Po przeczytaniu
tych rewelacji o tym pociągu z przed drugiej wojny tu u nas na Śląsku, przypomniałam
sobie właśnie moją nieżyjącą już dawno babcię Annę, która była dla mnie wielką skarbnicą
wiedzy o minionych czasach.
A przecież każdy starszy człowiek człapiący już sobie
tak pomiędzy nami to taki bezcenny skarb, a my spieszący się ciągle gdzieś nie
zwracamy na nich nasze uwagi.
W każdym starym człowieku jest bardzo dużo wiedzy,co
to ją zebrał w ciągu swojego życia .Ktoś kiedyś napisał- że jest jak taka grobla
na rzece na której się zatrzymywały przeróżne przeżycia i emocje.
Jest jak
fotograficzny aparat z pełną kliszą w środku, miejscami wyblakłą i nieczytelną,
a miejscami zaskakująco żywą i kolorową, z obrazami z tamtych dni, tamtych lat,
tamtych światów. Których już nie ma. Których już nie będzie. Których już nikt
nie zna. Moim zdaniem pięknie to i bardzo trafnie napisane.
Taka była przecież ta moja babcia Anna i taką mogłabym dla moich dzieci
także być,
ale czy teraz młodzi mają czas siąść tak jak ja kiedyś,
i poprosić babcię by
opowiadała mi o tamtych tak bardzo ciekawych tajemniczych bo już
odległych dla mnie czasach.
Uleczko ja bardzo lubię takie opowiastki różne z dawnych czasów i jak byłam młoda, młodsza to też je lubiłam. Często jak jestem u mamy to proszę ją aby mi opowiadała jak to za jej czasów, kiedy była jeszcze młoda - bywało. I to były czasy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam pociągi i szkoda tylko, że dziś mijające stacyjki są w opłakanym stanie, a przecież to wizytówki miejscowości. Rzadko jeżdżę jednak nimi, bo moje podróże to raczej krótkie trasy, ale kiedy już wybieram się gdzieś dalej, to tylko banem! A nazwy niektórych są takie dostojne.
OdpowiedzUsuńLekko zboczę z tematu, bo muszę - dziś Twoja strona w tak pięknych barwach! To takie moje kolorki.
Pozdrawiam serdecznie i dzięki za większą czcionkę.
Wczoraj wieczorkiem grzmiało i padało, a dziś ma być powtórka z rozrywki, więc idę pikować kwiaty. Już myślałam, że z powodu suszy będę miała łysy ogród! Nina
jaa ta Twoja mama to pewnie z mojego rocznika. To rzeczywiście były ciekawe czasy te tuz po wojnie. Szczególnie na tych zachodnich terenach.Długo do pracy jeżdziłam w wagonach towarowych na ławkach z ciosanego drzewa, Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJaGa miało być. JaGa mam pytanie możesz mi podpowiedzieć jak inaczej tu zrobić te komentarze, tak jak je masz u siebie na Twoim blogu. Ja ciągle szukam i nijak to nie potrafię zrobić. Buziole i zdrówka JaGa Zyczę
OdpowiedzUsuńWitaj Nina z rana. Wiesz ja na tym blogu ciągle szukam i kombinuję. Czasem mi się nawet coś udaje. Teraz mi się ta szata bloga nawet też podoba. Tylko dużo jeszcze tu roboty przede mną.Masz rację z tymi dworcami. Dla mnie to wstyd dla każdej pojedynczej miejscowości. Oni to powinni oddać w prywatne ręce, a zobaczyliby co ludzie by zrobili z tych ruder.Dziwi mnie to czemu to się nie robi. U nas deszczu nie ma już także od dawna i susza jest straszna.
OdpowiedzUsuńZaciekawienie przychodzi z wiekiem Ula. Jak człowiek jest młody to patrzy na to co tu i teraz. Dopiero później zaczyna pytać o minione lata i wspomnienia. Jak ma jeszcze kogo to nie jest źle ale często bywa tak, że Ci, którzy znali kawał historii przeszli już na drugą stronę. Serdeczności Ula!
OdpowiedzUsuńJa byłam bardzo młoda kiedy babcię prosiłam o te dawne dzieje w jej opowiadaniach. Teraz włączy się telewizję albo komputer i każdy kto się pojawia jest traktowany jak intruz. A przy tak popularnych teraz spotkaniach przy grillu, nawet jak są seniorzy to milczą, bo głos mają młodzi, i temat albo praca czy jej zagrożenie i strach przed przyszłością, to kogo pomyśl ,interesuje teraz przeszłość i wspomnienia, którą młodzi często widzą zresztą bardzo wypaczoną i nieprawdziwą.A ludzie tak szybko odchodzą wraz ze swoimi wspomnieniami, i to na zawsze. Pozdrawiam Hanna
OdpowiedzUsuńO ja bardzo lubiałam nawet jako dorosła kobieta siadać na ryczce u nóg mojej mamy i słuchać o wszystkim co pamiętała z lat młodości i właśnie pamietam jak opowiadała o pociagu hahahahahahahhaha
OdpowiedzUsuńOd mojej mamy niewiele wiem, bo nie była skora do wspomnień. A jak już to wspominała piękne lata młodości w Gliwicach ,i to jak chodziły do kina i operetki, bo w samym śródmieściu mieszkały. Wyszła za mąż kiedy miała już 26 lat, na tamte czasy dosyć późno, więc trochę tej wolności użyła sobie.Miała ciekawą pracę i własne zarobione pieniądze. Kiedyś w każdej kuchni była ryczka.Teraz mało kto wie co to takiego hehe. Pozdrawiam Bogusiu
OdpowiedzUsuńDla mnie skarbnicą opowieści i anegdot było Wujostwo spod Kielc. Czasem do białego rana snuli gawędy, a mnie tylko na zmianę oczy łzawiły od wzruszenia albo od śmiechu...
OdpowiedzUsuńWidzisz o to mi chodzi. Te wspomnienia o tym co było dalej przekazywać zainteresowanym. To takie ważne. To przecież ta prawdziwa najbliższa nam lekcja historii. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI właściwy rozum, i poszanowanie starszego... przychodzi z wiekiem i doświadczniami, bo młodzi nie mają potrzeby zastanawiania się, co i jak było, a nawet to nie trendy to, co było dwa m-ce temu,a co dopiero dawniej. To dopiero my możemy spojrzeć na życie z pewnego dystansu, ocenić jego dobre i słabe strony oraz porównać do czasów obecnych. Dla młodych to my jesteśmy skansenem. Ale osobiście, będąc jeszcze młodą osobą, uwielbiałam opowieści z dni minionych starszych osób. Wtedy tv nie była tak dominująca w życiu jak dziś. Tak, z tego wynika, że jestem eksponat. - Przyjemnego kawkowania.Buziaki. Nina
OdpowiedzUsuńNina witam przy porannej kawie. Czujesz się skansenem hehe, bo ja jakoś nie, ale masz rację jakiś skansen trzymam bardzo blisko siebie i bardzo mi w nim dobrze. Nie wszystko co modne mi się podoba ,ale nie odrzucam nowinek . Wręcz przeciwnie czasem czymś ultranowoczesnym zaszokowałam a i teraz nieraz zaszokuję otoczenie. Wszak wodnikiem jestem.Mój brat ostatnio ma dni dobroci i wykopuje mi bardzo stary żywopłot z ligustr a. Kiedy sadziłam te patyczki nie przypuszczałam nawet że mi to się tak zakorzeni. Aż żal mi było popatrzeć jak się morduje. zasadził w to miejsce tuje z własnego chowu. Ale to też inna historia ja i mój brat. Pozdrawiam serdecznie Nina. U nas straszliwy upał a deszczu ani widu.
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że gdy żyła moja babcia nie tylko nieuważnie słuchałam ale nie pytałam o wiele spraw. Tato moj chetnie opowiadał star czasy ale człowiek jakoś tak w pędzie życia odkładał wysłuchanie historii na później a to "później" śmierć zabrała:( I dzisiaj nie da się już cofnąć czasu. Pozdrawiam- axis
OdpowiedzUsuńAxis witaj w to upalne południe. Akurat słyszę jak na cmentarzu znów komuś grają przez moje otwarte okno. Mam chwilkę pauzy bo sprzątam salon przed dniem matki.Strasznie opornie mi to już idzie,takie gruntowne sprzątanie. Nasza historia w niektórych rodzinach jest czasem celowo utajniona. Nikt nie pochwali się czymś wstydliwym. Większość u nas do obcych anty a niejeden takiego ,,obcego" ma w swoich genach ale przyznawać się do tego nie potrafi i nie chce. Ja także nie wiedziałam długo o jakiś niezbyt miłych sprawach w rodzinie. Pozdrawiam Axis serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj Uleczko, zgadza się, nieraz dopiero po wielu latach żałuje się pytań niezadanych dziadkom. A przecież byli oni świadkami swojej epoki.
OdpowiedzUsuńWitaj Mario. Ta epoka w której żyło pokolenie które odchodzi jest szalenie interesujące. I straszna niewiedza młodszego pokolenia . A to co oficjalnie się uczyli i jeszcze uczą w szkole,to czasem celowo zafałszowana historia.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń