http://www.przywory.eu/cms/php/strona.php3?cms=cms_przyw&id_dzi=11&id_men=18&id_dok=57
Tekst znalazłam w sieci i sama się dziwie jak mało wiem o tych naszych prastarych obyczajach. znam trochę z tych babskich zabaw, ale jak widać nie do końca hehe...
No to na koniec jeszcze wklejam tu znaleziony także(a jakże inaczej)
toast
Zwyczaj ten prawdopodobnie przywędrował do nas z Niemiec gdzie wciąż jest praktykowany, a wygląda on tak że w ostatki zamężne kobiety przebrane w różne stroje rozbiegają się po ulicach z nożyczkami , którymi następnie obcinają mężczyznom krawaty.
Na Śląsku, babski comber popularny był już w średniowieczu. Tak więc widać jak długa jest jego tradycja. Zwykle odbywał się w tłusty czwartek. Pierwej comber był niezwykle huczną zabawą zamężnych kobiet , umawiały się one w określonym miejscu i w określonym czasie. Jak rozchodziły się te informacje? Przypuszczalnie w czasach gdy nie było Internetu i komórek- wyłącznie pocztą pantoflową gdyż czas i miejsce tej imprezy było tajemnicą pilnie strzeżoną przed mężczyznami.
Znany był również inny sposób w jaki baby dowiadywały się co zabawie… Jedna ze starszych kobiet odwiedzała z butelką wódki okoliczne chaty i w ten sposób zapraszała na imprezę.
Na spotkania niewiasty stawiały się cudacznie ubrane i wymalowane.. Na Śląsku przebierały się w rozmaite stroje, zakładały maski, a potem stawały do konkursów na najdowcipniejsze i najzabawniejsze przebranie. Niekiedy zabierały ze sobą miotły, kosy, misy - jednym słowem wszystko, za pomocą czego mogły wzniecać hałas i co mogło przydać się w czasie zabawy.
Gdy już wszystko było ugadane tuż przed zabawą można było sobie pozwolić na ujawnienie tajemnicy. Formowano w tedy orszak, który przemieszczał się w kierunku głównego miejsca spotkań wszystkich mieszkańców np. centrum wsi lub rynku w mieście. Na przedzie orszaku szły kobiety nazywane Marszałkową lub przodownicą. Tę funkcję mogły pełnić jedynie najważniejsze, mocne w gębie, pyskate energiczne mężatki. Niosły one słomianą kukłę tzw. COMBRA który miał odzwierciedlać mężczyznę. W trakcie pochodu nakazane było śpiewanie i tańcowanie- grunt by było dużo wrzasku i zabawy. Najpopularniejszą przyśpiewką chętnie przez kobiety powtarzaną było : „Kiej ostatki, to ostatki, niech się trzęsą babskie zadki”
Mężczyźni ze strachem oglądali ten hałaśliwy orszak rozochoconych trunkami kobiet, w popłochu uciekali im z drogi, zwłaszcza marny był los kawalera… Jeśli baby zwęszyły że ich ofiara nie zdążyła sobie jeszcze znaleźć żony i dać na zapowiedzi, łapały go i przywiązywały do kłody drewna, która miała symbolizować żonę. Upokarzające było jeszcze to że wykrzykując: comber, comber; wlokły tak tego nieszczęśnika przez całą drogę. Pomóc mogło jedynie wykupienie się, najczęściej wódką lub monetą a często nawet pocałunkami.
Obyczaj wykupywania był niezwykle widowiskowy i zawsze dostarczał dobrej zabawy. Na Śląsku mężczyźni nie tylko wykupywali fanty, np. czapki, buty, które zdołały im zabrać rozbawione kobiety, ale też byli zmuszani do wykupywania dopiero co poślubionych żon. Baby przewoziły je w wózkach, na łopacie, miotle, zamykały w klatkach, żądały przypijania świeżo upieczonej mężatki z każdą z kobiet po kolei i daniny w wódce lub w piwie. Obyczaj ten zwany wkupem do bab kończyły tańce i śpiewy przeciagające się aż do środy popielcowej.
Na śpiewach i tańcach zabawa się jednak nie kończyła, punktem kulminacyjnym babskiego combra było rozdzieranie słomianej kukły. Gdy marszałkowa dała znak, wszystkie baby uczestniczące w combrze, rzucały się z piskiem i wrzaskiem na kukłę rozszarpując ją i wyciągając źdźbła słomy. Wierzono, że ów źdźbła miały zapewnić sukces w miłości aż do końca roku.
Zwyczaj ten przetrwał do dziś, może w nieco zmienionej formie ale tak to już bywa, że nawet tradycja ulego modyfikacjom na potrzeby współczesnego świata. Na współczesnych babskich combrach kobiety nie tylko śpiewają i plotkują, ale przede wszystkim doskonale się bawią. Co chwila odbywają się przeróżne konkursy: picie piwa na czas, konkurencje sportowe, sprawnościowe, związane z obowiązkami wykonywanymi w gospodarstwie domowym, konkursy na najzabawniejsze przebranie, maskę oraz rozmaite prezentacje artystyczne. Towarzyszą im gromkie śmiechy, liczne toasty i okrzyki na cześć wszystkich bab. Kobietom do tańca przygrywa orkiestra.
Dzisiaj, nieco żartobliwie, babskim combrem nazywa się spotkania kobiece organizowane z różnych okazji, np. trzydziestych, czterdziestych urodzin, wieczoru panieńskiego, czy też bez specjalnego powodu. Mają one charakter kameralny i obywają się w kawiarniach, restauracjach, a najczęściej w prywatnych domach. Każde z nich jest inne, oryginalne i niecodzienne, ale posiadają też elementy wspólne: szalone zabawy, salwy śmiechu, plotki, żarty - głównie z panów…
No to na koniec jeszcze wklejam tu znaleziony także(a jakże inaczej)
toast
|
... słynne są combry krakowskie, śląskie no i na Barbórkę ... ale wtedy baby dają czadu ... my mieliśmy karczmę piwną a one ten swój comber ... to były wesołości ... a ten załączony przez Ciebie obrazek to zatytułowałbym :
OdpowiedzUsuń1/ królowa kuchni lub,
2/ baba do garów
... i ma pomagierów. Bez niej w życiu ani rusz ! Niech żyją kobitki ! Pozdrawiam. :)
Ten obrazek to juz chyba przeszłość Andrzeju. Coraz mniej młodych kobiet pociąga do garów i z konieczności panowie sami gotują jak jeść chcą. Czasy się zmieniły.. Pozdrawiam-;)
UsuńTakiego zwyczaju nie znam, ale do toastu dołączam się :)
OdpowiedzUsuńNo i rzecz jasna serdecznie pozdrawiam, Uleczko :)))
dała dziewczynie jakąś sukienkę, odprowadziła na autobus i jeszcze dała jej na bilet..ja bajki tak lubię ogromnie.. hehe. Pozdrawiam Aniu serdecznie-;)
OdpowiedzUsuń