sobota, 9 czerwca 2012
Trochę prywatnie tu dziś
Lecą mecze mistrzostw , a ja mam cichuteńko w domu , bo moi (córka z zięciem i dwójka maluchów)się dziś już przeprowadzili do swojego nowo wybudowanego domu.
Krzyki moich męskich kibiców(męża , brata, i naszego zaprzyjaźnionego sąsiada )i ja kiedyś miałam.
Dawne to już dzieje.
Jeszcze jak mieszkaliśmy w starym rodzinnym domu.( zanim się tu wybudowaliśmy ).
To wtedy,w ten 1974 rok, ja żadnym kibicem nie byłam,a i piłka kompletnie mnie ciekawiła.
Wówczas, mój teraz najstarszy syn miał 5 latek i był jeszcze naszym cudownym jedynakiem, a ja w tym czasie już byłam w ostatnich tygodniach przed urodzeniem mojego drugiego dziecka.To miała być Magdalenka,no i urodził się( po pierwszym rozczarowaniu) jednak najukochańszy drugi syn Tomek, moja uzdolniona wszechstronnie złota rączka. Za to córka mojego syna Tomka to Magdalenka, straszliwie rezolutna wesoła jak skowronek zawsze śmiejąca się 3 letnia dziewuszka. a wracając do piłki to
pamiętam, że w tamtych odległych już bardzo latach mieliśmy świetną drużynę piłkarską.
Ale,ale, poczekajmy,bo teraz puki piłka się kręci wszystko jeszcze jest przecież przed nami. Sprzątam dziś po młodych moją kuchnię. Już od 4 rano nie śpię i piję moją drugą kawę.Powoli sobie swoje życie na nowo ułożę tu bez nich.Trudno, taka kolej życia. Może to dziwne, nie grozi mi syndrom pustego gniazda i nie będzie mi ich aż tak brakowało brakowało. Wystarczy mi ich wizyta tak od czasu do czasu. A jak mnie będą potrzebowały to przecież wiedzą że na mnie mogą liczyć , choć odwrotnie, to mnie w tym mocno ostatnio rozczarowali.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2012
(179)
- ► października (27)
-
►
2013
(256)
- ► października (17)
-
►
2014
(289)
- ► października (32)
-
►
2015
(319)
- ► października (25)
-
►
2016
(164)
- ► października (11)
W 1974 roku byłam jeszcze panienką ale te mistrzostwa pamiętam.Puste ulice i fala okrzyków gdy nasi strzelali gole.To dopiero była jazda.
OdpowiedzUsuńWiem Uleczko jak to jest kiedy dzieci wyfruwają z gniazda. Mijają 4 lata odkąd synowie na swoim. I dobrze. Przyjeżdżają, my ich odwiedzamy i jakoś leci.Co do pomocy dzieci Uleczko, to najczęściej sprawdza się zdanie:umiesz liczyć, licz na siebie.
Póki się da i oby jak najdłużej.Serdeczności.
Byłaś panienką bo dużo młodsza jesteś. Hanna ja na moje dzieci mogę liczyć, nawet na moją zołzę córkę hi hi. Tylko razem nie możemy teraz mieszkać, bo wiadomo jajko mądrzejsze od kury. A czasem rzeczywiście tak jest i nie powiem przecież ze to ja zawsze muszę mieć rację. Niestety u córki to już tak nie jest . Racja zawsze musi być po jej stronie.Pozdrawiam serdecznie
UsuńWitaj Uleczko:-). Syndrom czy nie, chwila spokoju zawsze się przydaje. Co do piłki, też byłam fanem, ech...Opisałam co nieco u siebie. Buziaczki i miłego dnia:-)
OdpowiedzUsuńPrzylecę za chwilkę i poczytam. Buziole Maya
UsuńWiesz Uleczko, młodzi powinni jednak mieszkać pod innym dachem, bo to jednak już oddzielny "organ", samodzielny i każda rodzina powinna mieszkać oddzielnie.Nie chciałabym nigdy mieszkać w jednym domu z córką. Myślę,że nawet w domu typu blizniak też nie. Bo wtedy mimowolnie żyje się też życiem nie tylko swoim i żadnej stronie na zdrowie to nie wychodzi. Teoretycznie kocha sie dzieci jednakowo, a tak naprawdę do jednego masz większy sentyment niż do pozostałych, tak jest w każdej rodzinie, tylko ludzie nie chcą się do tego przyznawać, bo
OdpowiedzUsuńwydaje im się to niewłaściwe.
Miłego,;)
Kiedy ja znam takie rodziny w których żyje kilka pokoleń i jeszcze się nie zabili, hehe. Brat cioteczny mojej mamy,jeden z tych najmłodszych,bo rocznik 1936, właśnie w takim układzie mieszka. Ale tam się wszyscy jego żonie poddają, bo jedynie Ona rządzi. Córce,zięciowi i dorosłej już wnuczce to odpowiada. Pieniądze po wypłacie oddawają do jednego portfela wszyscy bez wyjątku, i jest tam tak bardzo po śląsku i z żelazną dyscypliną, że podziwiać że wszystkim to odpowiada. Wielki ogród, z lupą nie znajdziesz chwastu, a w domu pyłka, bo wszyscy mają swoje zadanie i to robią. Ale to chyba jakieś wyjątki. Ja do takiego prawie wojskowego (chyba po Prusach) porządku i życia pod komendą się nie nadaję, a moje dzieci to już zupełnie nie. Jedna z ich córek zresztą także się na to nie zgodziła i oddzielnie mieszka.Pozdrawiam Anabell
UsuńNie zapomnę tych wspaniałych mistrzostw z '74r. Mieliśmy wtedy tylko świetnych piłkarzy, a trenerzy... Drugi Górski nam się już chyba nie trafi.
OdpowiedzUsuńCo do mieszkania pod jednym dachem, to się naprawdę rzadko sprawdza że jest ok. Najczęściej jedna strona jest podporządkowana mniej lub bardziej. A bez animozji się nie obędzie. Najlepsze jest odwiedzanie się, i tak będzie też u Was Ulka. Pozdrufka i cmok! Zosia
Poczytaj Zosia co napisałam przed chwileczka dla Anabell. zawsze są jakieś wyjątki i Ty tam u was po tych opolskich wsiach pewnie także takie rodziny znasz.
UsuńPamiętasz Górskiego? Z jakiego rocznika jesteś jeżeli można się zapytać. Po ja jestem jeszcze przedwojenna rocznik stary ale jary , hehe Pozdrawiam Celko serdecznie-;)
Moja mama zawsze mówiła że w tych rodzinach gdzie dziecko było albo "wpadką" albo niespodzianką -zamiast chłopca dziewczynka lub odwrotnie- ono własnie na stare lata staje się podporą rodziców. I jak obserwuję znajomych coś w tym jednak jest...
OdpowiedzUsuńCo do meczy kiedyś więcej jakoś piłka nożna była atrakcją dzisiaj strach przed tymi kibolami. Pamiętam gdzie na mecze chodziły rodziny nawet z małymi dziećmi a dzisiaj to już strach:( Pozdrawiam- axis
Mój młodszy syn nie był wpadką Axis. Za to owszem moja córka jak najbardziej. Przecież to moje 3 dziecko a ja miałam już swoje lata. Nie tego dziecka nie planowałam, i długo nie mogłam się przyzwyczaić że to dziewczyna. Często myliłam się i do niej mówiłam malutki hehe. a najlepsze to to że jeszcze dobrze nie mówiła ale już chciała by jej było na wierzchu. Kiedy jej śpiewałam kotki dwa, to patrząc tymi fiołkowymi oczkami wzrokiem nie podlegającym dyskusji, twierdziła,oba trzy!!!he he. I tak jej to do dziś pozostało.Pozdrawiam Axis serdecznie
UsuńTakie rodziny Uleczko o jakich piszesz, to z rozpędu funkcjonowały jeszcze gdzieś do końca lat 90. Teraz to prędzej córka by zarządzała niż matka. Wszystko ma swoje plusy i minusy, zależy co komu pasuje. Rozsądne zarządzanie może by mi pasowało, nie miałam okazji sprawdzić.
OdpowiedzUsuńRocznik 60. Uleczko. Jestem rozmiłowana w "całokształcie" lat 60. i 70. W roku 70. np. "poległam" w festiwalu opolskim itd. itd. Serdeczności- Zosia
Ano właśnie Celko, i stąd te nieporozumienia w rodzinach . Mieszkanie rodziców, ale młodzi chcą mieszkać u rodziców bez obowiązków i za friko, czyli za emerytury seniorów. Tak się na dłuższą metę nie da.Stąd potem waśnie i konflikty. Córka też tak chciała i stąd jej złe nastawienie było bo choć i tak wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle i wszelkie opłaty i koszty mediów ja ponoszę .A teraz ten remont po ich wyprowadzeniu się także zostaje na moich kosztach. Ale to już im daruję, bo wiadomo ze mają niełatwo z kosztami z tym domem. Dobrze że zięć złota rączka i całe roboty wewnętrzne sam sobie robi. Mają jak na razie tylko kuchnię i salon. Reszta dopiero się robi, nawet wanna podobno stoi w surowych nieotynkowanych ścianach. Ale centralne i ciepła woda jest, a ja już mam święty spokój nareszcie.To Ty młoda babka jeszcze jesteś Celko-;) pozdrawiam Cię serdecznie
UsuńUleczko, to jest b. obszerny temat. Teraz się porobiło trochę niemożliwie, przyczyn nie będę tu rozwijać. Upraszczając, ludzie, a zwłaszcza młodzi, mają mało dobrej woli, postawę roszczeniową, mało empatii. Dasz palec... itd. Dowalić- tak, pochwalić- nie. A przecież Pan Jezus był cichy i serca pokornego i dał nam wspaniały wzór do naśladowania.
UsuńTen brak wdzięczności Twoich młodych...ach, może na swoim nabędą rozumu. Nie rozumieją jeszcze, że trzeba żyć ze świadomością końca.
Młodość, sprawa względna. Ty jesteś Uleczko młoda duchem, to się wyczuwa, a o zdrówko dbaj i będzie git. Dobrej nocki- Zosia
Młoda duchem ale dziś czuję już bardzo że mam stare kości.Dobrej nocki Zosia
UsuńI my rodzinnie oglądalismy mistrzostwa w 1974 roku. Nawet mój roczny wówczas dzidziuś, he, he :) A było to w tym właśnie domu, domu rodzinnym, gdzie teraz mieszkamy z mężem. Więc i wspomnienia......Uluś, dobrze, że budujesz sobie z powrotem swój spokój. Teraz tak jest, każdy jednak powinien byc u siebie, takie mieszkanie na kupę to nic dobrego. Ja nie wyobrażam sobie, abym miała mieszkac z innymi członkami rodziny. Odwiedzac się, jak najbardziej, ale potem każdy do swojego gniazda wraca. Minęły dawno czasy rodzin wielopokoleniowych. Na szczęście. Całuski :)
OdpowiedzUsuńWitaj Gaja. Ja dziś już od 4 rano sprzątam i końca nie widać. I to tylko kuchnia. Ja już tak nie potrafię jednym ciągiem. Syf mi absolutny zostawiła. Aniu tam gdzie budują jednak jest przewaga takich wielopokoleniowych rodzin. Gnieżdżą się w tych domkach dziadkowie, dzieci i wnuki. Nawet czasem i prawnuki.Obok córki wybudowali młodzi wielki nowoczesny budynek,wykończony już całkowicie ale nie mieszkają bo siedzą razem z rodzicami. To znaczy córka z dzieckiem,bo jej mąż pracuje za granicą i dlatego mieli kasę na dom. Prócz tej córki która tam ma tylko 1 pokój mieszka jeszcze kilkorga rodzeństwa tej pani. Chłopczyk chodzi z Kamilkiem do klasy stąd córka ich zna. Jak był w szkole dzień babci i ja tam byłam to widać było zaangażowanie tych babć w szkole zamiast rodziców którzy na ogół dojeżdżają do pracy poza tą wioskę. To już i w PRL u tak było u nas. Większość dojeżdżała tu do nas do zakładów pracy, bo z samej roli wyżyć nie można było, i tak to pozostało.Ale oni chyba w większości żyją w zgodzie, bo zawsze tam jednak rządy sprawuje babcia .A i dziadek przydatny bo dzieci do szkoły i przedszkola prowadzi.Pozdrawiam serdecznie
UsuńJak posprzątasz ,odpoczniesz to zatęsknisz za tym rozgardiaszem ,ale jak to mówią przyjdzie koza do woza ,:):):):
OdpowiedzUsuńDziś był pechowy dzień dla Portugalczyków, a Niemcy mieli wielkie szczęście. Powiedz Bogusiu przecież tak w życiu jest. Trzeba mieć szczęście i już. Została mi tylko lampa w kuchni ale już nie mam siły. Rozgardiasz i bajzel to teraz mam. Dobrze że tą kuchnię już mam z głowy. Idę spać. Dobranoc Zagubiona-;))
OdpowiedzUsuńUleczko, nareszcie odpoczniesz, a może i z czasem zatęsknisz. Nie jestem fanką piłki nożnej, ale kibicuję naszym ze względów patriotycznych(haa..haaa).
OdpowiedzUsuńBuziole dla Ciebie.
Co się z Tobą dzieje Azalia. Bardzo mi Cię tu brakuje. O odpoczynku mowy teraz nie bo nareszcie mam wolne pole do popisu tu u siebie, i nikt mi się tu nie plącze i bałagani. Długo zresztą po nich ten brud przyjdzie mi sprzątać, a już zresztą iten szwung jak dawniej nie ten sam. Wczoraj padłam ze zmęczenia. Pozdrawiam serdecznie-;))
UsuńTo zdrowia i szczęścia, bo jakbyś nowy rozdział życia zaczynała... Mam nadzieję, że szczęśliwy i spokojny dla Ciebie:) Pozdrawiam ciepło:) Ella
OdpowiedzUsuńDziękuję Ella. Życzenia te bardzo mi teraz jak nigdy potrzebne. Szczególnie to zdrowie, bo taki duży dom to moje fitness studio . Muszę się znów przyzwyczaić z naładowaną komórką w kieszeni się po domu poruszać, bo w razie czego to mogłabym tak leżeć nie wiadomo jak długo. Czasem całymi dniami nikt do mnie nie zagląda. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo i faktycznie masz klops! Bo z której strony by się przyjrzeć... zawsze jest ALE. Okrutne to nasze życie, bo nie możesz wybierać, a raczej godzić się i w dodatku musisz. Źle, gdy harmider i brak poszanowania, lekceważenie, wykorzystanie i źle, gdy brak poczucia wsparcia, opieki... To jak wybierać między dżumą a cholerą. A przecież każdy z nas w ciągu lat swoje frycowe już zapłacił! Życzę Ci, Uleczko, zdrówka - czas z "resztą" zrobi swoje i młodzi też nabiorą właściwego dystansu do tego co było i co jest, bo utrzymanie swojego domu kosztuje, wymaga stałego doglądania etc. i poprzez te doświadczenia zrozumieją i Ciebie. - Na ten mój moment życia akurat zazdroszczę Ci, że młodzi poszli na swoje. Mnie to nie grozi... i jak o tym myślę, to tracę wszelką radość życia. Spokoju, ciszy pragnę... i własnego "programu". Pozdrawiam. Nina
OdpowiedzUsuńWitaj Nina. Jak to się przebiegle mówi ? To co było a nie jest nie wpiszesz w rejestr. Ale znów o jedno doświadczenie jesteśmy do przodu córka pewnie także. Rogata z niej dusza, i ani jej mąż ani dzieci z nią łatwo mieć nie będą z synową już dziś.. hehe. Ja z moja teściową tylko jeden raz miałam awanturę, bo mnie wówczas poniosło jak tu w tym domu tapetowałam a tam w naszym jeszcze mieszkaniu nie postawiła na piec nic do obiadu bo czekała aż ja to zrobię.
UsuńByła u nas i owszem a wszystkim się wydawało że nie wiem jak tu haruje . Ale to był moment że na drugi dzień już mój piec stał w tym nowym domu a babcia przez jakiś czas do nas nie przyjeżdzała. Kilku miesiącach wszystko się nam wyjaśniło w babcia znów sobie oszczędzała swoją emeryturę przez 3 tygodnie u nas by na 1 tydzień pojechać do własnego m2 by spotykać się ze swoimi znajomymi zdziwiona że narzekają na brak kasy bo jej to co dostawała wystarcza (1 tydzień) hehe.Coś takiego by Ci się podobało Nina? Widzisz nie każda z nas by tak potrafiła żyć cudzym kosztem. Ja jej tego nigdy nie wypominała. Nigdy też nie było to tematem w naszym domu. Potrafię mieć gest. Bardzo ją zresztą lubiłam i podobało mi się ze chętnie u nas przebywała. Potem jak się rozchorowała na demencję miałam ją zresztą u siebie przez cała 10 lat do samej śmierci, a teraz opiekuję się dalej choć już tylko jej grobem .Nina może warto u Ciebie znaleźć jakieś inne rozwiązanie, bo przecież jeszcze jesteście we dwoje Ty i małżonek bo szkoda tej radości życia. Pozdrawiam serdecznie
Ja w 1974 roku miałam dopiero 15 lat i nie w głowie mi byli jakieś rozgrywki piłkarskie. Chociaż mój chłopak (do dziś jest mój) piłkę kopał. Uważam, że młodzi najlepiej jak mieszkają sami, na swoim. Chociaż czasami brakuje mi ich bliskości...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
JaGa to podobnie jak ja, bo ja poznałam mojego męża w szkole w wieku lat 16 i też jest ,,mój" do dziś choć już po tamtej stronie lustra od 10 lat przebywa, a ja tu sobie teraz sama kibicuję.(-; Pozdrawiam serdecznie
UsuńJestem, jestem Uleczko. Nie zapomniałam o Tobie!. Też sobie wspominam tak jak Ty. Bo wsyzstkie chłopy przed telewizorem zebrały się, a ja z synową i wnukami siedzimy sobie i śmiejemy się z nich.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Uleczko!
Witaj Stokrotko. Tamte wydarzenia pamiętam jako dla mnie bardzo niemiłe i uciążliwe bo nie mogłam spać. Chyba mecze musiały być w TV nie na żywo i wrzeszczeli mi po golach tych Naszych po nocy. Ja w ostatnich dniach przed urodzeniem drugiego dziecka. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj Uleczko! Zaczne od gratulacji z okazji wybycia mlodych bo wiem ze ich obecnosc przynosila duzo frustracji. Odpoczywaj emocjonalnie i rozkoszuj sie spokojem :)
OdpowiedzUsuńW mlodosci a takze mieszkajac w Polsce bardziej interesowalam sie sportem, nawet troche kibicowalam. Przyznaje ze teraz nie obchodzi mnie ta strona zycia choc rozumiem innych. Jak to z wiekiem i okolicznosciami zmieniaja sie nasze zainteresowania i przyjemnosci.....
Serdecznie pozdrawiam - Serpentyna
Ale mi tu dziś niespodziankę zrobiłaś. A już myślałam że o mnie zapomniałaś. Masz rację Małgosiu miła że to był już czas na tą ich wyprowadzkę. Od wczoraj nie mogłam wyjść z domu bo zawieruszyli mi klucze od zamka drzwi wyjściowych. Dopiero na całe szczęście się dziś tam u nich odnalazły. To co się teraz muszę nasprzątać to moje. Ale dam radę jak teraz mi już poza mną tu nikt nie brudzi. Dziś szorowałam posadzkę w holu. Szkoda że ten Onet nam tak przeszkodził w tych ciekawych wymianach naszych myśli. Bloger jest łatwiejszy w pisaniu nawet teraz już się tu trochę wyznaję . Pozdrawiam Cię Serpentynko bardzo serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńWiesz, ja mam 3-kę dzieci i jak sobie czasem pomyślę, że "wyfruną" wszyscy z gniazdka rodzinnego, to żal. Ale póki co są i jest dobrze :)
Kibicujemy, a jakże :)
Pozdrawiam mile :)
Życzę Ci Morgana dla Twojej trójki odpowiednio pasujących do Waszej rodziny partnerów, z którymi miałabyś potem jak najlepsze układy. Mówię to bo wiem o czym tu piszę. Małżeństwo mojego 2 syna jest poprawne i życzę im by tak pozostało . Ale boleję nad tym bo nie tylko ja widzę jaką humorzastą i zaborczą dla siebie zołzę sobie brał za żonę.Boleję nad tym ale moja córka nie lepsza dla mojego zięcia miłego i bardzo dobrego człowieka.Dobrze że nie mieszkamy razem to nic nie widzę i tak jest najlepiej.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń