środa, 7 listopada 2012
Żyję jeszcze- ale co to za życie
Kochani moi blogowi przyjaciele. Jestem wzruszona waszą troską o moje zdrowie. Jak widzicie jeszcze żyję choć choróbsko daje mi nieźle tym razem w kość, to złego diabeł tak szybko nie weźmie mam nadzieję hehe. Choroba to jedno, ale to u mnie niestety nie wszystko. Ostatnio każda większa ulewa,a ja mam na dole wodę ,która mi się wylewa z dolnej łazienki,a przez to, że młodszy syn jak to on ,złota rączka, chciał dobrze, bo odciął tą łazienkę od głównej kanalizacji z której ostatnio często cały dół zalewało, ale jakoś teraz wlewa mi się woda deszczowa (hura, bo już nie z kanalizacji). Musi to poprawić, ale ciągle łapie jakieś fuchy i dla mnie nie znajduje wolnej chwili. A dziś na dole, fachowcy dobierają się u mnie w kotłowni do dotkniętej korozją rury przy piecu węglowym, bo groziła pęknięciem i trzeba ją wymienić, a przy okazji domontują mi większy bojler na ciepłą wodę. Starszy syn ich tam dogląda. Wziął sobie specjalnie na to urlop. Tak to już jest w życiu, zawsze się coś dzieje. I jest obfite w takie niespodzianki. Dobrze chociaż że na dworze plusowe temperatury, i też to, że synowi fachowcy nowy piec montowali , to teraz przy okazji mi to zrobią, bo na takie nieduże jak dla fachowców, naprawy, byłoby ciężko kogoś znaleźć.
To na dziś tyle . Wszystkim nam zdrowia życzmy bo to jednak najważniejsze w życiu. To już nasz Kochanowski wiedział pisząc sławny wiersz o zdrowiu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2012
(179)
- ► października (27)
-
►
2013
(256)
- ► października (17)
-
►
2014
(289)
- ► października (32)
-
►
2015
(319)
- ► października (25)
-
►
2016
(164)
- ► października (11)
Oj Uleczko wiem doskonale co to są roboty gdy ma się domek:) Bez przerwy coś szwankuje, jak nie rura to rynna:) No ale takie to uroki jak się ma willę:))) Wszyscy zawsze mi jej zazdroszczą nie wiedząc ile to roboty a czasami nerwów z fachowcami. No ale uroki także są- sąsiad zza ściany nie popuka, że za głośno, nie słyszymy pijackich śpiewów nocnych i awantur - jesteśmy paniami na swoim:)Zdrówka życzę-axis
OdpowiedzUsuńak Axis masz rację. Chociaż u mnie z za ściany sąsiad ciągle stuka albo wierci. Dziś jeszcze jakoś u niego cicho. Z kimś obcym chyba by się po sądach wlókł ale ja jako siostra ,ciężko, ale z tym żyję.A wogóle to życie mnie bardzo tolerancyjną zrobiło, wszystkich potrafię usprawiedliwiać, szkoda że to nie działa w drugą stronę. Zdrowia wzajemnie Axis,i uściski serdeczne-;))
UsuńOj też wiem co to znaczą remonty...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie czasami ,że dom to tylko remonty wrrrr....
Zdrówka nadal życzę :-)
N A całe szczęście ten nasz dom solidnie został wybudowany i uchronił nas , a teraz mnie, od większych problemów. Nie jestem też skora zmieniać to co stabilne, tylko dlatego że panują coraz to nowe trendy. Ale po 30 i kilku już latach zaczynają się już pojawiać problemy, podobnie jak z moim zdrowiem. Starzeliśmy się, mój kochany dom i ja. Wzajemnie Krysiu zdrówka sobie życzmy. Uściski serdeczne-;))
UsuńJasne, Uleczko, że zdrowie jest najszlachetniejsze :)) Więc smakujmy je, smakujmy. Co do remontów w domu - żeby nie zapuścic i nie zrobic potem kłopotów, trzeba cały czas doglądac, poprawiac, sprawdzac. Tak jak Twoi synowie, mój mąż także jest złotą rączką, wie kiedy i co sprawdzac i naprawic. Dom nassz 5 lat temu przeszedł generalny remont, ale i tak bieżące naprawy są wskazane. Zdrowia oczywiście życzę i żadnych kłopotów remontowych :))) Całuski :)
OdpowiedzUsuńNa to co tam na dole będzie robione Aniu, patrzę trochę z duszą na ramieniu. Brakuje bystrego oka mojego męża. Pomimo jego wielkich wad miał tą właśnie wielką zaletę że jako gospodarz zawsze trafnie załatwiał i doglądał fachowców. Mój starszy syn złotą rączką niestety nie jest w tym kierunku, jest do ludzi za miękki. On bardziej jako hobby ma talenty kulinarne, i ogólnie domowe. Szkoda że nie jest kobietą. Ale za to jako szef ,słyszę o nim same pochwały.Nie często tak bardzo lubi się szefów.Ale on to tak już ma nawet jak pamiętam z czasów wczesno szkolnych. Zawsze był ogólnie lubiany. Zdrowia wzajemnie życzę. Nie najlepiej się jeszcze czuję ale pralka pranie wyprała trzeba je powiesić. Grunt się nie poddawać chorobie. Miłego dnia Aniu-;))
UsuńUleczko, ja się właśnie wygrzebałam z zapalenie korzonków nerwowych. Okropnie się nacierpiałam, no ale już jest prawie dobrze.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochanie!
Czytałaś u mnie o jaskółkach? Zapraszam.
Serdeczności najserdeczniejsze. :-))
Kurcze, współczuję, bo to też przecież ze stawami podobnie bardzo bolesne Ale ja ta,, śląska baba" z tymi moimi genami kobiet żyjących przede mną, to nie tak łatwo mnie do łóżka położyć. Wiadomo że w łóżkach najwięcej ludzi przechodzi na drugą stronę lustra.Trzymajmy się Stokrotko. Buzi, i Uściski serdeczne-;))
OdpowiedzUsuńTylko nie próbuj nam uciec:-)). Uleczko, polka ramtamtam znowu się zaczęła... odnośnie polewoja pod budynek. Myślę, że wreszcie zakończy się Twój koszmar. Buziol.
OdpowiedzUsuńNawet tam nie zaglądam bo liżę moje przeziębienie. Ale te zalewy na dole to koszmar, masz rację. A teraz grzebią w kotłowni mam nadzieję że to dobrze zrobią. Z dzisiejszymi ,,fachowcami to nigdy nic nie wiadomo. A w domu zimno jak w psiarni. Piecyk elektryczny w jednym pokoju. (dmuchawa) jak wyłączę zaraz jest zimno. Buziaki-;))
UsuńDom- wiele wydatków, ogrzać piętrusa musimy, a na wsi- wieje nudą, parę plusów też co prawda jest...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że u Ciebie ze zdrowiem lepiej. Oszczędzaj się jak się tylko da, Ulka! Trzymanko- Adela
Moja córka kocha mieszkać na wsi. Ja to ją podziwiam bo to dla mnie tak jak piszesz straszliwa nuda.Chyba że przedmieście tak jak u mnie bliziutko . Nawet bez auta. 3 linie autobusowe praktycznie co kilka minut połączenie a do centrum 7 km. nawet na piechotę się zajdzie. Na razie z domu nie wychodzę, domowymi środkami się kuruję,i trochę to dłużej potrwa. Dobrze że na dworze plusowe temperatury, bo mi wodę z centralnego wypuścili i oby to szybko zrobili. Chodzę po domu w zimowych butach. Pozdrawiam Adela-;))
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńNie było mnie, bo kłopoty z internetem ;(
Uleczko, dobrze, że pomaga Ci rodzinka, bo to ważne w dzisiejszych trudnych czasach.
Mój mąż "złota rączka", tak zapracowany, że remont u nas przełożonym być musiał.
Zdróweczka, pogody ducha i uśmiechu na co dzień życzę :)
Buziaczki :)
Skoro mąż zapracowany i u was remont przełożony to rozumiesz że tak za bardzo rodzina dla mnie czasu nie ma. Ale w takich awaryjnych sytuacjach jak już naprawdę trzeba to nie maja chyba wyjścia kiedy tu tak blisko mnie mieszkają. Pozdrawiam Bożenko i piękne życzenie wysyłam z powrotem w twoją stronę-;))
UsuńSzkoda, że to w życiu nic nie może przetrwać w dobrym stanie od nowości do starości, tylko ciągle trzeba coś naprawiać. I w zdrowiu ciągle się coś psuje, i w domu ciągle remonty jakieś są. Niestety, ale życie to nie jest bajka ....
OdpowiedzUsuńUleczko zapraszam Cię po odbiór nominacji do mnie na blog.
Pozdrawiam serdecznie.
Nominacja?? Dla mnie?? O- to ja już pędzę JaGa. Dzięki serdeczne.
OdpowiedzUsuńA co do remontów to te porównania domu i naszego organizmu jakoś trafne. Tak jak i z tymi fachowcami tych branż. Albo ci się dobry trafi albo fuszer. Na razie ja z hasłem u siebie Obywatelu lecz się sam ,he he. Buziole serdeczne-;))
Tak to jest z mieszkaniem na wsi Uleczko. Podobnie jak Ty, mieszkam blisko miasta. Jak powieje nudą to myk na autobus i za 15 minut jestem na rynku.Mnie nie zalewa ale w zeszłym roku miałam kłopot z centralnym tyle, że ratuje mnie kominek. Kuruj się. Serdeczności Uleczko
OdpowiedzUsuńKominek też mam niestety na samym dole, tam gdzie mi zalewa. Dobrze że jeszcze na zewnątrz plusowe temperatury, ale i tak jest bardzo zimno tu u mnie. No i jak się kurować bo w łóżku leżeć się nie da jak się samej mieszka. Trzeba wstać i tę herbatę sobie ugotować podobnie z obiadem. Nogi mam zimne. fajnie że mnie rozumiesz . Uściski serdeczne-;))
OdpowiedzUsuńJak to mówią: wspólnymi siłami i olbrzyma można pokonać, a Ty jesteś sama, choć bliscy niby obok i ze wszystkim musisz sobie poradzić mimo choroby. Niby dobrze być samemu, bo żyjesz jak chcesz, ale gdy zdrowie szwankuje konieczna jest jakaś opieka i poczucie, że ktoś o nas zadba. A tu proszę, jeszcze awarie i remonty! - Do mnie elektryk wyproszony i zaproszony na sobotę, bo od poniedziałku murarz - tynkarz i malarz w jednym, bo dopiero teraz zaczyna się u fachmanów posucha z robotą i biorą te pomniejsze fuchy u emerytów. Gdybym miała portfel, a nie portfelik, to nie tylko zaplanowałabym robótki na lato, ale już dawno byłabym na prostej. A tak czekam i dostosowuję się, jak Ty z tą rurą. Kuruj się, Kochana, bo czekam na Twój powiew optymizmu - faktycznie wszystkich usprawiedliwisz, pożałujesz - dobra dusza, ot, co! Nina
OdpowiedzUsuńWiesz Nina w sekrecie ci powiem że mnie trochę też dziwi że nikt do mnie nie zagląda . Może boją się tu u mnie zarazy? Albo czekają na listy błagalne. Pewnie powiedzą że trzeba było zadzwonić. Jak na razie brak mi optymizmu Nina. Choć jednak jest trochę tego, bo chyba już mi trochę lepiej.Stawy już aż tak mnie nie bolą ,a tylko ten kaszel nocą jest nieznośny. A tobie tych remontów też nie zazdroszczę kochana. Latem ogród a teraz zamiast usiąść z naleweczką i ciekawą książką to malarze ,murarze i tynkarze ,wszystko jedno że w jednym . Babranie takie same . Ale co tam wszystko mija. Trzymajmy się Nina. Życzę ci dobrej nocy
UsuńUleczko, trzymaj się ciepło, dużo zdrówka Ci życzę:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Irenko wzajemnie również to samo życzę. Trzymajmy się ciepło-;))
UsuńUleczko! dobrze,że masz synów na których możesz polegać i pomagają. Zawsze marzyłam i nadal marzę o swoim maleńkim domku,najlepiej blisko lasu ,pól... ,byle dalej od zgiełku ruchliwej ulicy i miasta. Jak widać trwam ,gdzie trwam i na własny domek nie mam szans. Główna wygrana w Lotto padła wśród trzech szczęśliwców ,a jednym z nich jest mieszkańcem mojego miasta. Gratuluje!Mąż powtarza,że jesteśmy już za starzy na zmiany a do lasu może mnie zabrać kiedy chcę hehe,(choć nie zawsze bo pracuje do piątku)Czasami mówię,że mamy szczęście w miłości i niech nie wydaje już kasy na te "chybił,czy tafił",bo co miał trafić to już ma od 35 -lat hehe,ale jak to facet ciągle mu mało,a nuż upoluje wielką zdobycz..:)Dobrze,że nie jest uzależnionym hazardzistą. No na dwa zakłady pozwalam,bez rozrzutności. Czytając Twoje posty Uleczko zrozumiałam jakie są pozytywy i negatywy posiadania własnego domku,ale kto zabroni mi marzyć?Czasami się spełniają:)Uściski serdeczne,a najwięcej zdrówka życzę! ***alutka***
OdpowiedzUsuńJak wszystko w życiu ma swoje dobre i negatywne strony Alutko mila. Córka uciekła z bloku na wieś. Ale tam bym mieszkać nie chciała. Musi być blisko z dojazdem do lekarza i apteki czego tam u nich nie ma. Ja już doczekać się nie mogę chwili by sobie w piecu napalić. Musze na przyszłość o takiej kominkowej kozie tu w jakimś pokoju pomyśleć jako zabezpieczenie w takiej jak to sytuacji. Po wojnie ratował nas w domu żeleźniok i długa rura do komina w naszej kuchni w moim domu rodzinnym. Ciesz się jak masz centralne teraz w bloku i masz ciepełko. ach zazdroszczę teraz szczerze. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń