piątek, 10 sierpnia 2012

O ranne powiewy!

O ranne powiewy! 
Jeśli, niebiosa, waszą to jest wolą, 
jeśli ta siła, co działa przezemnie — 
to płomieniste, nowe wrzenie w piersi 

Sami powiedzcie czy  to nie można sobie nad łóżkiem powiesić i sobie powtarzać każdego poranka?

Coś z tej  wycieczki do domu pisarza jednak mi pozostało. Kiedyś próbowałam czytać jego tkaczy w oryginale  ale spasowałam, bo nie zawsze jego dialekt był dla mnie zrozumiały. 

Chyba zacznę się tego wiersza uczyć na pamięć, i uwierzyć w tą siłę i to płomienne wrzenie hehe, chyba pęknę ze śmiechu sama tu  jak tylko pomyśle co ja tu wypisuje bo mi jakoś podejrzanie w mojej lewej kostce u nogi coś strzyka dzisiaj.  To pewnie to realne echo z tej wycieczki. Miłego dnia zaglądającym


16 komentarzy:

  1. Uleczko to "wrzenie w piersi"- super, widzisz musisz wyjeżdżać, tylko niezbyt forsownie (kostka).
    Uśmiałam się, jak pisałaś o nie zabraniu dokumentów. W 2006 r. właśnie nie zabrałam paszportu na wycieczkę do Zgorzelca(!(, byłam tydzień po weselu córki, cały dom pełen był jeszcze gości. Ale zdążyłam wrócić i jeszcze dać występ na weselu kuzyna, o losie!
    A pejzaże śliczne! Adela

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Adela. Po takich doświadczeniach potem na ogół jesteśmy już bardziej przezorne. Dlatego zawsze zaczynam szykowanie się do takiego wyjazdu od kompletowania tego co najpotrzebniejsze. Miałam zawsze jeszcze coś awaryjnego do szycia. A tym razem mojej lokatorce w kempingu by się przydało bo jej ramiączko u stanika pościło. jakimś węzełkiem to jakoś wspólnie poratowałyśmy. Muszę to w moim wyposażeniu turystyczno wyjazdowym (szpital także) uzupełnić. Bardzo przydatny jest także taki mały scyzoryk turystyczny. Pozdrawiam w przerwie sprzątania . Nie chcę ale muszę brr he he Buziol-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Na to strzykanie to jedna rada szybciutko załapać sie na klejną wycieczke ,żeby to rozchodzić :):),a wiersz ciekawy ,można go tłumaczyć do wielu sytuacji

    OdpowiedzUsuń
  4. Już trochę rozchodziłam Bogusiu. Tu u mnie sprzątając się dosyć nalatam. Po schodach 3 kondygnacje to i prawie jak w górach tylko tego powietrza i widoków tu nie ma. Pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mozna powiesic, to prawda. Piszesz Bogusi, że brakuje Ci tylko górskich widoczków, biegając po kondygnacjach. A może by tak na półpiętrach umieścic widoki gór ? I będziesz nie monotonnie a z ochota wspinała się wyżej i wyżej..... Sciskam, miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale to chyba nie to samo musisz potwierdzić Aniu. Za chwilkę pójdę powycierać te schody które mam przy samym wejściu. Pucowałam dziś dom. Nawet w ogrodzie nie byłam(-; Nawzajem i Tobie życzę miłego spędzania czasu w Zakopanem-;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Uluś. Na wierszach się nie znam a kostka "budzi" na deszcz. Milutkiego dnia:-). ps. nie wiem czy wejdzie:-/

    OdpowiedzUsuń
  8. Majka znalazłam Cie jak widzisz . Dziwna rzecz że Twoje komentarze tylko na poczcie można znaleźć. Ale dobre i to. Kostkę rozchodziłam sprzątając. Muszę się po prostu więcej ruszać a nie zawsze mi się chce.Uściski serdeczne-;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ula, śmiech to zdrowie:)Miłego "wrzenia" a kostka niech nie boli:)Ella

    OdpowiedzUsuń
  10. Już nie boli bo dziś dużo dreptałam i chyba ją wychodziłam. Ale ciągle rzeczywiście jestem pod silnym wrażeniem twórczości tego Wielkiego Noblisty światowej sławy ,a wstyd, bo my prawie nic o Nim nie wiemy. Pozdrawiam Ella-;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie inspirujące motto na początek dnia, nawet gdyby to się wstawało akurat lewą nogą ;-)) Ja nad swoim łożem mam monidło - "Sen panny młodej"... tylko ona się nie starzeje, a zresztą najczęściej zapominam, że ona tam jest. Zgorzelec to piękne miasto, bywam na zakupach choć raz w roku. Robię sobie sama takie wycieczkowo-zakupowe wyjazdy - teraz u nich warto kupować słodkości i chemię (super jakość!). Zgorzelec i Słubice to takie dawne "bramy" do zagranicy... ale u nas powiatowo, a u nich już dalej wojewódzko. Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlatego z naszej wycieczki nie wszyscy uczestnicy byli zadowoleni. Chcieli na zakupy, a czasu na to zabrakło. Pamiętam jeszcze te czasy kiedy na zachód (a wcześniej do NRD) wyjeżdżało się po atrakcyjne towary. Mnie to teraz już nie rajcuje a i tak, bo przecież mam ukochane ciucholandy tu na miejscu. Nawet Niemcy tu w nich buszują za okazyjną i modną szmatką za psi grosz. Piorę Nina w naszych proszkach i nawet czasem tych tanich. Nie mam wielkich zabrudzeń i pranie wychodzi czyste. ale pamiętam jak w Komisach kupowałam oryginalny proszek o nazwie ,,OMO". To był super proszek,bo po wygotowaniu żadnej plamki na dziecięcych rzeczach nie było a biel była bielsza od tej nawet nowo zakupionej.W Goerlitz byłam zachwycona tym co zastałam. Nocowałam tam kiedyś za czasów NRD i wiem jak dawniej to za ich czasów to było zaniedbane miasto. Pozdrawiam Nina serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  13. O prosze jak sie Uleczka porozjezdzala to i sie robic nic nie chce po powrocie:) Tak piekne sa tamte moje dzecinstwa strony :) Ale ja we wrzesniu jak zdrowie pozwoli tez mam wycieczke swoja osobista do Polski. Odwiedze rodzinne strony i moje ukochane misato Wroclaw a wnim moja mame:) Pozdrawiam- Kormoran

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się koniecznie kiedyś wybrać do Wrocławia. Tam zresztą korzenie moje od strony rodu mojego Ojca. Pozdrawiam Kormoranie serdecznie i zdrowia życzę-;))

      Usuń
  14. Witam Cię serdecznie Uleczko. Bardzo dobrze, że wybrałaś się na wycieczkę. Przeczytałam i czekam na dalszy ciąg relacji.
    Zapraszam do siebie, bo też wróciłam z wycieczki. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  15. To już tydzień temu było Stokrotko. Teraz u mnie dzień jak co dzień, i odpowiednio wygląda mój nowy post. Byłam już i czytałam ze byliście w Karlowych Warach. Jak zawsze cudownie to opisałaś. Szczerbaty- rewelacja. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga