyli zmartwychwstanie powinniśmy mieć w sercu. Tak jak zawsze z tym cytatem mówię; że w nieugiętym sercu zawsze wita wiosna Nina. Na przekór temu co wyprawia tegoroczna aura i to co robią z nami media czyli wodę z mózgu. Ja przez święta tu pewnie sama będę i też z tego dramatu nie będzie. A najważniejsze optymizm i nasze zdrowie. Pozdrawiam cię bardzo serdecznie-;))

      Usuń
  7. Człowiek do wygód bardzo szybko się przyzwyczaja a i już nie chce mu sie nic robić gdy może gotowe kupić. U mnie za oknem nawet wiosny nie widać bardziej aura przypomina Boże Narodzenie niż Wielkanoc. Zawieja śnieżna a ja z chorymi korzonkami nawet odśniezyć nie mam sił więc patrzę tylko w okno. Pozdrawiam obolała- axis

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Axis. z tym odśnieżaniem u mnie jest podobnie(obecnie nie ma co odśnieżać bo stopniało co naleciało nocą. ) W tym roku nawet nie byłam na dworze chyba tylko do auta jak mnie wieźli do lekarza albo do sklepu. Zaczynam się już do tego przyzwyczajać że nie wychodzę. Mniej kasy też przez to wydaję he he Chore korzonki to nie żarty. Chroń się i nie rób nic na siłę Axis. U mnie ostatnio stawy biodrowe świrują. Czasem nie wiem jeż śmiać się albo płakać. Zdrowia sobie życzmy i na całe szczęście można gotowce nabyć i nie trzeba już samemu wszystko samodzielnie zrobić.Pralka wypierze, zmywaka zmyje, w porównaniu z naszymi babciami żyjemy w luksusie i to sobie powinnyśmy cenić no nie? Uściski serdeczne-;)).

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam zwyczaju mycia nóg w rzece. Co do porządków - są rozpoczęte, choć idzie mi to jak sierpem przez doopę. Mycie szafek i szkieł zajmuje niestety dużo czasu , pewnie dlatego, że nie znoszę tego zajęcia. Dobrze, że tylko dwa razy w roku to robię :( Mycie okien zostaje na kwiecień. Pozdrawaiam, Uleczko :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Aniu.Nawet się cieszę że mam wymówkę i nie będzie w tym roku mycia szafek i szkieł. Dzis umyłam podłogę w łazience i ugotowałam zupę pomidorowo paprykową zmiksowaną na krem w moim stojącym blenderze, pycha.. Zawsze tak samo jak ty wszystko pucowałam na błysk i nie wiem do końca czy to ktoś z domowników doceniał. Mnie tu nikt nie brudzi i wystarczy powycierać kurze i tez nic się nie stanie. Cały rok mam czas na zaległe porządki. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga