sobota, 24 stycznia 2015

Gleiwitz, 24 stycznia 1945 roku, które wkrótce staną się polskimi Gliwicami.

http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-wycieczka-do-kapitalizmu,nId,451654

To już 70 lat temu było....


W historii drugiej wojny światowej na zawsze jednak pozostanie informacja bardzo charakterystyczna dla tego regionu.

 Otóż radziecka brygada trofiejna do zajętego przez Rosjan Gleiwitz po łupy kulturalne przyjechała z Katowic... tramwajem.





Rychło Filippow i jego ludzie znaleźli się w ograbionym przez hitlerowców ze skarbów kultury Krakowie, skąd przerzucono ich do Katowic, które na mapach sztabowców radzieckich leżały tuż nad granicą z Niemcami. 

"Tramwaj jeździł przez miasto i w kierunku granicy. 

Wsiedliśmy do niego i osiągnęliśmy niemiecką ziemię jadąc tramwajem.

 Kto by to pomyślał?" - napisał Filippow.

 I tak radziecka brygada trofiejna znalazła się w Gleiwitz, które wkrótce staną się polskimi Gliwicami.

(...)dowództwu 1. Frontu Ukraińskiego udał się manewr mający na celu zajęcie górnośląskiego okręgu w stanie jak najmniej zniszczonym. Zamaskowane koronkowymi firanami ze zdobytej wcześniej fabryki tekstyliów czołgi z armii pancernej generała Pawła Rybałki, opanowały zaśnieżone Gleiwitz 24 stycznia 1945 roku. Spalono niektóre budynki, w tym najpiękniejszy na Górnym Śląsku Stadttheater Gleiwitz, ale wielkich zniszczeń nie było. Podczas walk ulicznych ucierpiało jednak śródmieście, gdzie około 20 procent budynków legło w gruzach.

Czytaj więcej na http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-wycieczka-do-kapitalizmu,nId,451654#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome


(....)28 stycznia cały przemysłowy Śląsk był w sowieckich rękach. Ze wschodu nadeszły oddziały, które miały kilka dni wcześniej zamknąć Niemców w potrzasku. Zajęły Zagłębie Dąbrowskie, sforsowały Przemszę i ruszyły na Mysłowice, Katowice i Mikołów. Ale Niemców nie udało się okrążyć. Mimo ciężkich walk pod Żorami i w podrybnickich lasach, Wehrmacht zdołał wycofać się i umocnić na linii Odry. Rzekę sforsowano dopiero w połowie marca.

Koniew o mały włos nie zapłacił za to głową. Żeby marszałek mógł uratować twarz przed Stalinem, wymyślono legendę o "złotych wrotach", które Koniew miał otworzyć Niemcom na południu, by umożliwić im ucieczkę i w ten sposób uchronić śląskie miasta przed walkami ulicznymi i niewyobrażalnymi zniszczeniami. Peerelowscy apologeci marszałka rozpisywali się o jego "bolszewickim humanitaryzmie" i wychwalali go jako zbawcę Śląska. O tym, że w styczniu 1945 roku żołnierze Koniewa łupili i palili śląskie miasta nigdy nie wspomniano.

W Polsce gwałcić nie wolno

Z chwilą wkroczenia Rosjan, dla mieszkańców śląskich miast zaczęła się gehenna. Rosjanie polowali na kobiety i zabijali kryjących się w piwnicach cywilów. Tracz: - Wystarczyło mieć na sobie mundur kolejarza albo pocztowca. Na widok takiej osoby krasnoarmiejcy puszczali serię w kłębiących się w piwnicy ludzi. Dla nich rodzaj munduru nie miał żadnego znaczenia.

W Gliwicach ciała zabitych układano w sztaplach. W lutym saniami zwożono je na stary cmentarz przy ul. Kozielskiej.


Czy wiadomo, ilu przed wojną mieszkało w Gliwicach Ślązaków? Nie wiadomo.
 Strony polska i niemiecka naciągały statystyki na swoją korzyść.

 Jedno jest pewne, przed II wojną światową w Gliwicach mieszkało ok. 115 tysięcy osób,

 a pod jej koniec było to w zasadzie miasto wymarłe. 

Czytaj więcej: http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/212749,wyzwolenie-i-gehenna-co-zdarzylo-sie-w-1945-r,6,id,t,sa.html



Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,2516663.html#ixzz3PgBoA4CD


Dworzec kolejowy w Gliwicach -wczoraj(przed wojną) i dziś





*********************************************************************************
Tak mnie dziś wzięło na wspomnienia..Sama czytam te historie  z zaciekawieniem i choć mieszkaliśmy w Łabędach tuż pod Gliwicami, i pamiętam co nie co z tamtych dni,  ale przecież byłam małym dzieckiem. Więc niewiele mi pozostało w pamięci. Brrr Nigdy więcej!!!

.a w ogóle to 24 stycznia 1981 roku urodziła się moja Ewa.

To także pamiętny rok w którym mieliśmy stan wojenny ale to dopiero było w Grudniu...i też było ciężko choć porównać  do tamtego z 1945 roku się nie da...

12 komentarzy:

  1. ... bardzo poważne wspomnienia ... i to obydwa ... niech nigdy nie powrócą ... no chyba, że nowa Ewunia, ale to raczej niemożliwe i nie w stanie wojennym. "Mom recht" ?- to podobno znaczy "mom rację"- choć w innym miejscy przeczytałem, że recht to zmierzły ?Już przestanę udawać Ślązaka, choć tą mowę uwielbiam, bo sobie narobię kłopotu. Pozdrawiam ~Uleczko, paskudnie - śnieg z deszczem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mosz prawie (recht to z niemieckiego prawda albo racja, np du hast recht, czyli ty masz rację) to tak prawdziwie będzie po śląsku Andrzeju.A co do tych smutnych wspomnień, wiesz, ja się dopiero dowiaduję z różnych źródeł o faktach historycznych tamtych czasów i teraz dopiero do mnie dociera ile szczęścia mieliśmy ze mieszkaliśmy w dworku który stał na uboczu samotnie trochę z dala od innych domów w naszej miejscowości, a Rosjanie którzy do nas przyszli nie robili nam nic złego, jedynie w kwietniu zmuszono nas do opuszczenia w ciągu 3 godzin naszego domu bo był Rosjanom potrzebny. Chociaż już w 1946 roku mogliśmy się z powrotem wprowadzić wszystko było zdewastowane. A w lutym ojca razem z innymi wywieźli do Rosji. Wprawdzie juz tego samego roku jesienią powrócił, ale tak chory ze w 1947 w dni moich 10 urodzin umarł mając 48 lat .U nas pochmurno a ja jeszcze dziś nie byłam w kotłowni. Czas się ruszać. Trochę teraz sobie teraz dłużej w łóżku leżę bo nie ma się przecież juz do czego spieszyć hehe. Pozdrawiam Andrzeju-;))

      Usuń
  2. Często i ja powtarzam : nigdy wojny, chociaż urodziłam się po. Tyle zła ogląda się w tv, wszędzie ogniska zapalne, jakby ludzie rozum potracili z wszelkimi prowokacjami. Dla córci najlepsze życzenie urodzinowe, a Mamę pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzwoniłam do córki i Twoje życzenia jej juz przekazałam. Dziękujemy obie Aniu. Powinni wydzielić jakies tereny na naszej ziemi np na pustyni i tam powysyłać wszystkich tych którzy chcą się bić i pozabijać. Biedni cywile którym przyszło żyć na terenach wojen i to we wszystkich czasach i tych współczesnych przecież jak najbardziej także. Nigdy żadnej wojny Aniu bo to największa tragedia dla ludzkości obok chorób wszelakich. Buziaki serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
  4. historię znam , opowieści z pierwszej ręki otrzymywałam i trzymam się od tych tematów jak najdalej co nie oznacza że wypieram z pamięci .
    zatem macham zimowo - Dośka

    OdpowiedzUsuń
  5. Tą naszą śląską znasz Dośka? Ciekawam bardzo!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano mojego ojca - ojciec Ślązak , któren po zakończeniu wojny nie chciał z Babcią warszawianką wracać do Warszawy , lecz pojechał na Śląsk .
      Może nie znam za dokładnie , ale miałam wymagających przodków którzy przekazywali historie miejsca i rodziny

      Usuń
    2. Śląsk to szerokie pojecie Dośka, W zależności od miejsca to nawet i zaczepia o tereny z poza naszych granic.Naprawdę teraz dopiero tak do mnie wszystko dociera i zaczyna świtać w mojej łepetynie, bo w domu mało kto (prócz Babci Anny miał ochotę wracać do przeszłości a o polityce się u nas w ogóle nie mówiło.Moja Mama zawsze się cieszyła z tego ze wojna się skończyła i tylko tyle i aż tyle..

      Usuń
  6. Uluniu, dziękuję za te garść informacji, dla mnie obcych.
    Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I nawet ja o wszystkim nie wiem Bożenko. Bo i skąd. Przecież w szlo;le nas tego nie uczyli Przedstawiali wyzwolenie zupełnie sielankowo..a przecież to jeszcze ciągle wojna się toczyła. A tu na naszym niemieckim wówczas Śląsku właściwie się dla nas zaczęła..Pozdrawiam z zasypanych śniegiem dziś Gliwic-;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Blizny wojny po dziś dzień i prawie na każdym zakątku kraju, Europy, świata, a niczego to homo sapiens nie nauczyło. Skorzy do niszczenia wszystkiego, zżyciem ludzkim włącznie, po co? W imię dóbr materialnych, w imię religii, władzy i czort wie jeszcze czego! Jeszcze dobrze nie zaorano szlaków wojny, jeszcze stale gdzieś znajdowane są powojenne niewybuchy, istnieją też jeszcze budynki oszpecone kulami, a znów się burzy wszystko - jak teraz na Ukrainie. Człowiek to jednak głupie stworzenie! - Ja często mówię, Uleczko, podobnie: wziąć nie całe narody, ale tylko ich przywódców do klatki i niech ze sobą walczą do upadłego. To oni wysyłają żołnierzy pod kule, a sami siedzą w bunkrach pod ochroną... Marne mamy czasy, ale to chyba tak zawsze było w każdym pokoleniu. Tylko czemu choć jedno nie zmądrzeje?!
    U nas pierwszy śnieżek tej zimy, ale ciepło, bo cóż to za mróż, gdy tylko minus 1 Celsjusza! Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak się nawet tak trochę zahaczyło o wojnę to się na te wszystkie wybuchy wojenne patrzy innymi oczami. Bardzo zawsze współczuję szczególnie dzieciom które musza cierpieć choć w niczym jeszcze nie zawiniły. Na razie się cieszę chociaż tym że u nas od 70 lat nie było wojny, choć co poniektórzy uważają stan wojenny za wojnę. Ale to jedynie Ci którzy dopiero po 2 wojnie światowej się urodzili.Pięknie biało i tu u nas Nina, ale nie wychodzę dziś z domu. Pozdrawiam jednak niedzielnie buziaki(ciągle się nie najlepiej czuję, ale w centralnym pale i mam tu cieplutko tylko opal mi się juz kończy i będę musiała wyciągnąć kasę z moich skromnych oszczędności bo renta na to nie wystarcza )

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga