czwartek, 15 listopada 2012

Czwartek – smażona kaszanka z cebulą,

Tydzień w domu mieszkalnym


prowincjonalnego miasteczka


http://www.goldenline.pl/forum/1159558/wiersze-na-kazdy-dzien-tygodnia

Poniedziałek – w powietrzu unoszą się
jeszcze zapachy minionej niedzieli,
wspaniałe, drażniące delikatnie
nozdrza, cóż skoro coraz słabsze,
a do następnych pozostało
aż sześć długich, jak makaron 4-jajeczny, dni.

Wtorek – dzisiaj na obiad kapusta,
polska chrześcijańsko-narodowa
potrawa uniwersalna,
w zależności od stopy recesji można ją
spożywać z kotletami:
schabowym lub mielonym, zwanym
– nomem omen – pożarskim,
z kiełbasą, zwaną po profesorsku,
zwyczajną, czyli belwederską,
lub nadzwyczajną,
z ziemniakami, ziemniakami pure,
(ziemniaki w mundurkach
zarezerwowane na święta narodowe),
z makaronem, kluskami: śląskimi lub wielkopolskimi,
zwanymi eufemistycznie p y r a m i,
z chlebem, bułką lub – dietetycznie -
z samą kapustą.

Środa – bardzo słabe zapachy,
chyba jakieś cienkie zupki proszkowe,
które znacznie bardziej smakowicie pachną
w telewizyjnych reklamach niż na talerzu.

Czwartek – smażona kaszanka z cebulą,
lub odwrotnie, różniąca się
w zależności od położenia geograficznego
tylko nazwą (nie zapachem ani smakiem),
a zatem, może też być: krwawa kiszka
albo po staropolsku: k r u p n i o k.
Do tego liczne przystawki, jak we wtorek.

Piątek – pierogi ruskie, tradycyjna
potrawa z PRL-u,
jedna z nielicznych pamiątek – obok
zdewastowanych i nieczynnych obiektów
wojskowych, czasem zamienianych na
apartamenty dla bezdomnych –
po 48-letniej, przyjacielskiej wizycie
Wielkiego Brata.

Sobota – rano pachnie nadzieją
i wyczekiwaniem na następny dzień,
po południu, aż do późnego wieczora,
nasila się zapachem
pieczonego ciasta drożdżowego,
kawą mieloną sypaną, a nawet - jak dobrze
powąchać - rozpuszczalną, która
z natury swej nie ma
żadnego charakterystycznego zapachu.

Niedziela – niedziela w miasteczku
prowincjonalnym
od wieków, z dziada pradziada,
pachnie rosołem
i kłótnią rodzinną, bo wtedy wszyscy
są w domu, mogą więc bez reszty
oddawać się tym najcudowniejszym
wrażeniom zmysłowym, zapachowym
i innym.

Po niedzieli cykl zapachowy się powtarza.

11. 05. 2009

wiersz jest też w temacie Zapach w poezji
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.12.09 o godzinie 09:21                                                 *****************************

Kaszanka z cebulką - PRZYGOTOWANIE:
Cebulę obrać, umyć i pokroić w piórka. Na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć cebulę na złoty kolor. Dodać obrane ze skórki i pokrojone na kawałki kaszanki i mieszając podsmażać cały czas mieszając około 5-8 minut. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Podawać na gorąco z pieczywem.
                                                   *********************************
Kilka razy w roku sama tez sobie podsmażam w ten sposób krupnioka jak się u nas na śląsku kaszankę się nazywa. ( pamiętasz ten huk, jak krupniok nam pukł he he).
Do oleju dla smaku dodaję coś wędzonego. Do tego szklaneczka zimnego piwka mniam.
Spodobał mi się ten wiersz z przepisami na każdy dzień tygodnia. Miłego dnia zaglądającym tu do mnie dziś w ten za oknem słoneczny czwartek. Szkoda że z moim zdrowiem dalej niedobrze(-;


21 komentarzy:

  1. Fantastyczny tydzień :-)
    Daaawno nie jadłam kaszanki...
    Trudno trafić na dobrą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Krysiu. Na ogół słone i za dużo krwi. Ale mam na to sposób. Kupuję jak mam dzień wcześniej jakąś kaszę na sypko i sobie na patelni ją posypuję do właściwego pasującego mi smaku. Tak samo z przyprawami. Dodaje takie jakie mi do tego smaku pasują. Czasem podlewam jeszcze rosołkiem jak mi są za suche.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to narobiłaś znowu nam apetytu:) U mnie w domu to za kaszanką tylko mąż przepada i no oczywiście psy:) Wiem, że lubię taką z kaszą gryczaną bo u nas one nazywają się krupnioki (?) nie wiem dlaczego ale taką mają oficjalną nazwę.Kiedyś jadałam takie ale z grilla teraz ze względu na chore jelita nie mogę:( Ale męzowi zrobię bo dawno faktycznie nie robiłam. Wiesz jak to ciężko przygotowywać komuś jedzie gdzie zapachy się roznoszą a Ty nie możesz nawet sprobować:( bo potem można to odchorować. Już kiedyś wylądowałam po takim próbowaniu w szpitalu :( więc teraz mogę się tylko oblizać:) Pozdrawiam - axis

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez za często nie robię bo mój woreczek zastrajkuje potem. dziś miałam naleśniki ze szpinakiem. Wczoraj z dżemem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie dostałam ślinotoku! - Lubię proste jedzonko. Jeżeli zdarzy się zbyt słona, to dodaję więcej cebuli i jem z ziemniakami, ale wolę z pajdą chleba. A potem rapacholinku troszeczkę! Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z tego powodu wyjmuję z osłonek i dodaje kaszy gryczanej, inną też czasem. Ale gryczana najlepiej pasuje. Rapacholin jak najbardziej. Pycha jedzenie .Pozdrawiam Nina

      Usuń
  6. Oj Uleczko Ty to narobisz smaku;( U mnie w Niemczech nie ma kaszanki :((((( Pozdrawiam- Kormoran

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, pewnie są w naszych polskich sklepach na terenie Niemiec. Tylko dobrze poszukać. Graupenwurst, znana przecież i tam u was.Pozdrawiam wzajemnie-;))

      Usuń
  7. Bardzo lubiłam kaszankę z kapustą zasmażaną. Niestety, to juz nie bardzo dla mnie, ze wzgledu na żołądek. A rosół rzecz jasna jak to w prowincjonalnym, miasteczku jest - nadal gotuję na sobotnio-niedzielny obiad. I pierogi w piątki, na przemian z dorszem. Mamy pyszną polską kuchnię, pełną wspaniałości. Pozdrawiam, Uluś :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny ten wiersz o naszym jedzeniu no nie? Aż głodna się zrobiłam. Buziole serdeczne-;))

      Usuń
  8. Jak to dobrze, że jestem już po kolacji. Krupnioki bardzo lubię i piwkiem do nich też nie pogardzę. Serdeczności Uleczko.

    OdpowiedzUsuń
  9. No to jest nas tu już więcej amatorów krupnioka.Serdeczności wzajemne-;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kaszanka i bułczanka (krupnioki i żymloki po śląsku)- pamiętam jeszcze te rarytasy domowej roboty, Ty chyba też Ula. Sklepowe nie podskoczą ;-)) Dobrego spanka- czy kaszel już mniej męczy? Adela

    OdpowiedzUsuń
  11. Domowej roboty tylko raz jak teściowa tak schudła przez ten stan wojenny jak wszystko na kartki było i my u rolnika świnię już ubitą kupiliśmy i rzeźnik(masorz) nam wtedy i te krupnioki robił.Śpij dobrze Adela.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kaszanka (a najlepiej śląski krupniok) to jedyna rzecz z grilla, która mi smakuje!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie nie za bardzo jak z grilla, z cebulką i po domowemu bardziej w niej gustuję..

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Uleczko.
    Fajny wiersz.
    Ja czasem robię kaszankę,dla moich gości lubiących tradycyjne potrawy i wykonane własnym sumptem:)
    Rosół obowiązkowo musi być.
    Dla mnie samej nie chce mi gotować,ale czasem zatęsknię za dawną kuchnią i coś sobie upitraszę:))
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  15. Często właśnie piszą samotni że dla siebie nie gotują. A jak nie dla siebie to dla kogo? Kiedyś liczyły się w mojej kuchni nie tylko moje upodobania smakowe. Teraz i owszem. Pozdrawiam serdecznie Ewa-;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja lubie tak krupnioka z ziemniakami i zasmażaną kapustą mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bo to pyszne jedzonko Bogusiu, a my wiemy co dobre he he . Pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochani ! powiedzcie mi co zrobic aby te krupnioki na patelni nie pekaly . Probowalem : na silnym ogniu , na slabym ,ciasno ulozone , luzno ulozone , na smalcu i na oleju i nic ,te pirony jak pekaly tak pekaja i z chrupiacej skorki nici . Moze ktos z Was zna sposob na beton? pozdrawiam wszystkich smakoszy- Vinz

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga