poniedziałek, 16 września 2013

Serce krwawi patrząc na to, jak niektóre dzieci traktują swoich rodziców.

http://ejbpm.bloog.pl/?smoybbtticaid=6
Serce krwawi patrząc na to, jak niektóre dzieci traktują swoich rodziców.Wszystko dobrze,gdy jest dobrze,dopóki rodzice zaspakajają potrzeby swoich dzieci,dopóki są oboje i nie potrzebują pomocy.Kiedy są konfesjonałem i bankiem doraźnej pomocy,skarbonką z której można czerpać wszystko w razie potrzeby,wtedy jakże jest miło,szczęśliwi ci co dają i ci którzy biorą.Kochane dzieci wspinają się po drabinie do lepszego Życia,wiją sobie gniazdka,snują plany na przyszłość,ale czy w tych planach jest miejsce dla staruszków?.(...)

Warto poczytać całość tego posta..Podyskutujmy potem na ten temat w komentarzach

                                                     *****************************

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak Krysiu. Bardzo poruszył mnie ten post i pomyślałam że dobrze będzie że i tu będzie możliwość to przeczytac. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Uleczko poczta czeka od wczoraj,zajrzyj proszę:))
    - alutka-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alutko kochana, brakuje mi słów by wyrazic moje przerażenie jak przeczytałam o tym nieszczęściu jakie was spotkało. Odpisałam ale mam niedosyt tego bo to nie mozna niestety w słowach pomieścic co ja czuję. Przytulam cię bardzo, bardzo serdecznie kochana Alutko. Śmierć własnego dziecka, i taka nagla i w kwiecie wieku. Która matka to wytrzyma. To ponad siły ludzkie, a jednak życie toczy się dalej. Okropne to wszystko(-;

      Usuń
  3. Rzeczywiście Uleczko, poruszyłaś bardzo trudny temat...Starość jest smutna sama w sobie i czasem mimo najszczerszych chęci nie potrafimy ulżyć w cierpieniu swym najbliższym . Życzę Ci dużo zdrówka i ściskam najmocniej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Irenko miła..Wiesz,starość wcale nie musi być smutna. Czasem i młodzi mają smutne życie ,i to często na własne czasem zyczenie. Kiedy zdrowie dopisuje ,a tak czasem zdarza się nawet starym że nic nie dolega( odpukać ale teraz tak mam) to można tak zyć i sto lat, i cieszyć się swoim życiem. Człowiek nawet zdrowy,potrzebuje jednak czasem jakieś dobre slowo i ludzką życzliwość, a czasem sporadycznie jakąś pomoc, a tego jak zabraknie szczególnie ze strony bliskich osób, wówczas żyć się odechciewa, bo kto chce byc ciężarem dla swoich bliskich. Im starsi jesteśmy to też bardziej wrażliwi się stajemy i nie zawsze będziemy prosić o pomoc. Trzeba po prostu pójść i pomóc, a nie czekać aż ktoś(szczególnie kiedy to własny rodzic) o pomoc bedzie błagać.Wzajemnie zdrówka życzę i uściski wzajemne-;))

      Usuń
  4. No niestety, tak zdarza się. Ja jestem bardzo tolerancyjna i wyrozumiała dla młodych. Wiem, jak teraz dużo pracują, biegają z pracy do pracy, ciągle w stresie. Ale moja tolerancja ma granice. Żerowanie latami na garnuszku rodziców, niechęc do podejmowania pracy zarobkowej, wszystko tłumacząc brakiem możliwości, a nade wszystko brak szacunku dla rodziców. Zauważyłam pewną zależność: im więcej uzależnieni są od rodziców, tym mniej serca dla nich mają. Często to graniczy z nienawiścią. Kiedyś czytałam wywiad z rodzicami nieroba-alkoholika. Przez lata byli oddani mu całkowicie. Doczekali pogardy, nienawiści, w końcu rękoczynów. Powiedzieli : żyć się nie da a umrzeć nie można. Najwiekszy dramat rodzica. Pisałam kiedyś o sąsiadce z bloków, która przyjeła do siebie syna z rodziną. Żyli oczywiście na jej koszt, ale tak dręczyli, że popełniła samobójstwo, wbijając sobie nóż w serce. Och, Uleczko, straszne tragedie przeżywają ludzie, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak się zachwala rodzinę, a rzeczywistość jest czasem trudna do zrozumienia. Wiem , że wlasny przyklad opieki nad rodzicem nie zawsze skutkuje potem naśladownictwem ze strony własnych dzieci, kiedy przyjdzie na nas kolej, i to my będziemy tej opieki potrzebowali. Ech.. porobiło się . Za długo starzy żyją. Państwo także już wiek emerytalny przesuwa wzwyż, bo za długo się wyplaca emerytury i renty. 100 lat to już nie taka osobliwość. Abrahama przecież się obchodziło mająć 50 lat, teraz to musiałaby być ta setka właśnie. Nóż w serce, na samą myśl dostaję dreszczy(-; Uściski serdeczne Aniu, i oby zxdrowie nam jak najdłuzej zostało podarowane

    OdpowiedzUsuń
  6. Uleczko, znam sytuacje, gdzie matka przesadnie dba o dzieci, dogadza im, a z drugiej strony toleruje wulgaryzmy i krnąbrne zachowania. Tak nie można. Co otrzyma z powrotem? Zresztą, nie ma reguły. Często geny przenoszą takie cechy, które opierają się nawet książkowym metodom wychowawczym. Często tak samo wychowywane dzieci, a efekty całkiem różne. Np. ja i moja siostra. Mama często mówiła, że jesteśmy w szpitalu zamienione, ale to był żart, bo jesteśmy prawie duplikatami naszej mamy właśnie (ja) i jej siostry, a naszej cioci (moja siostrunia). I to nie tylko co do charakteru, ale i facjaty :-)) Trzymaj się kochana,jakże jesteś mi bliska- Adela

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszyłaś mnie Adela Tym ostatnim tu zdaniem. Ja także się bardzo tu przywiązuję do moich wirtualnych gości i przyjaciół ,i z niektórymi klikam już od zakładania blogów. Dlatego prawie zawsze dublikuję posty, i są na obu moich blogach, bo niektórzy jakoś tu na ten blog nie trafiają, i odwiedzają mnie na moim pierwszym blogu na Onecie. A geny ,to się z tobą zgadzam .Nie zawsze z tego sobie zdajemy sprawę ,że czasem powodują, że nasze dzieci jakby z innej gliny,bo najwidoczniej gdzieś odziedziczyły cechy charakteru który nam się nie podoba i nie pasuje do rodziców. Czyli tak zwana czarna owca. No to mamy pecha jak nam się takie dziecko przytrafi. Potem winić wychowanie nie można no nie? Fajnie że znow znajdujesz czas i więcej piszesz adela. Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga