środa, 21 stycznia 2015

La dolce vita hehe- ale chyba nie u nas

po 20. roku życia kobieta ma oczy szeroko otwarte ze zdziwienia i głowę pełną marzeń, że będzie kiedyś 

szanowaną osobą odnoszącą sukcesy; póki co jest piękna i młoda.

 Trzydziestka to etap na wyjście z szeregu, na bycie primus inter pares dzięki wysiłkowi i przeczytanym książkom.

 Czterdziestka to przejście na wyższy poziom wtajemniczenia, który kobieta sobie wypracowała m.in. dzięki skończonym kursom i autorefleksji. Właśnie wtedy następuje pełen rozkwit kobiecości, podparty niezależnością finansową.

 Potem nadchodzą dwie dekady spijania śmietanki,sukcesyzawodowe i stabilizacja w życiu prywatnym. I coraz mniej obowiązków.


- A w wieku 70+ wreszcie można cieszyć się ze wszystkich "złotych medali" zdobytych od życia, czyli osiągnięć i całego dorobku. 

Często zdarza się, że kobieta staje się wtedy dla kogoś mistrzem, wychowuje sobie następców, przewodzi im, edukuje ich. Czy to nie kusząca perspektywa?


Czytaj więcej na http://www.styl.pl/magazyn/wywiady/news-kobieta-bez-metryki,nId,1527867#resetIdutm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

*********************************************************************************************
Za chwileczkę minie moje dzisiejsze święto. Wypiłam naparstek pigwówki i teraz muszę jeszcze dopisać tu te moje trzy grosze na ten temat powyżej hehe. Oczywiście interesuje mnie już raczej  to, że  niby 70 + jest mistrzem, i przewodzi stadowi(albo stadu?) następców i ich edukuje.. akurat, hehe koń by się chyba tu także uśmiał...

14 komentarzy:

  1. ... zawsze Cię uważałem za bacę w spódnicy ... i niech tak pozostanie ... dziel i rządź ... i miłościwie nam panuj ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matuzalem albo Abraham to były jeszcze czasy kiedy starszyzna miała jakąś władzę i się z nią liczono hehe, Baran- Andrzej, a nie Baca, hehe -;))

      Usuń
  2. Zdarza się - jak piszesz. Jednak już bardzo rzadko, bo młodzi mają swój styl życia i nie potrzebują mentorów. I dobrze. My nie bardzo dogonimy mentalnie młodych. Niech każdy się uczy na własnych błędach, a my ż płyńmy sobie na fali życia i cieszmy się dniem.
    Ja też świętowałam, była Gabrysia, a Michaś dzwonił z życzeniami /jest w internacie/.
    Pozdrawiam Uleczko :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci Aniu że wolałabym żeby tak bez tych kwiatków i słodyczy czasem wpadali na pogaduszki bez okazji, ale to chyba nierealne juz marzenie . Maja swoje życie i ja to nawet rozumiem. Wiec i to dobre święto, takie na otarcie łez. Pozdrawiam cieplutko-;)

      Usuń
  3. A jednak kochana, myślę, że tak jest. Już niczego nikomu nie musisz udowadniać, po prostu jesteś sobą, to musi być wspaniałe uczucie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I tu Ci Cynia przyznaję rację. Wprawdzie tu prawie na samym już szczycie mojej góry powietrze coraz cieńsze, ale widok kiedy się patrzę w dół wyjątkowo satysfakcjonujący mnie, i jeszcze to błogie uczucie że schodzić nie muszę hehe. Buziaki-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to jest Uleczko, że my już nic nie musimy i to jest fajne...moje wnuki zadzwoniły za pomocą rodziców, podkładali życzenia babci...i to by było na tyle. Więc żyjmy i cieszmy się jakim takim zdrowiem... pozdrowionka, Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. To dobrze Aga że pamiętali. Trochę jednak jeszcze musimy hehe pomimo się nazywa że juz nic nie musimy, aż tak dobrze to jeszcze i w moim wieku nie jest. Muszę po schodach do kotłowni i palić w piecu . Dobrze, ze jako takiej zimy w tym roku jeszcze nie było. Mi to pasuje. A zdrowie także jeszcze mi szwankuje, ale idzie chyba juz ku dobremu. Buziaki Aga-;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja to chyba na wieki wieków będę coś czyniła , bo to i końca niema .Maleństwa wnukowe przyszywane były , narozrabiały , serducha moje i docenta uradowały i poszły , a ja do sprzątania po tajfunie .
    dzisiaj jestem chora i postanowiłam pierwszy raz od 30 lat przeleżeć chorobę w łożu madejowym. A po chorobie przyjdzie czas na odgruzowanie domu

    macham wieczorowo - Dośka

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za niecodzienny gość w moich skromnych blogowych progach Gośka. Ale tym bardziej się cieszę że drogę do mnie tu odnalazłaś. A docent nie odgruzowuje hehe? Zdrowia nieskończenie stabilnego z serca życzę, i serdecznie Cie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Gośka lecz Dośka ..no!!!!!! a poza tym Ulek w blogowisku jest jak mrówek tak więc błądzę bowiem błądzenie jest ludzkie .Ja u ciebie bywam , ale bij zabij nie wiem dlaczego nie komentuję .
      Docent syneczkami w zasadzie gruzem na potęgę nie rzucają , ale to nie jest sprzątanie ,,przy mnie"

      p.s. zaraz wieszam Ciebie na haku w mojej recepcji .Tylko jak mam Ciebie nazwać?

      Usuń
    2. Oczywiście Dośka a nie Goska- pardon za tą literówkę. Wieszaj jak chcesz bo dwie Uleczki to o jedna za wiele hehe. Pamiętam ze kiedyś u Ciebie byłam Ulą babulą hehe

      Usuń
  9. A tą pigwówke sama robiłaś?Podobają mi się ci wysportowani dziadkowie hahahahahahahah pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Bogusiu nie robiłam tej pigwówki, ale jest pyszna, a pigwy u mnie rosną więc eis chyba skusze na taka samodzielnie robiona pigwówkę w tym roku. A dziadkowie zgoda. Dlatego tu je wkleiłam hehe Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga